Rozdział 4

2 0 0
                                    

     Ostrożnie odsunęłam się od chłopaka. Nadal nie czułam się najlepiej, jednak w tym stanie nie chciałam, żeby ktoś inny mnie widział. To nadal było nowe dla mnie.

— Często masz takie napady? — spytał troskliwie Chris. Jego oczy wędrowały po moim ciele, jakby sprawdzał, czy nie zrobiłam sobie krzywdy.

— Nic mi nie jest — skłamałam. Nie chciałam, żeby wiedział, że dostaję ich coraz częściej. Wcześniej występowały okazjonalnie, tylko w środku nocy, pod postacią snów. I nigdy tak brutalnie. Ale coś się zmieniło. — Chyba cukier mi spadł. To wszystko.

     Ciężko było mi określić, czy wyczuł kłamstwo.

— Powinnaś coś zjeść

— Właśnie wracam do domu. Tam coś zjem.

     Nie czekając na odzew, ruszyłam dalej. Mgła już się przerzedziła, ale straszne fragmenty wizji nadal pozostały. Serce powoli zwalniało. Przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Wzięłam szybki prysznic, który zmył ze mnie strach i ten cały horror. Łóżko było przyjemnie miękkie i wygodne, ale mimo tego nie mogłam zasnąć. Ciągle przed oczami widziałam krew i potwory. Czerwone oczy, które patrzyły na mnie jak na przekąskę – dosłownie. Długie kły wbijały się w moją odsłoniętą szyję. Krzyk, który nie chciał wyjść z mojego gardła. Gdy już myślałam, że spokojnie prześpię noc, koszmary znowu się pojawiały.

     Można powiedzieć, że rano byłam jak żywy trup. Próbowałam ukryć ciemne cienie pod oczami korektorem, jednak zaczerwienione oczy i mój brak energii mówiły same za siebie.

     W poniedziałek dwie pierwsze lekcje miałam z Chrisem. Spoglądał się na mnie co jakiś czas, a ja udawałam, że tego nie widziałam. Powinnam przestać się z nim zadawać, pomyślałam, Mam złe przeczucia wobec niego. Jednak widok rozmawiającego chłopaka z najpiękniejszą dziewczyną w szkole budził zielonego potworka w mojej głowie.

     Podczas przerwy obiadowej musiałam usiąść obok Chrisa, który przysiadł się do Lexi i Adama.

— Anna, nareszcie jesteś — krzyknęła z zachwytem przyjaciółka.

— Coś się stało? — zapytałam niepewnie, kładąc ostrożnie tacę z lunchem. Usiadłam od chłopaka najdalej, jak mogłam, jednak nadal zbyt blisko.

— Lexi chce nam coś ważnego powiedzieć — odpowiedział Adam na moje pytanie. Przewrócił oczami, gdy wreszcie dziewczyna się odezwała.

— Pomagam w organizowaniu dyskoteki, która niedługo się odbędzie.

— Nie znoszę dyskotek — burknęłam, bawiąc się gotowaną marchewką.

— Od kiedy? — spytała Lexi.

— Odkąd Laura Steward wylała na mnie sok.

— Kobito, to było w trzeciej klasie. Proszę, przyjdź! Potrzebuję pomocy najlepszej przyjaciółki.

     Chłopaki próbowali ukryć śmiechy, najwidoczniej zadowoleni, że to nie oni zostali wybrani. Westchnęłam głęboko. I ten gest Alexis odczytała, jako zgodę.

— Kocham cię! — wykrzyczała, przytulając mnie przez stół.


     Wieczorem nie mając nic do roboty, oglądałam z babcią telewizję. Co jakiś czas zmieniała programy, sprawdzając, czy na którymś przestały lecieć denerwujące reklamy. Owinęłam się szczelniej czerwonym kocem, który mama dostała na zeszłoroczną gwiazdkę ode mnie. W jego rogach wyszyto białe serduszka. Co jakiś czas sprawdzałam, co nowego się działo w internecie.

Jesteś Dla Mnie NieumarłymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz