Początek

2.1K 78 19
                                    

Per. Polski
Wstałem dziś dość wcześnie rano. Mój brat jeszcze spał, więc musiałem zachować ciszę, jednak nie przeszkodziło mi to w przygotowaniu sobie śniadania. Chciałem sobie zrobić grzanki z bułek (może to zabrzmieć trochę dziwnie, ale uwierzcie mi, są lepsze od tych z chleba), ale owego pieczywa nie było. Ba, nie było nawet chleba. No to trzeba iść do sklepu. Osiedlowy jest od 7:30, a jest godzina... 7:31. O, jak miło otworzyli minutę temu. No to zasuwam.

-Langyelország! Gdzie ty się wybierasz?!- krzyknął mój brat. Uh akurat teraz musiał się obudzić i mi wywiad będzie robić.
-Po chleb i bułki, bo żadnego pieczywa nie ma, a ja nie mam jak zrobić sobie grzanek-odpowiedziałem pospiesznie.
-To może najpierw wyłącz gaz pod patelnią. BOGU DZIĘKI ŻE WSTAŁEM TERAZ!-krzyknął Węgry.
-Ou, zapomniałem *wyłącza gaz*
-zapomniałeś że chata mogłaby się spalić, brawo.
-Bywa-zaczynam powoli wychodzić.
-Brat! Jeszcze jedno.
-Co?
-Uważaj na siebie.
Wziąłem kasę, o której bym prawie zapomniał i poleciałem z prędkością ruska po wódce, w uszance, z dwiema kosami biegnącego naruto runem. Nie wiem sam dlaczego tak szybko biegłem. Może to dlatego że chyba jest sobota, a jutro niedziela niehandlowa, ale z drugiej strony kto wychodzi do sklepy o 7:35. Dobra muszę przyspie...
-Oj, przepraszam. Nic ci nie jest?-zapytał kraj na który przed chwilą wpadłem.
-Nie, nic...-spojrzałem na jego twarz i wtedy okazało się że to Rosja. O kurwa, co ja mam robić? CZEMU NIE MOGĘ SIĘ RUSZYĆ?
-To dobrze, daj rękę, pomogę ci wstać-zaproponował mi pomoc, ale ja dalej byłem sparaliżowany przez strach. Zauważył że nie jestem w stanie się poruszyć, więc się nade mną pochylił i sam wziął za rękę. Szarpnął mnie lekko i już po chwili stałem na równych nogach.
-Ee... ja ummm... dzi-dziękuję...-odpowiedziałem. Ten się zaśmiał pod nosem. Chciałem już jak najszybciej odejść od niego jak najdalej, jednak ten złapał mnie za ramię i powiedział:
-Hej, Polsha. Ja imprezę robię dziś wieczorem, chciałbyś wpaść?-jeszcze czego? Ja się boję tam iść.-będzie wódka i może będą pierogi. Ponoć też Austrią miała upiec te swoje ciastka czekoladowe.
-Ale przecież ona nie pije alkoholu, więc to nie jest impreza dla niej-odpowiedziałem podejrzliwie. Nie ufam mu. Co jeśli tak naprawdę nie ma żadnej imprezy, tylko potraktuje mnie chloroformem i będzie mnie torturował w swojej piwnicy?
-Przyjdzie dla towarzystwa i będzie też pilnować Węgra żeby się nie upił.
-uhh no dobrze, w sumie mogę przyjść.
-Świetnie, w takim razie widzimy się dziś o 19:00. Przynieś też coś od siebie, to taka tradycja u mnie na imprezach, że każdy coś przynosi.
-spoko, to do zobaczenia- pożegnałem się. Nie wierze że się na to zgodziłem. Co to ja miałem? A tak, bułki i chleb. Poleciałem do sklepu kupiłem to co trzeba i wróciłem do domu. Tuż za drzwiami stał Węgry, cały zdenerwowany. Stał tak blisko tych drzwi, że mało nimi nie dostał w twarz.
-Gdzie byłeś tak długo?- zapytał z przejęciem.
-W sklepie, a gdzie?
-Ale co tak długo tam robiłeś? Nie napadli cię ani nic?
-Nie, po prostu wpadłem na Rosję i sobie chwilę pogadaliśmy. Jednak się go boję więc przez dłuższą chwilę nie byłem w stanie nic powiedzieć. Ogólnie jak się mnie o coś pytał, to potrzebowałem chwili by cokolwiek odpowiedzieć. A tak poza tym, wracałem spacerkiem okrężną drogą, żeby trochę ochłonąć.
-I co ci tam ciekawego Rosją powiedział?
-Impreza jest dziś o 19:00 i zamierzam tam pójść.
-Ah tak, rzeczywiście to już dziś. To fajnie że idziesz, razem się napijemy.
-Tak, tylko ty nie pij zbyt wiele, wiesz jak bardzo masz słaby łeb. A teraz daj mi zrobić śniadanie, bo inaczej tutaj zemdleję- rzuciłem szybko i poleciałem do kuchni. Rozgrzałem patelnię i położyłem na niej kawałek masła. Przekroiłem dwie bułki i dałem na patelnię. Uwielbiam ten zapach grzanek. Gdy już były gotowe, jedną posmarowałem twarożkiem i posypałem przyprawami, a drugą posmarowałem miodem. Pół na słono, pół na słodko, idealnie. Zjadłem śniadanie i zacząłem się zastanawiać co by przynieść na imprezę. Po chwili jednak stwierdziłem że jest 8:30, jeszcze od cholery czasu, więc zacząłem nerdzić w telefonie. Ani się obejrzałem, była już 17:30.
-O kurwa, już? Dobra wiem co zrobię-krzyknąłem i od razu zabrałem się za robotę. Postanowiłem zrobić pierogi ruskie. Wziąłem głośnik, odpaliłem muzykę i wziąłem się za robotę. Utwory zespołu Queen są świetne do gotowania.
-I wAnT tO bReAk FrEe!-zacząłem się drzeć (no śpiewem tego nie można było nazwać), ale Węgry mi w tym przeszkodził:
-Langyelország, nie jesteś Frieddiem Mercurym, nie umiesz śpiewać, więc zaprzestań.
-No dobrze-odpowiedziałem i pracowałem dalej, jednakże już w ciszy. No prawie, bo jednak muzyka dalej grała. Wszystkie pierogi ulepione, teraz trzeba je tylko ugotować.
Wreszcie skończyłem. Teraz zapakować wszystko, ubrać się normalnie i mogę lecieć. Wziąłem jeszcze wódkę, jej nigdy za wiele. Ogarnąłem się już, więc mogę iść.
-Polska, idziesz?- krzyknął z przedpokoju. Wow powiedział moje imię normalnie, w moim języku, magia.
-Tak, już idę!
Założyłem buty, ubrałem kurtkę (nie było ciepło, ta wiosna się dopiero zaczęła, nie jest jeszcze aż tak ciepło) i wyszliśmy pospiesznie. Szybko dotarliśmy do domu Rosji. Zapukaliśmy, ale otworzyła nam Ukraina.
-Привіт Польща, привіт Угорщина! (zalecane jest użycie tłumacza ukraińskiego) Wejdźcie, przepraszam że to nie Rosją wam otworzył, ale on... już zdążył się upić-powiedziała Ukraina. Rzecz jasna miała na sobie wianek z polnych kwiatów.
-Spoko, nie ma problemu. Gdzie postawić pierogi?-zapytał mój brat
-I wódkę, Węgry. Nie zapominaj o takiej świętości.
-Heh, postawcie w kuchni na stole- powiedziała Ukraina.
Weszliśmy, zostawiliśmy to co trzeba w kuchni i dołączyliśmy do reszty krajów, które już tam były. Imprezę można zaczynać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
929 słów
Trochę to długie. Tak czy inaczej pierwszy rozdział wygląda właśnie tak, za wszelki błędy przepraszam. Następny rozdział wleci prawdopodobnie po południu albo wieczorem. Chyba że coś takiego się stanie, że nie dam rady pisać dziś, to następny rozdział pojawi się dopiero jutro. Tak mniej więcej chcę wstawiać rozdziały. Do następnego towarzysze.

~Alfa

Dookoła mgła... i ty || RusPol [ZAKOŃCZONE :>]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz