Już wszystko dobrze

752 40 29
                                    

Per. Rosji
Poszedłem na klif, aby dołączyć do towarzystwa mojej rodziny, która już dawno jest po drugiej stronie. Jeśli Polsha cierpi z mojego powodu, to najlepiej będzie jeśli zniknę, a wtedy on znów będzie szczęśliwy. Zanim jednak tam poszedłem, byłem u mojego ojca, żeby z nim pogadać i w pewien sposób się z nim pożegnać. Udałem się jeszcze do Polshy, zostawić tam moją rusczapkę, aby o mnie pamiętał. Jego oczywiście tam nie było, chyba został na noc u Germana. Gdy już byłem na klifie, zdjąłem buty, zostawiłem karteczkę z pożegnaniem i rozłożyłem ręce. W mojej głowie leciał utwór Tonight, który idealnie pasował do sytuacji:

(Nic lepszego nie znalazłam =_=)
Gdy już zacząłem się przechylać do przodu usłyszałem jak ktoś biegnie w moją stronę, ale byłem już tak pochylony, że nie było odwrotu. Zacząłem spadać. Leciałem w dół przez parę sekund, ale wtedy ten ktoś zaczął mnie ciągnąć do góry, dzięki temu, że miał skrzydła. Gdy już byłem z powrotem na krawędzi, okazało się, że był to Polsha. Gdy tylko postawił mnie na ziemi, odeszliśmy od krawędzi jak najdalej się dało, ale tak, że dalej byliśmy na tym klifie. Usiedliśmy na trawie w ciszy, którą po chwili przerwał Polsha, pytając czy wszystko dobrze. Ja jednak wolałem go zasypać pytaniami, dlaczego uwierzył w te plotki, ale uciszył mnie i powiedział, że dobrze, że żyję. Zauważyłem też brak jakichkolwiek bandaży, czy ran na jego skórze, czyli German mnie okłamał.
-Polsha
-Hm?
-Nie pociąłeś się?
-Nie, skąd taki pomysł?-zdziwił się dosyć.
-Germaniya mi powiedział, że się pociąłeś i ogólnie cierpisz z mojego powodu.
-Musiał cię okłamać, ale powiedz mi, czy te plotki są prawdziwe, że chcesz mnie wykorzystać?- zapytał.
-Nie, ciebie nigdy bym nie wykorzystał. W sumie nikogo bym nie wykorzystał, nie jestem w stanie czerpać satysfakcji z zabawy czyimiś uczuciami. A tak w ogóle, to kto ci to wszystko powiedział?
-Niemcy. Powiedział mi, że chcesz mieć mnie na własność, żebym drugi raz stracił niepodległość. Nie chciałem w to wierzyć, ale w końcu to się stało-odpowiedział. Ten jebany szwab, ponoć mój przyjaciel, tak naprawdę chciał się mnie pozbyć. Tak czy inaczej, ważne, że przeżyłem, Polsha się nie pociął. Kiedyś tam się odegram na tym zdrajcy, ale teraz muszę odetchnąć.
-Czyli to nie ktoś puścił plotkę i nie wiadomo kto to, to był Germaniya-powtórzyłem moje myśli na głos.
-Najwyraźniej tak, ale teraz chodź do mnie, niby już wszystko dobrze, ale lepiej ochłońmy trochę- powiedział i od razu poszliśmy w stronę jego domu.Złapałem go za rękę, na co ten się uśmiechnął. Kiedy byliśmy przed domem Polshy, weszliśmy do niego, a w środku zastaliśmy Węgra. Siedział na kanapie, a w rękach trzymał moją rusczapkę i czytał karteczkę którą w niej zostawiłem. Trochę pobladłem, bo napisałem wiadomość specjalnie do Polshy i nikt nie miał tego przeczytać poza nim. Tak czy inaczej, Polaczek rzucił się na swojego brata i zaczął się na niego drzeć.
-BRAT! Czemu cię tak długo nie było? Ponoć boisz się zostawiać mnie samego.
-To prawda, ale chciałem sprawdzić czy sobie poradzisz, bo zamierzam się przeprowadzić do Austrii-odpowiedział trochę się śmiejąc po czym dodał- a Rosja, co to jest za kartka i czemu zostawiłeś tu swoją uszankę?- nie miałem pojęcia co odpowiedzieć.
-Długa historia, ale tak z grubsza, chciałem się zabić, więc zostawiłam tu ją, aby Polsha zawsze o mnie pamiętał, ale teraz nie jest to już konieczne. A jeśli chodzi o tą kartkę... emm... po prostu chodź na chwilę- powiedziałem pośpiesznie, po czym wziąłem ową karteczkę i pociągnąłem za sobą brata Polshy do innego pokoju. Zastanawiałem się jakby mu to powiedzieć.

-Więc?- zapytał zaciekawiony.
-Dobra powiem prosto z mostu, kocham Polaczka i napisałem mu to na kartce, żeby po moim odejściu wiedział co do niego czułem-powiedziałem trochę zawstydzony.
-O mój Boże, TaK! Jestem za tym. abyście byli razem, kiedy ślub?- Zaczął krzyczeć z zajebistą ekscytacją.
-Wowowow, spokojnie. Ślub się prędko nie odbędzie, bo nawet nie wiem czy on czuje to samo i mam prośbę. Czy mógłbyś się go spytać, czy ktoś mu się podoba, ale tak żeby nie poznał, że to ja jestem tego ciekaw. Mógłbyś to dla mnie zrobić?
-Oczywiście, zapytam się go kiedy tylko będzie okazja. Zrobię wszystko abyście byli razem, a jeśli się to uda, to będziecie mogli tutaj zamieszkać, bo ja się wyprowadzam niedługo- gdy to powiedział, zacząłem się zastanawiać, czy to przypadkiem nie jest Japonia przebrana za Węgra, bo on się tak nigdy nie zachowuje, ale jest plus, bo będę mógł zamieszkać tu z Polshą. Tak czy inaczej, Węgry postarał się zrobić taką minę, aby nie wyglądał jak dziecko, które rodzice wzięli do parku rozrywki i wróciliśmy do pokoju, w którym był Polsha. Jak się okazało, dobrał się do mojej uszanki. Nie powiem, wyglądał w niej świetnie, a przede wszystkim uroczo, przez to, że była trochę na niego za duża.
-Mogę ją zatrzymać? PrOoOsZę- zapytał.
-Dziecku odmówisz?- zaśmiał się Węgry.
-No dobra, mogę ci ją dać, ale nie na zawsze, jest związana z wieloma wspomnieniami, więc obiecałem sobie, że nigdy, nikomu jej nie oddam, by zawsze te wszystkie rzeczy pamiętać-powiedziałem, po czym poklepałem Polshę lekko po głowie.

-No dobra, mogę ci ją dać, ale nie na zawsze, jest związana z wieloma wspomnieniami, więc obiecałem sobie, że nigdy, nikomu jej nie oddam, by zawsze te wszystkie rzeczy pamiętać-powiedziałem, po czym poklepałem Polshę lekko po głowie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dzięki UwU-powiedział uśmiechnięty Polsha-a Węgry, ty serio się wyprowadzasz do Austrii?
-Tak. Chociaż na początku się bałem, tak teraz wiem, że dasz sobie radę-odpowiedział Węgry i puścił mi oczko. Polaczek ewidentnie to zauważył.
-Węgry? Czy ty coś planujesz?
-Nieee co ty? wcale-powiedział.
-Heh, możliwe że coś planuje, ale tylko my dwoje o tym wiemy, a ty dowiesz się w swoim czasie-odpowiedziałem.
-Jasnee-odpowiedział trochę zmieszany, po czym dodał- Rosja, zostań tutaj na noc.
-Oh, chciałbym, ale muszę pilnować...-zacząłem mówić ale Polsha mi przerwał.
-Białoruś też jest pełnoletni i może przypilnować domu. Spoko?
-um...
-wiedziałem, że się zgodzisz- w taki sposób tuż po mojej próbie samobójczej, dałem się wciągnąć w nocowanie u Polshy. Zacnie, szkoda tylko, że nie mam w czym spać, ale jakoś przeżyję. Czas spędzić resztę dnia u Polaczka, w sumie spoko. Już wszystko jest dobrze, jestem tego pewien.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
988 słów
Dziś rozdział krótszy niż zazwyczaj, ale jest. Jeśli rozumiecie cokolwiek z tego co piszę, w sensie jeśli ogarnijcie co miałam na myśli, to szacun dla was i uwaga, pożegnam się inaczej:
Pozdro i do zobaczenia towarzysze
(Powiedzmy że jest inaczej XD)

~Alfa

Dookoła mgła... i ty || RusPol [ZAKOŃCZONE :>]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz