Rozdział 9

128 6 0
                                    

Kiedy tylko udało nam się ułożyć jakiś sensowny plan uwolnienia chłopców i ucieczki z okrętu, przystąpiliśmy do działania. Po cichu opuściliśmy kajutę kapitania i ukryliśmy się wśród skrzyń na pokładzie. W tym momencie mogliśmy dostrzec jak kapitan Hak spacerował po pokładzie zachwycając się własnym sukcesem - schwytaniem zgubionych chłopców. 

- W końcu Smee, udało mi się złapać tych wstrętnych chłopców... - zaśmiał się Hak a mały podwładny kapitana dreptał za nim przytakując i uśmiechając się. - A teraz...Przyprowadź tutaj tego...Piotrusia Pana... 

- O...o...oczywiście k..k..kapitanie... A-a...co z nim z..z..zrobimy? - wyjąkał Smee, trzęsąc się.

- Jak to co? Wyrzucimy go za burtę! Najpierw jego, a potem całą resztę! - krzyczał i śmiał się Hak, a w tym czasie Smee skierował się w stronę kajuty kapitana.

- Nasz krokodylek naje się dzisiaj...- kiedy tylko Smee wypowiedział te słowa Piotruś Pan wyleciał zza skrzyń ponad wszystkich na pokładzie i krzyknął głośno:

- Ahoj kapitanie! - po tych słowach Piotruś zaczął się śmiać głośno, chłopcy zaczęli wiwatować, a Hak zrobił się cały czerwony ze złości. zaczął miotać się i mamrotać coś pod nosem, a nawet zaczął skakać , jakby chciał dosięgnąć Piotrusia w powietrzu. Kiedy Piotruś śmiał się i zajmował kapitana irytując go i odciągając od masztu, gdzie ja i Dzwoneczek zaczęłyśmy oswobadzać zgubionych chłopców. Kiedy udało nam się ich wszystkich uwolnić, zaczęli zbiegać się piraci, gotowi do walki, ale nagle wszyscy zaparli i spojrzeli w stronę morza.

- Kapitanie, słyszysz ten dźwięk? - zapytał ironicznie Piotruś Pan nastawiając ucho w stronę dobiegającego z morza odgłosu. - To chyba twój ulubiony znajomy! - Zaśmiał się Piotruś, a z morza dochodziło coraz wyraźniejsze i głośniejsze...tykanie. Oczy kapitana Haka rozszerzyły się a szczęka opadła i zaczęła drgać, podobnie jak całe ciało. A tykanie stało się teraz bardzo głośne. Nagle z wody obok statku wynurzyła się para wielkich, żółtych oczu oraz ogromny, zielony łeb. Był to krokodyl, z którego wnętrza dobiegało tykanie zegara, który najwyraźniej gad ten połknął. Momentalnie wszyscy - i chłopcy i piraci - wyjrzeli za burtę. 

- Zdaje się kapitanie, że masz gościa. - powiedział wesoło Piotruś Pan, po czym zwrócił się w naszą stronę. - Chodźmy chłopcy...Kapitan Hak jest teraz trochę zajęty... - wszyscy chłopcy zaśmiali się , a Piortuś kontynuował. - Dzwoneczku, sypnij porządnie. - Dzwoneczek przeleciała nad każdym z chłopców i nade mną i po chwili wszyscy poderwaliśmy się z ziemi i zaczęliśmy lecieć w stronę wyspy. 

- Żegnam kapitanie! - krzyknął Piotruś, a chłopcy chórem zaczęli powtarzać tę frazę, jednak ze statku słychać tylko było krzyki kapitana Haka oraz tykanie łakomego gada.

Po całym incydencie wszyscy wesoło wśród akompaniamentu śmiechów i żartów wróciliśmy do Nory zagubionych chłopców.

------------------------------------------------------------------------

Witam,

Wybaczcie moją długą nieobecność, ale coraz trudniej jest mi znaleźć czas a przede wszystkim pomysł i wenę, aby opowiadanie dalej ciekawiło. ( przynajmniej mam nadzieję, że dalej ciekawi). Mam nadzieję, że rozdział spodoba się wam.

Do zobaczenia!

Sabina328

P.S. Ze względu na obecne wydarzenia (mam na myśli wirusa) życzę Wam mnóstwo zdrowia :)

Peter Pan II Nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz