Rachel
Grzebie widelcem w ohydnej sałatce. Mam taką ochotę na hamburgera z dużą ilością majonezu! Ale muszę schudnąć. Po prostu muszę.
- To ta nowa. - Noah szturcha mnie w ramie, na co unoszę wzrok znad posiłku.
Marszczę brwi. Dziewczyna, o której mówi idzie przed siebie pewnym krokiem, nie wstydząc się patrzeć prosto w oczy przypadkowym osobom. Wyraźnie lubi być w centrum uwagi. Widzę w niej zagrożenie. Duże zagrożenie. Jej blond włosy zbezczeszczone są zielonymi pasemkami, a płaski brzuch odsłonięty przez krótką koszulkę. I te kabaretki. Noah zawsze chciał, abym je nosiła, ale mam za grube uda. Jest piękna. Irytująco piękna. Lekka opalenizna dodaje jej gabarytu.
- Kurwa. - Szepcze do siebie, a mój chłopak się uśmiecha.
- Nie martw się. - Obejmuje mnie ramieniem, a ja czuje że będzie dobrze. On zrobi wszystko, aby nic się nie zmieniło. Posyłam mu uśmiech i cmokam go w usta.
- Nie obiecuje. - Wywraca oczami. Ukradkiem ponownie przyglądam się świeżakowi, chociaż czuje że każdy kto ją tak nazwie oberwie w mordę. Siada przy pustym stoliku, wyraźnie nie szuka towarzystwa. Nie ma ze mną szans. Po prostu nie mogę wchodzić jej w drogę. I tyle.
Aiden
- Piątek! - Jared uśmiecha się na co wywracam oczami.
- Jest środa, idioto. - Kieruje się w stronę szafek zostawiając go w tyle. Noż naprawdę.
- Nie psuj mi marzeń! - Marudzi, a ja wywracam oczami na jego głupotę.
- Zepsułbym ci je, gdybym powiedział że Święty Mikołaj nie istnieje. - Cooper zatrzymuje się niczym wmurowany, a ja robię to samo co on.
- Nie istnieje? - Łapie się teatralnie za serce, na co wybucham śmiechem, a on dołącza do mnie.
- Jesteś takim idiotą. - Wzrusza ramionami.
- Idę do mojej dziewczyny, która jest o tam. - Wskazuje damską łazienkę i bez ceregieli wchodzi do środka. Prycham rozbawiony robiąc krok do przodu, wpadając na czyjąś sylwetkę.
- Przepraszam, bardzo przepraszam. - Tłumacze się widząc klęczącą przede mną dziewczynę. Musze zapamiętać ten widok, bo więcej mi się to nie przytrafi. Podaje jej lekko spoconą dłoń, a ona przyjmuje ją bez zbędnych pytań. Jest tu nowa, to wiem na pewno. Wzdycha rozdrażniona strzepując kurz z ubrań, a potem podnosi na mnie wzrok. Ma heterochromię i o matko, jakie to wspaniałe.
- Jestem Layla. - Kiwam głową oniemiały patrząc na nią jak idiota.
- Aiden. - Odpowiadam po długiej ciszy, a ona się uśmiecha.
- Często tak wpadasz na ludzi?
- Raczej oni na mnie. Staram się być niezauważalny. - Mówię szczerze, trochę onieśmielony jej zachowaniem. Nie powinna na mnie krzyczeć? Schylam się po plecak, który leży na ziemi i podaje jej go uświadamiając sobie, że jest zadziwiająco lekki.
- I z tego powodu osiągasz efekt odwrotny do zamierzonego. - Marszczę brwi.
- Nie znasz mnie. - Mówię wymijająco.
- Bo nie dałeś mi szansy, nerdzie. - Uśmiecham się wbrew sobie.
- Ty wyglądasz jak gorsza wersja Rachel. - Unosi brew do góry, ale nie wygląda na urażoną.
CZYTASZ
Książę z bajki
Roman d'amourTo historia o długotrwałej przyjaźni, która została przerwana z powodu dumy. To opowieść o oddaniu i miłości, która wcale nie musi skończyć się dobrze. To książka o księciu, który nie potrzebuje szlacheckiego rodowodu. Jedyne co tu się liczy to miło...