CHAPTER 25: WE'RE IN THIS TILL THE BITTER END

280 16 53
                                    

⠀Wiele razy wyobrażała sobie ten moment, kiedy powraca na Olimp jako wolna już bogini. I w końcu po ukończeniu służby u Beliara i jego dworu po prawie dwóch tysięcy lat, Olimp ponownie stał przed nią otworem. Całkowicie odbiegał od wizerunku, jaki go zapamiętała. Przez lata bogowie byli na wygnaniu, przez co stał się łatwym celem dla legionów demonów i bez skutku mogli niszczyć i obrabywać siedzibę greckich bogów, ich dom, schronienie, które przez wiele czasu pełniło dla nich tę funkcję.

⠀Andrea nachyliła się, by podnieść złotą misę, która leżała przed jej nogami. Ciemnowłosa bogini kręciła się wśród miejsc, na któryś niegdyś zasiadała jej rodzina, a jej największą uwagę przykuwał największy tron. Bez trudu odgadła, że należał do Zeusa, ojca Hekaty. Bogini obróciła się w stronę Andrei, wyobrażając sobie, że audiencja jest znacznie większa i zasiadła na tronie Zeusa. Spodobała jej się ta wygoda i idealnie ułożenie, gdzie wszystkich mogła doskonale zobaczyć. Andrea uśmiechnęła się, widząc ją szczęśliwą, bo nigdy nie widziała, by z własnej woli się uśmiechnęła.

⠀— Co masz zamiar teraz zrobić? Przywrócisz łaskę starożytnych bóstw?

⠀— Najpierw zjednoczę rodzinę, potem odnowimy Olimp. Reszta przyjdzie z czasem.

⠀— A co ze mną zrobisz? Pozbędziesz się mnie jak psa, kiedy przestanę ci być potrzebna? — Hybryda skrzyżowała dłonie na piersiach i spojrzała na boginię spod ściągniętych brwi.

⠀— Może jesteś dla mnie kimś ważnym, kogo chce mieć przy swoim boku i nigdy nie chcieć się z nim rozstawać? — odpowiedziała, po czym wpiła się w jej usta i kosztowała ich słodyczy. Marzyła o tej chwili wiele lat, aby w końcu powiedzieć głośno o swoich uczuciach. Pozwoliła sobie oddać ten pocałunek, zarówno go pogłębiając. Była pewna, że tego właśnie pragnęła. Po chwili oderwały się od siebie, nie mogąc złapać powietrza i przygryzły niewinnie wargę. — Potrzebuję cię nie bardziej niż nikogo innego. Dlatego chcę byś ze mną została i zaczęła od nowa, z kimś, kto może cię uszczęśliwić i nigdy nie pozwoli cię skrzywdzić.

⠀— Trudno mi jest mówić o moich uczuciach, kiedy moja córka oddaje się w ręce tego zwyrodnialca.

⠀— Wrócimy po Audrey pewnego dnia, ale potrzebujemy siły i wsparcia. Masz moje słowo — przyłożyła prawą dłoń do swojego serca i obiecała jej, że połączy się znowu z córką. Złożyła swój los w dłonie Hekate, bo wiedziała, że jak juz coś obieca, to dotrzymuje słowa.

⠀— Zostanę z tobą, na dobre — odparła przekonana.

×

⠀Nie tak wyobrażała sobie swój ślub. Miała wyjść za mąż z miłości albo ze swojego własnego wyboru, chciała przeżyć ten dzień jak każda śmiertelna dziewczyna, która widziała w filmach.

⠀Wyglądała, jakby została żywcem wyciągnięta z opowieści o księżniczkach i królewskich balach, kiedy aksamitna, czarna suknia otulała ją niczym cień. Materiał lśnił słabym blaskiem. Długie, ciemne włosy nakręcone w naturalne fale swobodnie opadały jej na ramiona, łagodne spojrzenie błękitnych tęczówek podkreślały ciemne cienie, które dodawały młodej wiedźmie pazura. Starała się nie rozpłakać, aby nie zepsuć zrobionego przez jedną z wielu piekielnych kochanek ojca makijażu, która ostrzegła ją, że jeśli zepsuje efekt wizualny, to Beliar im obu nie odpuści; tyle że łzy same cisnęły jej się do oczu. Odbiegała od ideału, który sobie wymarzyła, jak będzie wyglądać w tym wyjątkowym dniu.

⠀— Myślałaś, że mnie przechytrzysz? Naprawdę uważasz mnie za tak naiwnego?! — Beliar aż kipiał ze złości, która chciał przelać na swoją córkę. Po raz pierwszy widziała jego diabelskie oblicze i furię w jego oczach, że wystraszona musiała skorzystać z magii. — Odnajdę te zdrajczynie, które ci pomagały i będę torturować je do końca świata. Nawet nie wiesz, jaką będzie sprawiać mi to radość.

⠀— Nikogo nie znajdziesz i pozwolisz im odejść! — Wygarnęła stanowczym głosem, dalej wykonując na nim termokinezę.

⠀— Jestem twoim ojcem, to ty mnie powinnaś słuchać.

⠀— Ale ja jestem znacznie silniejsza i mam większą moc od ciebie i jeśli mnie nie posłuchasz, i ja odejdę. A oprócz mnie nie został ci nikt po twoim boku.

⠀Momentalnie jego twarz powróciła do pierwotnej, anielskiej postaci i spojrzenie się uspokoiło, dlatego i ona przestała używać magii. Podała mu rękę na pochowanie topora wojennego między nimi, ale to co zaraz zrobił, nie spodziewała się w żadnym stopniu. Farbowany lis.

⠀— To ja jestem twoim sojusznikiem, nie ty moim — przycisnął półwiedzmę do ściany i zacisnął rękę wokół jej szyi. — Zapamiętaj to sobie, mała diablico.

⠀— Natychmiast ją puść! — Zażądał nieznajomy głos. Zaraz z ciemności wyłonił się mężczyzna o bujnych, blond lokach. Jego obecność wpłynęła na to, że bez zawahania ją zostawił. — Jeśli jeszcze raz ją tkniesz tymi brudnymi rękoma, obiecuję, że ci je odrąbię. Lepiej zajmij sobie miejsce, zaraz zaczynamy — poprawił mu kaftan. Beliar spojrzał krytycznym wzrokiem na swoją córkę, po czym odszedł. — Nie musisz dziękować. Będziesz miała ku temu wiele okazji. Idziemy? — Caliban wyciągnął prawą rękę w stronę brunetki, a ona jedynie ją złapała i dała wyprowadzić się z pokoju.

⠀Szła z nim pod rękę w stronę małego ołtarzyku, na którym stała misa z rozgrzanymi kamieniami i zdobionym nożem. Czuła się, jakby szła na własny pogrzeb. Uroczystość miała charakter rytuału połączenia, czego wcześniej nie wiedziała. Blondyn najpierw rozciął swoją dłoń, a swoją krew oddał do misy, która szybko wyparowała.

⠀— Tym rytuałem połączymy siebie na zawsze. I nic nie będzie w stanie nas rozdzielić — Po jego słowach rozmyśliła się, ale nie było już odwrotu i Caliban siłą zmusił ją do dokończenia rytuału.

⠀— Niech żyje książę Caliban! Niech żyje księżniczka Audrey Satanael! — zawołalu wszyscy radośnie.

⠀A ona w środku była rozdarta, ale nie było stać ją na płacz. Królowe nie płaczą. A ich ból przeobraża się w siłę i taki miała zamiar.

×

THE END 💔

STRAIGHT TO HELL ambrose spellman ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz