Smukłe promienie słońca przedarły się przez ciemne zasłony. Bądź co bądź w ciemnym pokoju nie było ich za bardzo widać, ale nawet taka znikoma ilość dała radę obudzić Naruto. Jak zawsze ślamazarnie i bez żadnych zbędnych gestów wstał i ubrał się w czarny dres z czerwonym paskiem który idealnie pasował do czarnego płaszczu z krwistymi chmurkami charakterystycznymi dla tej organizacji. Przed wyjściem jeszcze zabrał ze sobą dwie sakiewki z niezbędnymi rzeczami do misji. W jednej miał leki i trucizny a w drugiej narzędzia takie jak kunai'e, shuriken'y i zwoje. Miał już wychodzić ale w ostatniej chwili przypomniał sobie o ochraniaczu. Niby taki jak wszystkie ale miał jedną różnice która różniła go od innych. Przekreślony znak tej przeklętej Konohy, oznaczało to sprzeciwieniem się nacji i działaniem na swoją korzyść ale w akatsuki działano na urealnienie swoich planów. Co prawda nie zmieniło się w nim jedno i za pewnie nie zmieni, zawsze potrafił z wszystkimi tworzyć więzi, jednak jedynym wyjątkiem są osoby z Konohy. Nikt go tam nie lubił, wręcz życzyli mu śmierci. Ale ludzie z Akatsuki tacy nie byli, chociaż to była krwawa organizacja przesiąknięta złem to i tak uważał tutejsze osoby za rodzinę, nigdy jej nie miał ponieważ jego rodzice umarli by go uratować, nienawidził się za to, chciał ze sobą skończyć ale zawsze Kurama dodawał mu otuchy i stawiał go na nogi gdy był na skraju załamania. Gdyby nie on i członkowie akatsuki którzy się o niego troszczyli i chronili nad życie pewnie był by już dawno z rodzicami.
Dobra wracając, Naruto już miał wychodzić gdy poczuł ciężar na plecach. Był to Hidan który też miał wychodzić już na misje z Kakuzu. Naruto od razu na niego zwrócił uwagę.
-A ty już wychodzisz? Nawet się z nami nie pożegnasz?- Spytał Kakuzu ściągając swojego towarzysza z pleców Naruto.
-Tak wyszło. Chce jak najszybciej skończyć tą misje i wrócić, bo nie widzi mi się długi pobyt w wiosce.- Odpowiedział Naruto z lekkim uśmiechem na ustach.
-Ehh współczuję ci, ja na twoim miejscu nie chciał bym wracać do swojego domu i panoszyć się koło kage dla informacji, ale jak już wybrałeś tą misje to twoja sprawa.- Odpowiedział lekko zaspany Hidan, ubierając buty.
-Niby masz racje ale jestem ciekawy jak wioska się rozwinęła podczas mojego zaginięcia.- Powiedział Naruto już naciskając klamkę drzwi.- To do zobaczenia.- Pożegnał się i nawet nie minęła chwila jak Naruto zerwał się do biegu w stronę wioski, przy czym zmieniając swój wygląd na normalnego shinobi, ponieważ jeśli wparował by do konohy od razu by go rozpoznano i schwytano, w co wątpił bo teraz był silniejszy od teraźniejszej hokage. Co prawda była silna ale z nim nie miała szans. Był ciekawy czy ktoś go pozna, niby się nie zmienił ponieważ był jak zawsze był dosyć słabo zbudowany ale był o wiele wyższy, włosy miał ciemniejsze i miał bliznę kształtu koła na jednym oku. Najbardziej ciekawi go jego stara drużyna. Najbardziej z dwójki jego rówieśników chciał zabić Sakurę, wyrządziła mu wystarczająco dużo krzywdy by miała zaszczyt zostać przez niego zabita. Miał już nawet plan jak ją zabić na to przyjdzie jeszcze czas.
Jak na razie musiał skupić się na misji. Celem misji było potajemne zabicie Danzo i starszyzny. Zastanawiał się przez dłuższy czas kto chciał ich śmierci, przecież od pamiętnych czasów byli niezbędni dla wszystkich hokage i byli bardzo ważnymi członkami rady. Ale jak się okazało nadawcą był Orochimaru który od dawna chciał z powrotem Danzo, a jak się pewnie spodziewał Danzo nie da się łatwo złapać. Miał łatwą zasadę. Albo walcz albo giń, więc jasnym było że nie przeżyje starcia.
Z zamyśleń wyrwały go krzyki, jak się okazało był już przed bramą Konochy a owe krzyki należały do jakiejś dziewczyny kłócącej się z dwoma shinobi. Nie za bardzo przejmował się tym więc szybko zamaskował swoją chakrę i na spokojnie przekroczył bramę. Nie za bardzo zdziwił się jak shinobi zamiast kłócić się z kobietą od razu zainteresowali się nim.
- Kim jesteś i czemu przekroczyłeś bramę bez wcześniejszego zarejestrowania się w systemie?!- Oburzył się shinobi z bandażem na twarzy.
-A to trzeba coś takiego zrobić? Jak byłem ostatnio w tej dziurze nawet zabezpieczeń nie było, jednak ta bezużyteczna hokage się do czegoś przydała w końcu.- Powiedział lekceważąco Naruto, co prawda nie chciał tak powiedzieć ale śmieszyła go ta sytuacja. Znał Tsunade nie od dziś i wiedziała że jest mądrą kunoichi ale jest strasznie porywcza i ma słabość do hazardu.
- JAK ŚMIESZ MÓWIĆ TAK O HOKAGE!- oburzył się drugi. Naruto westchnął cicho i chwilę później dwoje kłopotliwych shinobi leżało nieruchomo na ziemi. Oczywiście nie zapomniał o dziewczynie która stała i się przyglądała. Miała czarne okulary i różowe potargane włosy. Przypomniała mu kogoś ale nie mógł sobie przypomnieć kogo.
- Widzę że pan Orochimaru dobrą osobę wybrał do wykonania zadania.- Naruto trochę zdezorientowany popatrzył się w jej stronę, ale nie zdążył się o nic zapytać bo ta widząc że chce coś powiedzieć uprzedziła go.- Jestem Karin, twoja tak jakby dalsza kuzynka z rodu Uzumakich, Orochimaru przysłał mnie tu bym dostarczyła mu osobiście Danzo, i jeśli będzie taka potrzeba, w co wątpię, mam ci pomóc.
***
To koniec pierwszego rozdziału, mam nadzieje że przypadł wam do gustu. Jak na razie zamysł na to ff jest taki by był połączeniem akcji i dramatu ale co z tego wyjdzie to nie wiem, ponieważ nie za bardzo umiem pisać poważne ff. Tak czy inaczej, jak to czytasz na pewno pojawił się już 2 rozdział więc miłego czytania ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/211324063-288-k812235.jpg)
CZYTASZ
× Cień Czerwieni ×
Hayran KurguZdesperowany, nastoletni bochater Naruto Namikaze Uzumaki nazywany przez nielicznych świadków jego działań Krwawa Karma Akatsuki, doszczętnie zniszczony desperackimi poszukiwaniami sensu swojego istnienia pogrąża się w zadaniach z największą rangą n...