Rozdział 8

713 45 40
                                    

Lily

Było mi bardzo żal Remusa, bo wiedziałam, że się tym wszystkim bardzo zamartwiał.
Mimo, że dowiedziałam się o tym, że on jest Wilkołakiem zaledwie kilka godzin temu, to potrafiłam sobie wyobrazić co on musiał przechodzić przez te wszystkie lata.
Remus był w końcu moim przyjacielem, a przyjaciół nie pozostawia się w biedzie samych.
Dlatego go pocieszałam, bo nawet gdyby wszyscy się od niego odwrócili, to ja nie zamierzałam tego zrobić.
Wiedziałam, że Remus jest dobrym człowiekiem i nie obchodziło mnie co o nim myślą inni.
Za to, byłam wściekła na chłopaków.
Niby, oni się przyjaźnili a zostawili Remusa w trudnym dla niego okresie życia!
Tak poprostu się od niego odwrócili!
Bo przecież, gdyby się od niego nie odwrócili to byliby przy nim i by tutaj z nim siedzieli a on by nie płakał.
Przytuliłam go, bo wiedziałam, że Remus tego teraz bardzo  potrzebował i czułam, że on poprostu potrzebuje teraz przyjaciela.
Tuliliśmy się, jakieś dobre pięć minut aż w końcu Remus mnie puścił i usiadł na łóżku.
Ja usiadłam naprzeciw niego.
- Dobrze, a teraz na spokojnie opowiec mi co się stało tamtego dnia w Wrzeszczącej Chacie - powiedziałam.
Zapadła cisza.
- Um... No dobrze... - westchnął w końcu Remus po chwili milczenia.
Wtedy, opowiedział mi wszystko.
Z początku opowiadał niepewnie, ale potem się rozkręcił i zaczął mówić swobodniej.
Powiedział mi, że pokłócił się z Syriuszem przed pełnią o to, że ten powiedział Severusowi, żeby przyszedł do Wrzeszczącej Chaty w dniu pełni przy czym naraził jego sekret na wyjawienie.
Przez to nie poszli razem do Wrzeszczącej Chaty, ale jednak chłopaki za nim tam przyszli, bo nie chcieli zostawić go samego.
Przynajmniej wtedy, byli normalni. Pomyślałam, gdy Remus mi o tym mówił.
Opowiedział mi, że wie od James'a, że podczas pełni zaatakował Syriusza i że się szamotali, aż w końcu on go zmasakrował i Syriusz zemdlał a James go wzioł do Skrzydła Szpitalnego.
Potem mi powiedział, że gdy chciał przeprosić później Syriusza, to ten go wyzwał i kazał się wynosić i nazwał go potworem.
Już wiem skąd mu się to wzięło... Pomyślałam.
Następnie Remus powiedział, że sytuacja się powtórzyła dzisiaj rano przy śniadaniu.
Bardzo mu w tej chwili współczułam, bo widziałam, że gdy mi o tym wszystkim opowiadał i przypominał to sobie, to był bliski płaczu, a szczególnie gdy opowiadał o Syriuszu.
Zwróciło to moją uwagę, ale zanim cokolwiek powiedziałam, postanowiłam poczekać aż Remus skączy opowiadać.
- I właśnie po lekcjach, gdy wracałem do Dormitorium to... - tu się zawachał i odwrócił wzrok, co było dość dziwne i sprawiał wrażenie jakby się zastanawiał czy mi o tym powiedzieć czy nie.
- To co...? Możesz mi powiedzieć, spokojnie - powiedziałam i położyłam mu rękę na ramieniu, by mu dodać otuchy.
On spojrzał na mnie i zauważyłam, że ma łzy w oczach ale je powstrzymuje.
Nie rozumiałam, o co chodzi i co się takiego stało, że on nie chciał mi tego powiedzieć, ale wiedziałam że nie moge go zmusić i powie, gdy będzie chciał a nie gdy ja mu tego będę kazać.
Dlatego czekałam i zauważyłam, że w jego oczach widać wstyd, jakby to co się stało było strasznie wstydliwe.
W końcu, Remus się przemógł, wziął głęboki wdech i powiedział :
- To... Zobaczyłem Syriusza... Całującego się z jakąś dziewczyną... - na te słowa pojedyńcza łza pociekła mu po policzku i wtedy dopiero zrozumiałam o co chodziło.
Jednak, nie odzywałam się. Czekałam aż Remus sam to powie, bo możliwe że się poprostu pomyliłam.
- I wtedy... Poczułem zazdrość i żal... Zakochałem się w nim... Zakochałem się w chłopaku... - powiedział i ukrył twarz w dłoniach.
Wiedziałam, że powstrzymywał płacz i że wstydził się tego, że się zakochał w Syriuszu.
Rozumiałam to, bo mimo że to było normalne, to dla chłopaka ten fakt mógłbyć trudny do zaakceptowania.
- Nie wiem, co ja mam teraz z tym zrobić... On mnie nienawidzi... - po chwili rzekł Remus spoglądając na mnie.
W oczach, naprawdę była wyrażana jego bezsilność a ja chciałam mu pomóc.
Jednak, nie wiedziałam jak...
Siedzieliśmy w ciszy i nikt się nie odzywał, aż w końcu postanowiłam coś powiedzieć.
- Porozmawiaj z nim. Porozmawiaj, bo rozmowa naprawdę potrafi czasem zmienić wiele rzeczy - odparłam.
- Próbowałem. Próbowałem, ale on nie chce nawet na mnie patrzeć, a co dopiero rozmawiać... - odrzekł Remus.
- Musisz spróbować jeszcze raz. Bo do końca życia będziesz się obwiniał, że nie spróbowałeś - powiedziałam, a w oczach Remusa pojawiła się iskierka nadziei.
Chwilę milczał, ale potem się wyraźnie orzywił, jakby miał 100 razy więcej życia w sobie niż jeszcze chwilę temu.
- Masz rację... Dziękuję Ci Lily za tą rozmowę. Dziękuję Ci za wszystko! - tym razem Remus powiedział to z lekkim entuzjazmem i przytulił mnie znowu.
Tym razem jednak trwało to chwilę, dosłownie 20 sekund.
Potem Remus wstał a ja razem z nim.
Chłopak podszedł do drzwi i jeszcze spojrzał na mnie przez ramię.
- Idę go znaleźć. Znaleźć i powiedzieć mu o wszystkim. Jeszcze raz dziękuję Ci, Lily! - powiedział i uśmiechnął się lekko.
Potem wybiegł z pokoju a ja też z niego wyszłam (przy okazji znajdując książke, której szukałam) i skierowałam się do pokoju mojego i dziewczyn.
Gdy do niego weszłam, od razu dziewczyny do mnie podeszły.
- No w końcu! Już się zaczęłam martwić, że coś Ci się stało!
Co ty tak długo robiłaś?! - powiedziała Dorcas.
- Ojj spokojnie. Poprostu nie mogłam znaleźć książki - odparłam jakby to było coś zupełnie normalnego.
Nie chciałam im narazie mówić o mojej rozmowie z Remusem, bo czułam że nie powinnam tego zrobić, więc postanowiłam skłamać.
Potem gdy ja i dziewczyny gadaliśmy, ciągle myślałam o Remusie i o tym czy uda mu się porozmawiać z Syriuszem i się z nim pogodzić...

Kiedy wzejdzie księżyc... ~ Wolfstar ️✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz