Miłego czytania, dajcie znać co sądzicie 🖤
Louis nie wie co, ale coś w historii Harry'ego o tym lekarzu sprawia, że czuje się dziwnie. Jakoś szczególnie nie chciał brać wolnego w pracy, by towarzyszyć mu podczas wizyty kontrolnej Sophie, ale im dłużej o tym myśli, tym bardziej zaczyna denerwować go fakt, że tak naprawdę nic nie wie o tym człowieku. Lekarz może okazać się kimkolwiek. Nikt nie może oczekiwać od niego tego, że całkowicie zaufa nieznajomemu mężczyźnie w sprawach związanych z jego chrześnicą albo jego, cóż, jego Harrym.
Louis już trzeci raz sprawdza godzinę na telefonie, powoli tracąc cierpliwość. Przyszli tu jedynie na pieprzoną kontrolę. Można byłoby zrobić ją w ciągu pięciu minut, gdyby dupa Dr Richardsa pojawiła się tu na czas.
"Jest bardzo punktualny, czyż nie?" Louis mówi pod nosem.
Harry przewraca oczami. "Zamknij się. Będzie tu za chwilę."
Wchodzi do pomieszczenia niecałe trzydzieści sekund później, ubrany w jasny płaszcz, a na jego twarzy widnieje uśmiech, który sprawia, że Louis wie, że lekarzyna próbuje za bardzo.
"Słyszycie to?" pyta, nastawiając ucho.
Harry marszczy brwi. "Słyszymy co?"
"Dokładnie!" lekarz mówi. "Sophie nie płacze, a to musi oznaczać, że krople zrobiły to, co powinny."
Harry śmieje się cicho, patrząc mu w oczy. "Czuje się już o wiele lepiej. Mogłem zauważyć różnicę już tego samego dnia, w którym zaczęliśmy używać kropli."
"Dobrze. Cieszę się, że wszystko jest już dobrze. A ty jak się masz, Harry?" pyta płynnie, podchodząc do nich. Bierze Sophie z ramion Harry'ego i sadza ją na krześle, by dokładnie sprawdzić jej ucho. Harry rumieni się na to pytanie.
"W porządku. Tym razem postanowiłem przyprowadzić ze sobą Louisa. Na szczęście udało mu się wyjść z pracy, by tu z nami być."
Lekarz oddaje mu z powrotem Sophie, gdy skończył ją badać. Wyciąga rękę do Louisa, by ten ją uścisnął. "Cześć, Louis. Jestem Doktor Richards," przedstawia się. Louis mocno chwyta go za rękę i dusi w sobie pragnienie nazwania go Samem.
"Miło cię poznać. Słyszałem, że świetnie poradziłeś sobie z Sophie, więc przyszedłem to sprawdzić." - Właściwie to Harry opowiedział mu każdy pieprzony szczegół ich ostatniej wizyty. Był pod takim wrażeniem tego lekarza, że musiał tu przyjść i upewnić się czy aby na pewno jest prawdziwy.
"Ja? Nie, powinieneś zobaczyć Harry'ego, gdy w zeszłym tygodniu Sophie była chora. Poradził sobie jak profesjonalista. Nikt nie zgadłby, że pierwszy raz był w takiej sytuacji."
Harry uśmiecha się i rumieni na komplement, przez co Louis znowu chce przewrócić oczami. Nie wie jak, u diabła, Lou z zeszłym tygodniu wytrzymała tu z nimi flirtującymi jak dzieci.
Rozmawiają jeszcze przez minutę, a potem lekarz oznajmia, że musi iść i zająć się innym pacjentem. Louis i Sophie są już za drzwiami, kiedy słyszy jak Richards woła z powrotem Harry'ego.
Louis jest wścibskim sukinsynem, więc wysila swój słuch tak mocno, jak tylko może, by podsłuchać, gdy drzwi nadal są otwarte. Nie rozumie tego, co mówią, ale wie, że to było niezwykle irytujące, kiedy Harry wychodzi stamtąd uśmiechnięty od ucha do ucha.
"Co tam?" Louis pyta, kiedy są na tyle daleko, że nikt nie może ich usłyszeć.
"Zapytał mnie czy w któryś dzień chciałbym pójść z nim na kolację!" Harry ćwierka. "Powiedziałem, że muszę się upewnić, czy zajmiesz się Sophie, ale zgodziłem się!"
CZYTASZ
life as we know it || larry
FanfictionGdy niespodziewanie umiera para, Harry i Louis łączą swoje siły, by zaopiekować się ich córką. Opowiadanie jest tylko tłumaczeniem, na które otrzymałam zgodę. Nie przywłaszczam sobie pracy autorki.