CHAPTER 5: WHO IS THE CHARMED ONE?

412 32 89
                                    

⠀⠀— Nigdy nie znajdziemy tej głupiej Księgi Cieni! — warknęła zmęczona długimi poszukiwaniami Prudence wypuszczając ciężko powietrze z płuc. — Ta Księga mogła zaginąć na przestrzeni lat albo ktoś specjalnie ją ukrył. Albo Dezmelda zrobiła sobie z nas jaja i doskonale wie, gdzie ona jest.

⠀⠀— Potrzebuję wódki. Nie mogę tak na trzeźwo.

⠀⠀Audrey była już zmęczona tymi bezsensownymi i jałowymi poszukiwaniami. Zeszła na dół, do Doriana, gdzie była jedyna możliwość zdobycia alkoholu, którego tak bardzo w tej chwili potrzebowała. W jego loży było niewiele ludzi, w większości przewyższała płeć męska, ale to nie spowodowało, że zregygnowała ze swoich planów.

⠀⠀— Wódkę poproszę.

⠀⠀Dorian wziął odpowiedni trunek, wyciagnął kieliszek i już miał nalewać do niego wódkę, kiedy Dorcas zabrała mu butelkę i przyłożyła usta do szyjki, szybko zapełniając jamę ustną substancją.

⠀⠀— Ostro zaczynasz, siostro.

⠀⠀Puściła mu oczko i zaśmiała się prowokująco. Obróciła się w stronę sali w celu znalezienia znajomych sobie twarzy do towarzystwa. Prawie wypluła alkohol z ust, kiedy zauważyła w rogu pomieszczenia Ambrosa. Rozmawiał z jakimś chłopakiem. Przeznaczenie postawiło go na jej drodze właśnie tego wieczoru. Prawie potykając się o własne nogi, ruszyła w jego stronę.

⠀⠀— Musisz mi pomóc. Proszę.

⠀⠀Bez żadnego tłumaczenia złapała go za nadgarstek i pociągnęła go w stronę wyjścia. Zdziwiło ją to, że nie stawiał oporu. Szedł za nią aż do pomieszczenia na poddaszu, o którym wiedziały jedynie nieliczne osoby.

⠀⠀— Sukces, mam alko i Ambrosa!

⠀⠀— Ta kompozycja nie brzmi zbyt dobrze — przyznała Agatha. Dopiero po chwili zrozumiała, jak to głupio musiało zabrzmieć. — Do czego potrzebny jest ci Ambrose?

⠀⠀— Ambrose, pamiętasz jak opowiadałeś mi o Dezmeldzie? — zważyła na pytanie ciemnowłosej i zwróciła się do chłopaka. — Stoi przed tobą krew z jej krwi i oczekuje twojej pomocy.

⠀⠀Ambrose zmierzył dziewczyny poważnym wzrokiem, a następnie zaśmiał się.

⠀⠀— Nie powinnaś pić, bo wygadujesz bzdury.

⠀⠀— Jestem Strażniczką Płomienia Magii, potomkinią Hekate i prawnuczką Dezmeldy. Mój wybór na to stanowisko jak widać nie był przypadkowy.

⠀⠀— Ale to niemożliwe! Ród Strażniczek wygasł wraz ze śmiercią jego ostatniej dziedziczki. Teraz jedynie się je wybiera.

⠀⠀— Najwidoczniej nie wygasł skoro jestem ja — powiedziała to bez żadnego entuzjazmu w głosie. — Pomożesz nam odnaleźć Księgę Cieni Dezmeldy czy mamy liczyć na siebie same? 

⠀⠀— Tutaj niczego porządnego nie znajdziecie — przyjznał przyglądając się wyłożonej bibliografii na stole. — Musimy siegnąć do archiwum Edwarda Spellmana.

⠀⠀Złapali się za ręce i wypowiadając głośno zaklęcie teleportacji, przenieśli się do pokoju Ambrosa. Kolebka spisu bibliotecznego zgromadzonego na przedstrzeni lat przez zmarłego Arcykapłana znajdowała się właśnie wśród czterech ścian pomieszczenia, a regały uginały się od ciężaru ksiąg. Było ich tak dużo, że niektóre z nich leżały na podłodze. Pokój w rzeczywistości był duży i przestronny, ale wypełniony najrozmaitszymi przedmioty sprawiał wrażenie ciasnego. Bały się gwałtownie ruszyć, bowiem nie chciały niczego zepchać, a przy tak ograniczonej przestrzeni było to bardzo prawdopodobne. 

STRAIGHT TO HELL ambrose spellman ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz