Następnego ranka obudził mnie donośny krzyk i śmiechy dobiegające z zewnątrz. Niechętnie wstałam i rozejrzałam się po norze, ale nikogo w niej nie było. Z niemałym trudem (ze względu na ból nogi) wygramoliłam się na dwór. Kiedy wyszłam zobaczyłam grupę chłopców przebiegających z krzaków do krzaków, uciszając się nawzajem. Podeszłam do jednego z krzaków i stanęłam czekając na chłopców, aby wychylili się. Jednak oni udawali, że ich nie ma. Mimo wszystko śmiechy i uciszanie były tak głośne, że słychać ich było wszędzie. Po chwili jeden z nich wychylił się zasłaniając oboje oczu i chichocząc pod nosem.
- Co wy wyprawiacie? – zapytałam chłopca, ale ten w odpowiedzi jedynie zachichotał ponownie i delikatnie rozchylił palce jednej z dłoni po czym szybko z powrotem je złączył. – hej, odpowiedz mi, przecież stoję przed Tobą!
- Nie widzisz mnie...- chłopiec wymamrotał pod nosem i ponownie się zaśmiał.
- Przecież cię widzę...- powiedziałam lekko skołowana. Chłopiec ponownie zaśmiał się tak jakby chciał, ale się powstrzymywał i powiedział wyraźniej.
- Nie widzisz mnie, bo ja cię nie widzę...- po tych słowach on i dwóch pozostałych zaczęli się śmiać tak, że cały krzak się trząsł. Z początku byłam w szoku i nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, jednak po chwili kucnęłam przy krzaku i obserwowałam jak chłopiec co chwila rozchyla palce, żeby sprawdzić czy wciąż tam stoję. Po chwili odparłam:
- No dobrze, chłopcy... gdziekolwiek jesteście... możecie mi powiedzieć, gdzie jest Piotruś Pan?- zapytałam głośno, udając, że nie znam ich kryjówki. Chłopcy ponownie się zaśmiali i jeden z nich odparł:
- Nie powiemy ci.-zaczęli się głośniej śmiać. Byłam już lekko podenerwowana, ale starałam się zachować spokój. Po chwili postanowiłam spróbować najbardziej oklepanego sposobu na świecie, którym rodzice straszyli mnie, kiedy nie chciałam czegoś powiedzieć.
- Powiedzcie, albo spotka was coś strasznego... Liczę do trzech! – krzyknęłam, a chichoty i śmiechy ustały. Jeden z chłopców zapytał
- Co strasznego?
- Nie powiem wam! Dowiecie się za chwilę, JEDEN!- krzyknęłam a chłopcy znieruchomieli i lekko wychyleni z krzaków, w których siedzieli patrzyli w moją stronę.
- DWA! –krzyknęłam po chwili, a jeden z nich, najwyraźniej wystraszony koncepcji ,,czegoś strasznego" wybiegł z krzaków w moją stronę i płaczącym tonem powiedział:
- Dobrze powiem ci! Nie licz już!- przytulił się do mojej nogi, a ja uśmiechnęłam się tryumfalnie.
- Więc... Gdzie jest Piotruś Pan?- zapytałam małego chłopca biorąc go na ręce.
- Powiedział nam, że nie możemy ci mówić... ale ja nie chcę, żeby się stało coś strasznego. – chłopiec prawie zaczął płakać.
- Spokojnie, nic się nie stanie. Powiedziałeś mi szczerze, więc nic się nie stanie. Jeśli Piotruś powiedział, żebyście nie mówili to nie musicie. – uśmiechnęłam się do niego i odstawiłam na ziemię, ponieważ ciężko było utrzymać równowagę wspierając się jedynie na jednej nodze i opuszkach palców drugiej stopy. – Jesteście głodni?- zapytałam całą trójkę, na co oni pokiwali głowami w tym samym tempie. – Chodźcie do środka, zrobimy śniadanie dla nas i pozostałych. – chłopcy posłusznie poszli za mną podskakując i głośno rozmawiając.
Za jakiś czas do nory wpadło kolejnych dwóch chłopców, gwiżdżąc jeden na drugiego. Przekomarzali się o coś ze sobą, ale kiedy oderwali wzrok od siebie nawzajem, szczęki opadły im z zachwytu. Zobaczyli bowiem stół ( tak naprawdę to była to odwrócona do góry dnem balia z dużym liściem zamiast obrusa) oraz mnóstwo owoców, kubki z wodą oraz szczątkowe zapasy mięsa i chleba, które znajdowały się w norze. Szybko podbiegli do stołu i już chcieli łapać się za owoce, ale przerwałam im:
- Hej, zostawcie te owoce... Musimy zaczekać na resztę.- Łagodnie wytłumaczyłam chłopcom, a oni z naburmuszonymi minami odeszli od stołu i usiedli każdy na swoim łóżku.
Po chwili do kryjówki wleciał Piotruś Pan ze swoim okrzykiem, a za nim pojawiła się reszta chłopców odpowiadając okrzykowi Piotrusia. Nagle wszyscy zamarli patrząc na stół i podobnie jak poprzedni dwaj chłopcy rzucili się do stołu.
-Heeeej!- wrzasnęłam, żeby przebić się przez harmider panujący przy stole.- Czy nie będzie milej kiedy usiądziemy do śniadania wszyscy razem?- zapytałam, a wszyscy zamarli i po kolei zaczęli odkładać rzeczy, które udało im się złapać do rąk.
Kiedy wszyscy już siedzieli przy stole, każdy wpatrywał się we mnie, jakby czekali na pozwolenie.
- Czemu tak na mnie patrzycie, jedzcie.- Powiedziałam, i jak na hasło wszyscy rzucili się na stół łapiąc co tylko mogli i napychając buzie aż po brzegi. Panował taki gwar, że nie byłam w stanie przekrzyczeć się przez stado wygłodniałych chłopców. Sama kulturalnie usiadłam niedaleko stołu, na swoim łóżku i zaczęłam jeść zgarnięty wcześniej kawałek chleba i dwa banany. Po chwili Piotruś Pan podszedł do mnie zostawiając chłopców walczących przy stole:
- Dalej cię boli? – powiedział patrząc na moją nogę owiniętą liśćmi oraz sznurkiem.
- Coraz mniej, jeszcze dzień lub dwa i wróci do normy.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Mam dla ciebie niespodziankę!- wypalił po chwili ciszy Piotruś i wstał ochoczo gwiżdżąc donośnie. Kiedy przestał wszyscy chłopcy popatrzyli w jego stronę zastygając jak kamienie.
- Chłopcy!- krzyknął Piotruś – czas na grę! – zabrzmiały wesołe okrzyki radości.- Dzisiaj pobawimy się...- chłopcy zaczęli szeptać coś niezrozumiale. – W POSZUKIWANIE SKARBU! – znów zabrzmiały wiwaty. – Tym razem będzie trudniej niż ostatnio, ukryłem skarb bardzo dobrze, tak dobrze, że pewnie nikt go nie znajdzie! Czas start chłopcy! Szukajcie, a ten kto znajdzie pierwszy ma zawyć, o tak-w tym momencie Piotruś zawył donośnie, a wszyscy chłopcy jak poparzeni wybiegli z nory.
- Czy to jest bezpieczne?- zapytałam nieśmiało, na co Piotruś odparł beztrosko.
- Ostatnio tylko jeden zginął i znalazł się następnego dnia, więc nie... Ale to nie jest niespodzianka, którą dla ciebie mam. Chodź!- Piotruś wyciągnął rękę w moją stronę. Po chwili chwyciłam ją i zaczęliśmy iść do miejsca w norze, którego wcześniej nie zauważyłam.
--------------------------------------------------------------------------------------
Witam ponownie!
Bardzo przepraszam za brak aktywności...Oto kolejna część fanfica o Piotrusiu Panie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu!
zostawiam tutaj kilka tytułów fajnych piosenek:
For the glory - Nightcore
the other side - the greatest showman
this is me - the greatest showman
Do zobaczenia (mam nadzieję) niebawem! ;)
Sabina328
P.S. Czy są tu jacyś fani filmu ,,The Greatest Showman"?
CZYTASZ
Peter Pan II Nowa historia
FanficJak wiemy czary, magia i inne tego typu rzeczy nie istnieją, a młoda Julie jest tego nawet pewna. I to na sto procent. A może jednak się pomyliła... Seria ostatnich zdarzeń zakręci jej w głowie i być może zmieni jej podejście do życia. Przenieście s...