-1- s2

535 40 14
                                    

Pov. Naruto (3.os.)

Cały obolały, przepełniony bólem i pustką.  Krocząc przepełnionymi bólem stopami, po niewiarygodnie zimnym betonie, obrzucany na przemian wyzwiskami, wzrok miał on wbity w rozciągające się przed nim, dotąd nieznane miejsce. Gdy patrzyło się mu w oczy, raczej gdy próbowało mu się w nie spojrzeć, ciało natychmiast ogarniały nieprzyjemne dreszcze. Wzrok pusty, wręcz był idealnym odzwierciedleniem tego znaczenia. Oczy nie były zamyślone, czy też przepełnione smutkiem bądź gniewem który normalny człowiek by w tej chwili odczuwał. Były nad zwyczaj puste, nie wyrażały żadnych emocji. Przynajmniej nie tych ludzkich.

"Co ten demon ma w głowie?!", 

"Nie można mu nawet spojrzeć w oczy.",

 "Czym on w ogóle jest?!",

"Potwór!!!",

Po przepełnionym ciasno dziedzińcu, poprzez ludność wszelakich wiosek, cały czas rozchodziły się szepty zniesmaczonych, przerażonych oraz przepełnionych zawiścią mieszkańców, patrzących się prosto na bladego blondyna, już i tak umęczonego bardziej życiem niż torturami które przez te kilka dni zostały na nim przeprowadzone, kroczącego wprost po czekające na  niego oblicze samej śmierci. Śmierć on miał ponieść z rąk przeciętnego kata. Właśnie tak, chociaż w tym świecie ludzie są już oznajmieni z użytkowaniem chakry, nadal pradawna śmierć z rąk kata nie popadła w zapomnienie. Pomimo swojej brutalności, nadal ludzie nie widzieli w niej nic złego. Może to była tradycja? 

Za nim kroczy kolejna istota jednak już mniej ważna, by sąd już wydał mu już jego ostatni wyrok. Wzrok i ciało zdradzało jego wszelkie uczucia. Błagał o zakończenie jego żywota. Ostatnie minuty, ostatnie sekundy, na tym niebywale splugawionym i doprawdy zepsutym do ostatniego włosa świecie, nawet one, nie były aż tak bolesne jak całe dotychczasowe dni spędzone w boju, wręcz przeciwnie, serce oraz umysł radowały się gdy przyjęły informacje o swoim ostatecznym sądzie.

 Śmierć brzmiała wtedy pięknie, niczym zbawienie, nagroda.

I w końcu, doszedł do celu. Do miejsca gdzie miała się odbyć jego egzekucja. Otworzywszy oczy, od razu został oślepione przez światło dzienne. 

"Mogliby przynajmniej mnie zabić w nocy,"- ledwo usłyszawszy swoje własne myśli, blondyn osłonił swoją posiniaczoną, obciążoną kajdanami dłonią, rażące w jego oczy promienie słońca. Dzięki temu mógł zobaczyć w jakim miejscu przyszło mu umrzeć i ocenić przynajmniej w najmniejszym stopniu sytuacje w której się znalazł. 

Stał on przed stosunkowo nisko ustawionym "pieńkiem" na którym miała spocząć na wieki jego doprawdy obolała już głowa. Wokoło skazańca ( Naruto ) zebrało się siedmiu Kage i kilku przyzwoitych pod względem siły, ninja. Tuż za nimi roznosił się pokaźny tłum, który z niecierpliwością domagał się wyroku. Kwestią sporną jest to czy owa gromada pochodzi tylko z Konohy, bądź co bądź przecież to śmierć nie byle jakiego użytkownika Jinchurikii, dodatkowo jeszcze ściganego przez ponad 5 narodów. Jednak nie było to ważne, większą uwagę Naruto przykuła pewna postać. Nie była to pora na bawienie się w ocenianie chakry, czy jest niebywale silna czy przeciętna. Jednak, w tej osobie było coś po za chakrą. Coś niebywałego. Nie był on pewny czy przypadkiem nie widział tej twarzy wcześniej. Może się znali? Nie jest w stanie tego stwierdzić. Nie czas na to

" Więc tak skończę ?"- spytał sam siebie, chociaż pytanie mógł też usłyszeć i Kurama. Długo z nim nie rozmawiał ( Naruto z Kuramą ). Chociaż mogłoby się wydawać że w każdym momencie życia są na siebie wręcz skazani, prawda jest jednak inna.
Kurama nienawidzi Naruto, jednak co jest przyczyną?

Nikt tego do końca nie jest pewien. Od tych wszystkich lat spędzonych przy swoim boku nie zdobyli swojego zaufania ani choćby i nici porozumienia. O dziwo ani to mityczne stworzenie, ani sam nosiciel, nie raczyli się poprawić swoich relacji albo chociaż dojść do wspólnego zrozumienia. Chociaż pewnym jest że gdy się połączy siły można stać się silniejszym. Więc czemu? Pewnie już nikt nie będzie w stanie odkryć tej tajemnicy. Po śmierci nosiciela, lis zdobędzie kolejne życie oraz na pewno znajdzie nowe naczynie.

" Drogie Panie oraz Panowie!!! Drodzy mieszkańcy Konohy oraz przybysze z odległych nam wiosek! Zgromadziliśmy się tutaj wszyscy by na własne oczy zobaczyć ten o to niecodzienny widok. Tak, nie przewidzieliście się, u waszych stup właśnie klęczy, z głową już podpartą o pieniek, nie kto inny jak Karma!!! Przelew krwi trwający już o wiele za długo, śmierć naszych kompanów nie poszła na daremne!!! W tym miejscu wszystko już się zakończy, ten horror się kończy! Czas to wszystko zakończyć! Kacie wznieś leżący koło ciebie topór i zakończ żywot tego monstrum, zbrudź swe ręce krwią aby duszę wszystkich zgromadzonych tutaj osób zostały oczyszczone a ofiary naszych bliskich zostały zbawione!!!

Zgodnie ze słowami sędzi, morderca przyodziany w czarne szaty, z materiałem zasłaniającym szczelnie jego twarz, chwycił za narzędzie mordu, po czym powolnym krokiem zbliżając się do klęczącego. Przed wykonaniem zamachu a późniejszego cięcia, kat zadał szeptem pytanie.

"Jakieś ostatnie słowa, Naruto Namikaze-Uzumaki?"

W tym momencie błyskawicznie przewinęła się Naruto jedna, mało znacząca scena z jego dzieciństwa. Czyżby to, to słynne zjawisko które się zdarza przed śmiercią? Czy teraz przewinie mu się całe życie przed oczami?



"Czemu się nie poddasz ty żałosna świnio!!! Nie masz ze mną szans, jesteś za słaby!"

Przed oczami skazańca pojawiła się dobrze mu znana z dzieciństwa postać. Postać jego rówieśnika, któremu za wszelką cenę chciał się popisać, chciał mu dorównać, pokazać że się niczym od siebie nie różnią. Kruczo czarnowłosy chłopak pochylił się nad słabym i mizernym ośmiolatkiem. Oczy ośmiolatka natychmiastowo mu się zeszkliły, czuł się poniżony, czuł jakby rówieśnik odebrał mu wszelką godność. Jednak nie chciał mu tego pokazać, nie chciał pokazać mu jego słabości. Mniej obolałą ręką, błyskawicznie przetarł łzy z mokrych policzków, pozostawiając po sobie wilgotne ślady. 

"Czemu taki jesteś? Dasz sobie wmówić że jesteś słaby? Naruto, jesteś silnym chłopcem, pamiętaj. Walcz o swoje, bądź odważny i nie ustraszony, bądź silny by bronić bliskie ci osoby, nie daj sobie wmówić bzdur. Nie możesz się poddać, nie możesz jeszcze umrzeć"-

Niespodziewanie w tamtej chwili dziecko usłyszało głos swojej rodzicielki, jednak było to niemożliwe, ona przecież nie żyła od kilku dobrych lat. Rówieśnik który stał dotychczas nad przegranym, dawno już poszedł w swoją stronę, nikogo tam nie było po za nim. Po tamtym zdarzeniu, pozbierawszy się chłopak również poszedł do domu, tylko nie sam, a z udręką oraz kolejną niewyjaśnioną sytuacją, której nigdy źródła się nie dowie. Po tym zdarzeniu już nigdy nie usłyszał tajemniczego  głosu, ani w jego głowie, ani żadnej sytuacji w jego życiu

"To nie Kurama"

Świadkiem tego całego zdarzenia był on sam, tylko że kilka lat starszy i na łożu śmierci. Teraz już zrozumiał. Po tylu latach życia w obawie, zrozumiał. Jego rodzicielka nad nim czuwała, nawet po własnej śmierci. Wtedy nie chodziło tylko o tamtą chwilę. Chodziło jej o całe jego życie, o jego śmierć. To matczyna troska pchała blondyna by walczył o swój dobrobyt, o sprawiedliwość.

 To matczyna troska pchała blondyna by walczył o swój dobrobyt, o sprawiedliwość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Blade i suche usta się uchyliły, nie wydobyły z siebie wrzasku. Uchylone wciągnąwszy powietrze ustami, przemówił przygnębionym i pozbawionym chęci do jakiejkolwiek dalszej egzystencji, głosem. Wypowiedział ostateczne słowo, które podsumowały całe życie jasnowłosego. 

"Pokój po cierpieniu nigdy nie nastąpi, niezależnie od mojej śmierci, cień czerwieni przejdzie na następnego wybrańca. "



***

× Cień Czerwieni ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz