15 lat później
Z uśmiechem na ustach smażę jajecznice zastanawiając się czy znów ze wszystkim się wyrobie. Sięgam po sól i doprawiam śniadanie. Musze jak najszybciej dzisiaj znaleźć się w biurze i przygotować wszystko migusiem, aby potem pojechać na zjazd absolwentów. Denerwuje się jak cholera świadomością, że znów zobaczę ich wszystkich.
- Chyba zgubiłem klucze. Ponownie. - Prycham rozbawiona patrząc na mojego cudownego męża. Wszyscy mówią, że z wiekiem wygląda się coraz gorzej. On natomiast wyprzystojniał. Dalej ma na nosie swoje okulary, ale nabrał mięśni, a rysy na jego twarzy wyostrzyły się. Ma na sobie garnitur, który nosi tylko wtedy, gdy ma spotkanie z Emily Roys - swoją najlepszą klientką.
- Znowu się ze mnie nabijasz, tak? - Uśmiecha się i podchodzi do mnie, a potem całuje mnie w miejsce tuż nad uchem. Ostatnimi czasy mam straszne urwanie głowy, więc jestem lekko roztrzepana, ale to nie powód do żartów.
- Nie śmiałbym grubasku. - Dotyka czule mojego wypukłego brzucha, a ja tylko wzdycham. Nie planowaliśmy kolejnego dziecka. Jestem na to stanowczo za stara, ale mimo to ciesze się jak głupia.
- To, że skończyłeś Harvard nie upoważnia cię do zachowywania się jak dupek. - Mówię żartobliwie i rozkładam jajecznice na talerze. Mój mąż jest najlepszym adwokatem na świecie, ale być może nie jestem zbytnio obiektywna w ocenie. Jego własna kancelaria przynosi niezłe profity, a wspólnik, którym zupełnie przypadkiem jest Jared Cooper to również przypadkiem nasz najlepszy przyjaciel. Tak, NASZ. Przez piętnaście lat zdążyliśmy się nieźle zżyć. Mimo to dalej jestem zwolenniczką nieposkromionej Sam, która teraz nosi nazwisko męża. Wzięli ślub szybciej niż my i czasem mam wrażenie, że to są jakiegoś rodzaju zawody. Ja za to pierwsza urodziłam.
- Wołać już dzieci? - Pyta.
- Tak. - Kiwa głową i wbiega na górę. Jestem w szóstym miesiącu ciąży. Lekarz powiedział mi, że w wieku trzydziestu trzech lat i przy moim zdrowiu na pewno wszystko będzie dobrze.
Siadam na krześle i wertuje dokumenty czekając na moje nieposkromione dzieciaki. Musze zadzwonić do sponsora i zatrudnić kilku nowych modeli. Pomysł z firmą przejęłam od mamy. To jedna z lepszych decyzji w moim życiu.
- Mamo! - Wywracam oczami i zwracam się w ich stronę.
- Tak Layla? Tak Noah? - Ośmioletnie bliźniaki równe są z posiadaniem dżungli we własnym mieszkaniu.
- Noah powiedział, że mnie oddacie!
- A Layla, że już mnie oddaliście! - Uśmiecham się pobłażliwie.
- Kochamy was z tatą tak mocno, że nawet za biliony nie oddalibyśmy was nikomu. A teraz jedźcie, bo spóźnicie się do szkoły. - Wystawiają do siebie języki, ale posłusznie siadają. Po chwili dołącza do nas mój mąż i całuje mnie w czoło. Uwielbiam te jego czułe gesty. Kocha mnie tak mocno jak ja jego.
Pomysł na nazwanie bliźniaków przyszedł nagle. Oboje uznaliśmy, że gdyby nie te dwie osoby pewnie to wszystko potoczyłoby się inaczej. I kochaliśmy ich. Nie tak mocno jak ich mniejsze wersje, ale kochaliśmy.
Tak naprawdę byliśmy mocno zaskoczeni, gdy kazali przeć mi jeszcze raz, gdy Layle już w rękach trzymał Aiden. Mój ginekolog musiał przeoczyć drugie maleństwo. Ale to była przepiękna niespodzianka.
- Pamiętacie, że dzisiaj jedziemy na imprezę?
- Tak, tatusiu. - Odpowiadają chórem. W takich chwilach rozpływam się. Wydaje mi się, że są bardzo zgodni. Owszem kłócą się, ale zawsze dzielą się ostatnim ciastkiem, kostką czekolady i zabawkami. Uwielbiają bawić się samodzielnie, a szkoła... no cóż. W szkole o nich głośno.
![](https://img.wattpad.com/cover/212477313-288-k849833.jpg)
CZYTASZ
Książę z bajki
RomanceTo historia o długotrwałej przyjaźni, która została przerwana z powodu dumy. To opowieść o oddaniu i miłości, która wcale nie musi skończyć się dobrze. To książka o księciu, który nie potrzebuje szlacheckiego rodowodu. Jedyne co tu się liczy to miło...