Lily
TYMCZASEM
Siedziałam z dziewczynami w pokoju i rozmawialiśmy o jutrzejszych lekcjach gdy nagle usłyszałam kroki na zewnątrz, które było słychać przez uchylone okno.
Zdziwiłam się, ponieważ dochodziła już 19.00 a o tej porze zazwyczaj nikt już nie chodził po dziedzińcu.
- Ej dziewczyny, wy też słyszycie te kroki na dworze? - spytałam, by się upewnić, że nie zwariowałam.
- Tak. To chyba dochodzi od strony dziedzińca. Sprawdźmy kto to - odparła Marlena i wraz ze mną i dziewczynami podeszła do okna.
Wyjrzeliśmy przez szybę i na szczęście było jeszcze dość jasno, żeby móc zobaczyć kto znajduje się na zewnątrz.
Zobaczyliśmy dość dziwną i zaskakującą rzecz.
Z Hogwartu wybiegł Remus i ręką trzymał się za twarz.
Nie wyglądało to najlepiej, biorąc pod uwagę fakt, że miał porozmawiać z Striuszem.
Remus przebiegł przez dziedziniec i bez zatrzymywania się, udał się w stronę błoń. Potem zniknął nam z oczu i już nie mogliśmy go dostrzec.
Wróciliśmy na swoje miejsca przy kominku, gdzie siedzieliśmy wcześniej i żadna z nas się nie odzywała.
- Ejj, czy to nie był przypadkiem ten Lupin z Huncwotów? - spytała w końcu Dorcas, która najbardziej z Huncwotów interesowała się swoim "Syriuszkiem".
- Tak, to był on... - odparłam zaniepokojona.
Przecież miał rozmawiać z Syriuszem. A co jeśli on znowu na niego nawrzeszczał?! A co jeśli Remus sobie przez niego coś zrobi?! Nie, ja to muszę sprawdzić! Pomyślałam.
- Dziewczyny, zaraz wrócę tylko muszę coś zrobić - powiedziałam i skierowałam się do drzwi.
- Ale gdzie ty idz... - zaczęła Dorcas, ale ja już wtedy wyszłam z naszego pokoju i weszłam do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu Huncwotów, ale nigdzie nie mogłam ich wypatrzeć.
Pewnie są gdzieś indziej... Pomyślałam i bez wachania wyszłam z Naszego Domu na korytarz.
Czułam, że coś się stało i przeczuwałam, że nie koniecznie coś dobrego.
Zaczęłam szukać chłopaków, aż w końcu, po jakiś 15 minutach doszłam do drzwi Biblioteki.
Nie wiedziałam, gdzie indziej chłopaki mogą się podziewać, więc weszłam do środka.
Przeszłam przez regały i doszłam w końcu do miejsca gdzie przy stole siedzieli Huncwoci.
Tak jak się spodziewałam, Remusa nie było wśród nich, co oznaczało że to naprawdę on wybiegł z Hogwartu w stronę błoń.
Podeszłam do chłopaków i z gniewem w głosie, zwróciłam się do Syriusza :
- Co mu zrobiłeś?! - chłopak, do którego kierowałam pytanie, od razu się do mnie odwrócił i stanął naprzeciw mnie.
- Ale co komu zrobiłem? - spytał jakby nie wiedział o kogo chodzi.
- Co zrobiłeś Remusowi, idioto?! - podniosłam na niego głos i aż zdziwiłam się, że nikt na to nie zareagował.
- A o nim mówisz. Ja mu nic nie zrobiłem. Sam się prosił i dostał to na co zasłużył - odparł tylko Syriusz.
- To czyli co?! - spytałam, coraz bardziej zdenerwowana.
- A to już cię nie powinno obchodzić - powiedział chłopak obojętnie.
W tej chwili coś we mnie pękło.
Chwyciłam Syriusza za koszule i przyszpiliłam go do regału, wyciągając różdżkę.
W tej chwili byłam tak na niego zła, że miałam nawet gdzieś jego złamną rękę.
- Pytam ostatni raz. Co zrobiłeś Remusowi!?
- Oj no dobra, już powiem! Tylko mnie puść - odparł w końcu Syriusz.
Puściłam go, a ten odetchnął z ulgą i wziął głęboki wdech.
- Remus przyszedł tu i zaczął dawać mi wykłady, że jest mu przykro i że chce się ze mną pogodzić. Ja powiedziałem mu, co o tym myśle. On jednak dalej ciągnął swoje i w końcu nie wytrzymałem i... Przywaliłem mu w twarz - powiedział brunet po chwili.
W tej chwili zamarłam.
Jak on mógł tak poprostu go uderzyć! Jak on mógł go tak potraktować!
Czułam w tej chwili taką złość na Syriusza, że postanowiłam mu wygarnąć wszystko to, co o nim myślę.
- Czyś ty zwariował!? On cię przepraszał i błagał o wybaczenie a ty zachowałeś się jak skączony dupek i dałeś mu w twarz! Czy ty jesteś normalny!? - wrzasnęłam tak głośno, że nawet bibliotekarka zwróciła nam uwagę.
On tylko stał i nic nie mówił, a ja ciągnęłam dalej.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę, że po tym jak go potraktowałeś wcześniej to on płakał?! Zdajesz sobie sprawę, że go zraniłeś?! Czy ty kiedykolwiek zrozumiesz, że on tego nie chciał zrobić specjalnie?! On przez ciebie może sobie coś zrobić debilu! - ciągnęłam dalej a Syriusz spuścił głowę.
Chyba dopiero teraz do niego zaczęło docierać to co zrobił Remisowi.
Chciałam powiedzieć jeszcze, że Remus się w nim zakochał, ale w ostatniej chwili postanowiłam sobie odpuścić. W końcu takie rzeczy on powinien usłuszeć od Remusa, a nie odemnie.
- A wy?! - zwróciłam się do chłopaków.
- Wy też zachowaliście się jak idioci, odwracając się od niego gdy was potrzebował! A niby tak się przyjaźniliście! Nie macie serca! - postanowiłam wygarnąć też James'owi i Peterowi, co o nich myślę, bo oni też nie byli tacy święci.
W tej chwili zauważyłam, że w końcu do nich coś dotarło, więc postanowiłam już sobie pujść, ale wcześniej powiedziałam jeszcze :
- Myślałam, że jesteście lepszymi ludźmi - potem wyszłam.
W głębi serca, liczyłam na to, że teraz Syriusz i chłopaki pujdą i przeproszą Remusa za to co mu zrobili, ale nie zamierzałam ich do tego zmuszać.
W końcu to oni sami, musieli dostrzec to, co oni temu biednemu chłopakowi zrobili...Syriusz
W tej chwili czułem się okropnie.
Wiedziałem, że Lily ma racje i wiedziałem też, że uderzyłem Remusa tylko dlatego, że on też miał rację.
Mimo, że byłem na niego zły, za to co mi zrobił podczas tamtej pełni, to wreszcie dotarło do mnie, że on na prawdę nie chciał tego zrobić specjalnie.
Wcześniej myślałem, że zrobił to przez naszą wcześniejszą kłótnie (której swoją drogą byłem winny ja) i byłem na niego zły, bo sam nigdy bym mu czegoś takiego nie zrobił.
Jednak teraz Lily mi uświadomiła, że on nie mógł tego zrobić specialnie.
Zachowałem się jak totalny idiota. A przecież nigdy nie chciałem go skrzywdzić! Muszę go przeprosić... Poprostu muszę! Pomyślałem.
Wtedy, w mojej głowie pojawił się cień nadziei, że może Remus mi wybaczy i wszystko będzie tak jak dawniej.
- Chłopaki, ja... Ja muszę go za to wszystko przeprosić... - wydukałem w końcu, bo cisza stawała się nie do zniesienia.
- Powinieneś zrobić o wiele wcześniej... - mruknął James.
Puściłem tą uwagę mimo uszu i wybiegłem z Biblioteki by jak najszybciej znaleźć Remusa.
Pomyśl, gdzie on może być... Próbowałem przypomnieć sobie, gdzie Remus lubił chodzić gdy był smutny.
No tak! Drzewo na błoniach! Mówił mi kiedyś, że gdy chce być sam to lubi tam siedzieć! Nagle w głowie przypomniała mi się ta rozmowa i od razu pognałem na błonie.
Po 20 minutach dotarłem na błonie i podeszłem bliżej drzewa gdzie mógł być Remus.
I na szczęście był.
Gdy podeszłem pod ten Dąb usłyszałem płacz Remusa na jednej z gałęzi.
- Remus? Wiem, że tam jesteś! Zejdź proszę - powiedziałem tak żeby Remus mnie usłyszał.
I chyba usłyszał, bo nagle zamilkł.
- Idź sobie! Zostaw mnie w świętym spokoju... - odparł po chwili Lunatyk drżącym głosem.
- Oj Remus! Wiem, że zachowałem się jak totalny debil i... - zacząłem jednak Remus mi przerwał i zeskoczył z drzewa (co zrobił bardzo zwinnie).
- Ty nic nie wiesz! Nie wiesz jak to jest budzić się codziennie rano i patrzeć w lustro, widząc twarz pokrytą bliznami co przypomina ci o każdej pełni! Nie wiesz jak to jest co miesiąc bać się, że zranisz lub zabijesz osoby na których ci zależy! Nie wiesz, jak to jest czuć się jak potwór za każdym razem gdy stoi się przy osobach, na których ci zależy! Nie wiesz jak to jest gdy chłopak, w którym się zakochałeś cię nienawidzi! - krzyknął Remus że łzami w oczach.
W tej chwili zamarłem.
Remus... Się we mnie zakochał...?! Pomyślałem niedowierzając.
- R-emus... J-ja... - zacząłem ale Remus mi znów przerwał.
- Wiesz co?! Zawiodłem się. Zawiodłem się na tobie, bo myślałem, że jesteś inny niż ci wszyscy ludzie, którzy przez całe moje życie wmawiali mi, że jestem bezwartościowym gównem! Ale jednak, jesteś zupełnie taki sam jak oni! Jesteś zadufanym w sobie lalusiem, który najchętniej to by zaliczył wszystkie dziewczyny jakie istnieją na świecie! Widzisz czubek własnego nosa i nie zwracasz uwagi na wszystkich innych, których ranisz! Ja cię przepraszałem, chciałem żebyś mi wybaczył a ty co?! Wyzwałeś mnie i uderzyłeś, jakbym był workiem do bicia! I jeszcze śmiesz przychodzić tu i mnie przepraszać?! Niedoczekanie! Teraz poczujesz to samo co ja, gdy ty mnie miałeś gdzieś! - krzyknął Remus a jego słowa mnie zabolały.
Wiedziałem, że ma racje i wiedziałem, że zachowałem się jak totalny idiota.
- I wiesz co? Żałuję, że się w tobie zakochałem! - dodał jeszcze Remus i poprostu odwrócił się i pobiegł w stronę Zakazanego Lasu.
A ja zostałem sam.
Sam, z uczuciem wstydu i smutku, bo zraniłem chłopaka, który się we mnie zakochał.
Chciałem za nim pobiec i powiedzieć, że jest mi bardzo przykro i że jestem totalnym dupkiem, ale postanowiłem, że Remus chciałby zostać teraz sam.
A ja, z wyrzutami sumienia, zawróciłem do zamku i ciągle myślałem o tym, jak uda mi się pogodzić z Remusem.
I czy wogóle mi się to kiedyś uda...
---------------------------------------------------------
Cześć!
Wiem, rozdział miał być wczoraj, ale poprostu nie miałam czasu go dopracować, dlatego jest dziś XD.
Jak wam się podoba akcja? Jak myślicie co się stanie dalej? Cieszycie się, że Syriusz w końcu zmądrzał? Jak sądzicie, jak to się wszystko skączy?
Otórz przez to, że są Koronaferie mam dużo czasu na pisanie i możliwe, że rozdział pojawi się już w niedzielę.
Gdy skącze tą książkę to planuje książkę pod tytułem : Inny, która co prawda nie będzie z fandomu HP ale myślę, że też wam się spodoba.
Tymczasem się już z wami żegnam i dozobaczenia w kolejnym rozdziale!
Narka!
CZYTASZ
Kiedy wzejdzie księżyc... ~ Wolfstar ️✔
Romance~ 𝑶𝒑𝒐𝒘𝒊𝒆𝒔́𝒄́ 𝒛𝒂𝒌𝒐𝒏́𝒄𝒛𝒐𝒏𝒂 ~ Inna zupełnie historia Huncwotów, a dokładnie Remusa i Syriusza... [...] Szedłem korytarzem wracając z lekcji Eliksirów. Kierowałem się do Dormitorium, bo Eliksiry to była ostatnia lekcja więc miałem wol...