Remus
Biegłem przez Zakazany Las nawet nie oglądając się za siebie.
Czułem, że w końcu po moich słowach do Syriusza dotarło to co mi zrobił i jak ja się czułem gdy on mnie olewał i byłem nawet trochę szczęśliwy, że tak się stało.
Jednak, chciałem żeby on teraz czuł dokładnie to samo co ja czułem gdy on mnie wyzwał gdy ja go przepraszałem.
Chciałem, żeby zrozumiał że zepsuł to, co było pomiędzy nami.
Zapsół poprostu naszą przyjaźń, która miałem nadzieję, że zmieni się kiedyś w miłość.
Pomyliłem się, bo teraz to ja byłem wściekły na Syriusza i nie chciałem go widzieć na oczy.
W końcu się bardzo zdyszałem biegiem i stanąłem szybko oddychając.
Znajdowałem się na jakiejś polanie, w środku Zakazanego Lasuni i szczerze, nie wiedziałem w którą stronę iść, bo podczas biegu byłem zajęty rozmyślaniem i niezbyt zwracałem uwagę na to, gdzie biegnę.
Na brode Merlina. Chyba się zgubiłem! Dobra, odpocznę trochę a potem będę szukał drogi powrotnej.
Pomyślałem i usiadłem pod jakimś drzewem patrząc w drzewa jakie znajdowały się dookoła mnie.
Szczerze, miałem nadzieję, że Syriusz za mną pobiegnie, ale widocznie postanowił mnie zostawić samego.
A może tak było lepiej?
Nie miałem ochoty w tej chwili z nim gadać i zamknąłem oczy, pogrążając się w rozmyśleniach.
Po chwili takiego siedzenia, poczułem wielkie zmęczenie i po chwili, pogrążony w myślach, zasnąłem...Syriusz
Doszedłem do zamku i udałem się w stronę Dormitorium Gryfonów.
Nie miałem w tej chwili ochoty gadać z chłopakami, bo musiałem dużo spraw przemyśleć.
Gdy w końcu doszedłem no mojego Dormitorium i do niego weszłem, zauważyłem Jamesa i Petera, którzy siedzieli w fotelach przy kominku i jak weszłem, to do mnie podeszli.
Oprucz nas, w Pokoju Wspólnym było jeszcze dużo osób, więc zamierzałem w ciszy ulotnić się do mojego i chłopaków pokoju.
Jednak teraz, było to niemożliwe, bo musiałem gadać z James'em i Peterem.
- No i jak ci poszło z Remusem? - zapytał James.
- Umm... Powiedzmy, że się na mnie wkurzył i wyzwał trochę... A potem uciekł do Zakazanego Lasu... - odparłem.
- Jak to, uciekł do Zakazanego Lasu? - spytał James, nierozumiejąc.
- No poprostu. Uciekł. Czego nie rozumiesz? - powiedziałem trochę zirytowany.
- No okej... A co ci takiego powiedział? - rzekł James jak na przesłuchaniu.
Wachałem się przez chwilę, czy powiedzenie prawdy chłopakom będzie dobrym pomysłem, ale w końcu postanowiłem im wszystko powiedzieć.
- Ehh... On... On się we mnie zakochał... - odparłem trochę speszony, drapiąc się nerwowo po karku, co robiłem, gdy się denerwowałem.
Na te słowa, James i Peter zamilkli.
Patrzyli na mnie z otwartymi ustami i nic nie potrafili powiedzieć.
- Ale... Jak to możliwe...? - wydukał w końcu James.
- Nie wiem. Poprostu nie wiem. Zakochał się we mnie i tyle... - rzekłem.
Zapadła cisza.
Bardzo niezręczna cisza.
Widać było, że chłopaki trochę nie mogli uwierzyć w fakt, że Remus się we mnie zakochał.
Wsumie, ja też nadal w to nie wierzyłem.
A teraz to nawet nie mogę go przeprosić, bo uciekł. Już wiem co on czuł gdy ja go olewałem. Jakim ja byłem idiotą!
Pomyślałem zły na siebie za to wszystko co się ostatnio zdarzyło.
- Ja... Ja chyba... Pujde to wszystko przemyśleć. Sam... - odparłem wiedząc, że stanie w Pokoju Wspólnym nie ma sensu.
Chłopaki kiwnęli głową na znak, że się ze mną zgadzają a ja udałem się w stronę naszego pokoju.
Gdy tam dotarłem, zamknąłem drzwi i stanąłem przy oknie patrząc w stronę Zakazanego Lasu, gdzie teraz pewnie był Remus.
Zraniłem go. Zraniłem osobę, która czuła do mnie coś więcej... Jak ja mogłem tego nie zauważyć!? No jak?! Jestem totalnym kretynem.
Myślałem.
Usiadłem na parapecie i patrzyłem się bezwiednie w stronę Lasu, myśląc co teraz Lunatyk robi.
Nagle, moją twarz oświetliło białe światło.
Bardzo mocne, białe światło.
Spojrzałem w stronę ksjężyca, który dopiero teraz wyszedł zza chmur i zamarłem.
Była pełnia księżyca.
Dziś była pełnia a Remus najpewniej o niej zapomniał!
On może kogoś zabić! Pomyślałem.
Wtedy dotarło do mnie, najgorsze.
Postrzegałem Remusa jako osobę, która może kogoś zabić podczas pełni.
On miał rację...
Jestem taki sam jak większość ludzi, którzy na wieść o tym, że jest pełnia, boją się, że on może kogoś zabić...
Ale ja nie tylko bałem się tylko o to, że on może kogoś zabić.
Bałem się też, że Remus może sobie coś zrobić.
Spojrzałem na księżyc, który świecił złowrogo i nagle, przez uchylone okno, usłyszałem wycie wilkołaka.
Wiedziałem, że to był Remus, ale nie mogłem mu pomóc, bo nie miałem bladego pojęcia gdzie Lunatyk w tej chwili się znajduje.
Obyś nic sobie nie zrobił Remus... Pomyślałem i zamknąłem oczy, modląc się, by Luniek to przeżył...
CZYTASZ
Kiedy wzejdzie księżyc... ~ Wolfstar ️✔
Romance~ 𝑶𝒑𝒐𝒘𝒊𝒆𝒔́𝒄́ 𝒛𝒂𝒌𝒐𝒏́𝒄𝒛𝒐𝒏𝒂 ~ Inna zupełnie historia Huncwotów, a dokładnie Remusa i Syriusza... [...] Szedłem korytarzem wracając z lekcji Eliksirów. Kierowałem się do Dormitorium, bo Eliksiry to była ostatnia lekcja więc miałem wol...