Epilog
Harry wchodzi do pokoju Noaha, by znaleźć jego i Louisa walczących w pustej przestrzeni, w której niedawno stało jego łóżeczko. Harry myślał, że Louis wykorzystał ten czas na złożenie nowego łóżka syna, ale wygląda na to, że zamiast tego, zrobił sobie przerwę, by pobawić się z ich synem w potwory.
"Tatusiu! Pomóż!" Noah biegnie, by schować się za nogami Harry'ego, gdy ten tylko wszedł do pokoju. Spogląda na Louisa, zupełnie tak, jakby ciało Harry'ego było jego barierą, a Louis udaje razem z nim, warcząc, udając zdenerwowanego tym, że Noah uciekł i nie może go zjeść.
Chłopiec czeka, aż Louis odwróci się do nich plecami, po czym wybiega zza nóg ojca i wskakuje na jego plecy, atakując go i śmiejąc się głośno. Harry kręci głowa, patrząc na nich i cieszy się, że Sophie nadal bawi się z Lux u Lou i Toma, ponieważ na świecie nie ma nic głośniejszego od Louisa, Sophie i Noaha, bawiących się wspólnie w potwory w sobotnie popołudnie.
"Przyszedłem sprawdzić czy nie potrzebujesz pomocy z łóżkiem, ale wydaje mi się, że jakieś ludzkie ciało cię trochę rozprasza," śmieje się.
"Co masz na myśli? Już prawie skończyliśmy!" Louis warczy, łaskocząc małego po bokach i udając, że go pożera. Ich syn śmieje się tak głośno, że prawie nie może złapać tchu, gdy tarza się po podłodze, poddając się. Harry podnosi go i całuje wypieki na jego zarumienionej twarzy. Jest cały rozgrzany od tej zabawy. Nawet policzki Louisa nabrały koloru.
Harry rozgląda się po pokoju, który kiedyś należał do Sophie. Nie może uwierzyć w to, że znowu stoją w tym samym miejscu, a instrukcje do złożenia mebla porozrzucane są po pokoju.
Louis przyłapuje go, przyglądającego się tym papierom. "Przełknąłem dumę i zadzwoniłem do Toma," przyznaje. "Powiedział, że przyjdzie mi pomóc. Przysięgam, że to łóżko jest dziesięć razy bardziej skomplikowane, niż to Soph. Zupełnie tak, jakby nie chcieli, by ludzie mogli je sami złożyć."
Harry odetchnął z ulgą, bo cóż, Louis jest naprawdę świetny w wielu sprawach, ale postępowanie zgodnie z instrukcją nigdy nie będzie jedną z nich.
"To dobrze. Złożycie je o wiele szybciej we dwójkę," Louis kiwa głowa i opada na podłogę. Noah zaczyna się wiercić, by Harry odstawił go na podłogę, gdy widzi co robi Louis, więc ten robi to. Oczekuje, że do niego pobiegnie, wskoczy na jego brzuch, by ponownie się bawić, ale zamiast tego, malec kładzie się obok niego i wtula się w jego bok. Ten widok jest absurdalnie uroczy, a serce Harry'ego topnieje, gdy patrzy na nich.
"Wyniosłeś już łóżeczko na zewnątrz?" Harry pyta po chwili. "Nie widziałem go, kiedy odprowadzałem Sophie do Lou."
W rzeczywistości Harry nie widział nawet, żeby Louis znosił elementy po schodach. Musiał to zrobić, gdy odprowadzał Soph.
"Nie, nie zrobiłem tego. Wyniosłem je na strych."
"Czemu?" Harry marszczy brwi.
Louis wzrusza ramionami, leżąc z Noahem na podłodze. "Nie wiem... Nie chciałem go jeszcze wyrzucać... Miałem nadzieję, że może jeszcze kiedyś z niego skorzystamy."
Chwilę zajmuje mu zrozumienie słów, które docierają do niego dopiero w momencie, w którym widzi uśmiech na twarzy swojego męża.
"Ch-chcesz następne?"
Louis uśmiecha się, zerkając na syna, jakby był najlepszą rzeczą na świecie. Harry wie, że to ten uśmiech i wzrok, ponieważ sam czuje się w ten sam sposób, gdy patrzy na Louisa. "Cóż, prawdopodobnie powinniśmy poczekać, aż Sophie zacznie szkołę, ale tak," uśmiecha się. "Chciałbym jeszcze co najmniej jedno, jeśli też tego chcesz."
CZYTASZ
life as we know it || larry
FanfictionGdy niespodziewanie umiera para, Harry i Louis łączą swoje siły, by zaopiekować się ich córką. Opowiadanie jest tylko tłumaczeniem, na które otrzymałam zgodę. Nie przywłaszczam sobie pracy autorki.