-15-

823 54 2
                                    


Pov. Naruto

Stojąc przed obecną "siedzibą" korzenia, nie miałem żadnych wątpliwości co do wykonania tej misji.
Miejsce wyglądało na pierwszy rzut oka na ubogie i niezadbane. Cóż się dziwić, przecież ma tak wyglądać, albo przynajmniej sprawiać pozór specjalnie niezadbanej posiadłości. Dodatkowo, faktem który mnie zaskoczył, było to że koło posiadłości, nie szlajali się ochroniarze ważnych osobistości, które prawdopodobnie tutaj przesiadywały. Może to podstęp? Albo nikogo nie ma? Nie, to niemożliwe. Danzo pomimo pozorów nie był wcale takim dobrym strategiem ani osobą co jest zdolna samodzielnie przewidzieć śmiercionośny ruch przeciwnika, zawsze otaczał się doradcami i nie zważając jaką misję ma wykonać, czy to osobistą czy nie, to i tak miał koło siebie dwojga shinobi czekających na zezwolenie do walki z napastnikiem. Dlatego przewidzenie przez Danzo, że ktoś go chce obalić tu i teraz było stosunkowo  niskie. Ale nadal jakieś było. Więc jakie może być prawdopodobieństwo że brak ochroniarzy czy shinobi broniących swojego źródła zarobku, to nie jest jakiś podstęp?

50/50

Skryty za pobliskimi ruinami, prawdopodobnie muru, zauważyłem coś ciekawego, coś czego nie mogłem zostawić, może na pierwszy rzut oka niepozorny ale zabójczy szczegół.
Gdybym nie zauważył tego iż praktycznie wszędzie są porozstawiane czujki, to prawdopodobnie już dawno byłbym jedną nogą w grobie. Najprawdopodobniej jak wchodziłem na posesję to nie było czujników albo po prostu, szczęśliwym trafem były zepsute, w co szczerze wątpię.

Jednak coś od długiej chwili nie dawało mi spokoju i nie, to nie były czujki czy przeczucie że coś może nie pójść po mojej myśli.
Od czasu gdy przebiegałem wzdłuż, już upadłej wioski Uchiha, mam przeczucie jakby ktoś mnie śledził. Mało tego, jakby ktoś miał co do mnie jakieś zamiary, wykorzystać mój każdy źle postawiony krok. Sama aura osoby, która prawdopodobnie siedziała mi na ogonie, jasno dawała do zrozumienia że szpieg jest potężny, może nawet byłby w stanie mi się postawić.
Zobaczymy . Chętnie się z nim pobawię. Ale na to jeszcze przyjdzie czas.

Już powoli chciałem wyłonić się zza muru i przejść do "siedziby" przywódcy korzenia, jednak wstając poczułem nagłe ukłucie w klatce piersiowej. Kurwa. Od razu sparaliżowany upadlem na twarz. Nie no to chyba jakiś żart. Czułem jakby wszystko wokół mnie zaczęło się rozpływać a moje ciało przebijało tysiąc strzał. Próbowałem uwolnić się z iluzji jednak nic nie pomagało, jedyne co mi to dało to była coraz większą panika. Nigdy nie czułem się tak jak teraz, z jednej strony przeszywający ból rozchodzący się po całym ciele, a z drogiej paniczna obawa o swoje życie. Do niedawna to ja patrzyłem jak moja zwierzyna upada i błaga o życie. Teraz to ja leżę i konam przed swoim oprawcą.

Pff nędzne kończę.
Nawet nie wiem kim jest osobą która właśnie przede mną stoi.
Ciekawe jak na to wszystko akatsuki zareaguję. Pewnie Kakuzu będzie wścieknięty za to że mu pieniędzy nie oddałem.

Ej dobra bo ja tutaj umieram i wcale jakoś nie umieram. Nadal jestem świadomy. Może to jakaś technika powołanej śmierci, zadająca więcej cierpienia. Że też nigdy nie miałem większej okazji by jej użyć. A może to coś innego? Aaa no tak paraliż.
Czekaj, jak paraliż to większe prawdopodobieństwo że przeżyje.

Nawet nie zdążyłem nic zrobić gdy zostałem przerzucony przez ramię oprawcy.

No to się udupiłem.
Nie czekając długo, dostałem z całej pety w głowę co tym samym świadczył o natychmiastowej utracie przytomności.
Zajebiście, cały plan nad którym wyjątkowo się "napracowałem" poszedł się jebać.

***

× Cień Czerwieni ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz