Rozdział 4

828 40 12
                                    

Syriusz

Widziałem, że Remus był na mnie bardzo zły, bo wsumie miał powód ale wiedziałem też, że nie mogłem go zostawić z jego problemem samego.
Dlatego, też postanowiłem przyjść do Wrzeszczącej Chaty i na szczęście James i Peter zrobili to samo, co jednak dowodziło że też nie chcieli zostawić Remusa samego.
Teraz, ja wraz z chłopakami stałem we Wrzeszczącej Chacie i patrzyłem jak Remus się zmienia w Wilkołaka.
My nie próbowaliśmy mu pomóc, bo kiedyś gdy staraliśmy się tak zrobić, w drugiej klasie, to Luniek nas o mało nie pozabijał.
Potem dowiedzieliśmy się, że ludzie pod postacią Wilkołaka są nieprzewidywalni, co dowodziło wtedy zachowanie Remusa, więc już wiedzieliśmy, że pomoc nic nie da.
Masz plan, na przeżycie pełni był dość prosty.
Wystarczyło się zamienić w zwierzę gdy Remus przemienił się w Wilkołaka.
Wiadomym było że on nie zaatakuje zwierząt, więc wtedy byliśmy jako tako bezpieczni.
Potem to już tylko wystarczyło zaciągnąć Lunatyka w jakiś głęboki kont Chaty i przetrwać do rana.
Jednak, tyk razem było inaczej.
Księżyc świecił bardzo mocno, co sprawiało że można było dobrze się przyjrzeć Remisowi pod postacią Wilkołaka.
Jednak on był dzisiaj jakiś wyjątkowo niespokojny.
Gdy ja i chłopaki staliśmy, czekając co Remus zrobi (żeby wiedzieć czy konieczne jest się zmieniać w zwierzęta) on nagle spojrzał niespokojnie na wąski korytarz za nami i stanął na cztery łapy, warcząc wściekle jakby tam ktoś był.
- Czemu on tak tam patrzy? Ktoś tam jest?! - spytałem chłopaków i odwróciłem się by to sprawdzić.
I to był wielki błąd.
W momęcie gdy się odwróciłem i zobaczyłem, że na korytarzu nikogo nie ma, chciałem odwrócić się spowrotem.
I właśnie gdy się odwracałem, usłyszałem, że Remus zawył.
Myślałem, że wył tak poprostu, do księżyca, ale gdy się odwróciłem, zrozumiałem że zawył w moją stronę.
W momęcie, gdy właśnie stanąłem naprzeciw Lunatyka, on zawarczał i...
Skoczył na mnie!
Krzyknąłem, bo to było naprawdę niespodziewane i bolesne i zdezorientowany nie wiedziałem co zrobić a Wilkołak przyszpilił mnie do podłogi za koszule pazurami, i wogóle nie mogłem się ruszyć.
- Syriusz! Pies! No zamień się! - usłyszałem przerażony głos Jamesa z boku.
Właśnie! Zaatakował, bo jeszcze nie zmieniłem się w psa! Pomyślałem.
Wiedziałem, że mam bardzo mało czasu, więc poprostu zamknąłem oczy i zamieniłem się w psa.
Teraz byłem o połowę mniejszy od Remusa, więc bez problemu wyrwałem się spod jego pazurów, bo on nie trzymał teraz zbyt mocno.
Podbiegłem do zamionnego Petera i Jamesa (którzy najpewniej zmienili się w gdy ja się zmieniłem) i stanął z nimi.
Jednak, ku mojemu zaskoczeniu Lunatyk nie poszedł pod drugą ścianę i nie zaczął jej drapać, jak zazwyczaj, tylko znowu zaczął warczeć na mnie.
Szczególnie w jego zachowaniu było dziwne to, że akurat warczał na mnie czego nigdy nie robił.
Wogóle on nigdy na mnie i chłopaków nie warczał, gdy byliśmy pod postacią zwierząt a teraz tak poprostu warczał i to dokładnie na mnie.
Nie wiedziałem co zrobić w tej sytuacji, bo on naprawdę mógł mnie zaatakować po raz drugi, więc zacząłem też warczeć, żeby pokazać że się go nie boję (choć było inaczej).
Jednak, to był kolejny błąd.
Remus, zamiast mnie zostawić, przyjął moje warczenie, jako coś podobnego do wyzwania do walki i znowu zawył, zbliżając się.
Teraz to już wogóle nie rozumiałem co się dzieje.
Dlaczego on się dziś na mnie uwzioł i próbował zaatakować mimo, że byłem psem?
Czy to miało jakoś związek z naszą kłótnią?
Przecież Luniek jako wilkołak robi wszystko nieświadomie, więc to nie mogło być to.
Jednak to nie było w tej chwili ważne, bo wilkołak zbliżył się a ja odszedłem od chłopaków, żeby gdyby Rem mnie zaatakował, to przynajmniej oni by wyszli z tego cało.
Wtedy, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić lub obmyśleć jakiś plan ucieczki czy coś w tym stylu, Remus poprostu i tym razem o wiele agresywniej niż wcześniej, żucił się na mnie!
Przewrócił mnie na ziemię, dwa razy mocniej niż wcześniej i tym razem trzymał za sierść więc nie miałem jak się uwolnić.
Oczywiście nie poddałem się, tylko prubowałem jakoś go odemnie odciągnąć, jednak Wilkołak był odemnie o dwa razy większy i silniejszy, szczególnie że byłem pod postacią psa.
Dlatego nie miałem z nim żadnych szans.
On za to, gdy ja już opadłem z sił chwycił mnie w pysk i żucił na ścianę po drugiej strony chaty wcześniej mnie drapiąc.
Uderzyłem z całym impetem w drewno i opadłem na ziemię.
Zacząłem skamleć, a po chwili już nie mogąc dłużej utrzymać postaci psa, zmieniłem się spowrotem w człowieka.
Gdy Remus w postaci Wilkołaka to zobaczył jeszcze bardziej zaczął mnie rozszarpywać, traktował mnie jakbym był jakimś zdechłym zwierzęciem.
To bolało niemiłosiernie, więc dosłownie krzyczałem z bólu.
Zrobił mi chyba z tysiąc ran, blizn i nawet tak zmasakrował rękę, że przestałem jej czuć ale w końcu cicho warknął (co przypominało mruknięcie) i odszedł pod drugą ścianę.
O dziwo, wogóle nie spojrzał na Rogacza i Gkizdogona i tylko poszedł sobie podrapać ścianę.
Teraz to już wogóle nie rozumiałem co tutaj się dzieje.
Wtedy, przeszył mnie okropny ból w prawej ręce i nagle poczułem się bardzo słabo i...
Zemdlałem...

Kiedy wzejdzie księżyc... ~ Wolfstar ️✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz