Noah
Siedzę na starej i poplamionej kanapie znudzony i zirytowany. Rozglądam się nerwowo szukając Rachel, która poszła zapalić kilkanaście minut temu. Wzdycham rozdrażniony i postanawiam w końcu jej poszukać.
Mijam obściskujących się ludzi na kanapie i dochodzę do wniosku, że się staczam. Brzydzę się siebie. Rachel nie lubi takich miejsc, ale kto lubi? Opuszczone domy pełne ćpunów i wariatów były moim pomysłem, nie jej.
Wychodzę przez stare, ledwo trzymające się zawiasów drzwi i rozglądam się niepewnie. Jeśli coś się jej stało to się zabije. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym znalazł jej zwłoki.
- Rachel?! - Wołam głośniej niż zamierzałem. - Ja pierdole. - Zapalam latarkę w telefonie świadomy, że to nikła pomoc. - Rachel?! - Podążam w stronę samochodu, ponieważ mogła tam się skryć. Mam cholerną nadzieje, że ją tam znajdę. - Rachel?! Rachel?! - Potykam się o jakiś konar. - Ja jebie. I jeszcze drzewo chciało mnie zabić, fantastycznie. - Mruczę do siebie. Docieram do tak zwanego parkingu i szybko zauważam, że nie ma jej samochodu. Uciekła ode mnie, zostawiła mnie z tą zgrają idiotów bez słowa.
Wybieram jej numer gotowy zrobić jej awanturę stulecia.
- Coś się stało? - Pyta jakby naprawdę nie wiedziała, że zachowała się głupio i nierozważnie.
- Gdzie ty jesteś, do jasnej cholery?
- W domu. - Prycham bez wesołości. Nienawidzę jej w takich chwilach, gdy jej egoizm, który znam aż nazbyt dobrze daje o sobie znać. Nie kocham jej, ale zależy mi na niej. A ona traktuje mnie jak narzędzie.
- Mogłaś mi powiedzieć, że wracasz. Bałem się o ciebie.
- Nie lubię tych ludzi.
- Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj. Panicznie się o ciebie bałem. I drzewo chciało mnie zamordować. - Chichocze do słuchawki, ale tym razem mnie nie przekabaci. - To nie jest zabawne, Rachel. Jestem na ciebie wkurwiony. Cześć. - Rozłączam się zirytowany.
Wypuszczam powietrze z ust i zauważam, że dostałem smsa od Layli. Uśmiecham się na wspomnienie wczorajszego dnia. Nie kłamałem kiedy powiedziałem jej, że nie dziwi mnie to, że wybrała Aidena. Ale nie byłem pewny co Andrews widzi w niej. On kocha moją Rachel. Wystarczyło mi jednak trochę czasu z Miller i odkryłem tą tajemnice. Layla jest po prostu jak kubeł zimnej wody na głowie. Strasznie mnie irytuje, ciągle się ze mną kłóci, ale często się uśmiecha, dużo się śmieje i ciągle mówi coś od czapy.
Od Layla M.:
Zgubiłam wczoraj szczęście. Wiesz, gdzie je podziałam?
Prycham rozbawiony i wywracam oczami. Czuje, że mogę się z nią zaprzyjaźnić. Nie wiem co skłoniło mnie wczoraj do zabrania jej nad nieczynny basen, ale nie żałuje tego. Dobrze się bawiłem, ona z resztą też.
Do Layla M.:
Ubieraj się. Zabieram cię na imprezę życia. Będę po ciebie za chwilę.
Od Layla M.:
OK.
Bez żadnych zbędnych pytań czy odpowiedzi. I to mi się podoba.
Rachel
Patrze z zamyśleniem na moje liczne kosmetyki i z uśmiechem odsuwam je od siebie. Na spotkanie z Aidenem nie muszę się malować. Już tyle razy widział mnie bez makijażu, że nie robi mi to różnicy.
CZYTASZ
Książę z bajki
RomanceTo historia o długotrwałej przyjaźni, która została przerwana z powodu dumy. To opowieść o oddaniu i miłości, która wcale nie musi skończyć się dobrze. To książka o księciu, który nie potrzebuje szlacheckiego rodowodu. Jedyne co tu się liczy to miło...