4

1.8K 162 11
                                    

Rollercoaster wszystkiego,
miłego czytania! ✨
Zachęcam do komentowania, nie wiecie nawet jak miło się to czyta.

Harry budzi się na podłodze w pokoju Sophie, a jego oczy są tak napuchnięte, że ledwo coś widzi. Boli go głowa, a klatka piecze od płakania przez sytuację, która nigdy nie zostanie naprawiona, nieważne jak bardzo pragnie, by jego przyjaciele wrócili. Harry nie pamięta nawet momentu, w którym zasnął tu poprzedniej nocy. Jedyne co pamięta to to, że chciał być blisko Sophie.

Wyciąga ją z łóżeczka i idzie z nią na dół, by ją nakarmić, gdy ta obudziła się kilka minut po nim. Dom nadal wygląda tak samo, poza faktem, że jego właściciele już nigdy tu nie wrócą. Louis leży zwinięty na kanapie plecami do niego, ale Harry jest pewien tego, że wcale nie śpi.

Poprzednia noc była trudna dla nich obu. Harry nigdy w życiu nie miał tak złamanego serca i nigdy w życiu nie widział Louisa tak milczącego, jak wtedy, gdy Harry wpadł w jego ramiona. Dowiedzieli się, że ich przyjaciele nie żyją, a Harry jedyne o czym był w stanie myśleć to droczenie się Nialla i jego słowa "Aww, czy to nie urocze?". Oddałby wszystko by móc usłyszeć to jeszcze raz.

Harry podchodzi do kanapy i stuka Louisa w ramię. Ten odwraca się, a jego oczy są całe przekrwione, co jest dowodem na to, że nie spał zbyt wiele albo i nie spał wcale.

"Powinniśmy coś zjeść, zanim przyjedzie prawnik. Zobaczę co mają w lodówce."

Louis przeciera twarz rękami i pociera oczy, by wyostrzyć swój wzrok. To tylko sprawia, że wygląda na jeszcze bardziej wyczerpanego i załamanego.

"Ja nie chcę. Zrób coś sobie i Sophie." Próbuje się uśmiechnąć, gdy mówi te słowa, ale ten uśmiech szybko znika.

Wygląda okropnie. Był silny przez całą noc, w przeciwieństwie do Harry'ego, który nie był nawet w stanie opanować się na tyle, by nie obudzić Sophie, gdy dowiedzieli się o tej tragedii. Louis zgłosił się na ochotnika, by zidentyfikować ciała, podczas gdy Harry nie mógł nawet o tym myśleć. A potem wrócił do domu, by pocieszyć jego i Sophie, zupełnie tak, jakby jego serce nie zostało rozerwane na milion kawałków. Harry widział jedynie kilka małych łez, spływających po jego policzkach. Zastanawia się, jak długo będzie w stanie trzymać to w sobie.

"Więc zrobię ci chociaż herbatę. Nie wiem jaką lubisz, ale oni zawsze mieli duży wybór. Niall nigdy nie pił jednej, więc Liam zawsze dbał o to, by mieli każdą możliwą," Harry śmieje się sam do siebie.

Wspomnienie o nich, nawet o czymś takim, jak głupia herbata, powoduje, że gardło Harry'ego ściska się i tworzy się w nim gula. Zdaje sobie sprawę z tego, że Louis zareagował podobnie, gdy nie może dłużej patrzeć Harry'emu w oczy.

W ogóle o nich nie mówił, Louis nie mówił totalnie nic, więc Harry podejrzewa, że nawet najmniejsza interakcja z Sophie to dla niego za dużo. Nawet się do niej nie uśmiechnął, gdy mała siedzi na biodrze Harry'ego.

"Postaram się wybrać jak najlepiej," Harry mówi mu, zanim wychodzi, by dać Louisowi szansę na pozbieranie się.

Jest prawie południe, kiedy rozlega się pukanie do drzwi.

Harry namówił Louisa, żeby napił się herbaty i nawet zjadł trochę, więc wyglądał bardziej ludzko, gdy nadeszła pora na drzemkę Sophie.  Harry już szedł na górę, by ją położyć, kiedy Louis nagle zaproponował, że on to zrobi, wyciskając delikatny pocałunek na jej czole. To nadal niewiele, ale więcej, niż był w stanie zrobić kilka godzin temu, więc Harry czuje się dobrze przed spotkaniem z prawnikiem Nialla i Liama.

life as we know it || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz