Wróciwszy do domu, przywitałam się z babcią. Siedziała w salonie, oglądając jakiś stary serial. Właśnie pokazywali płonący budynek. Wyczuwałam w powietrzu zapach mięsa. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam głodna. Podczas gdy jadłam pieczeń z tłuczonymi ziemniakami oraz groszkiem, babcia przysiadła się do stołu i zaczęła zadawać pytania.
— Jak było w szkole? Mam nadzieję, że się nie spóźniłaś na lekcje? Masz do tego tendencje.
— Eh, po prostu mam głęboki sen. Bardzo głęboki. A szkoła jak szkoła. Nudna, ciężka i jeszcze raz nudna.
— Za moich czasów uczniowie cieszyli się, gdy mogli się czegoś nowego nauczyć —odpowiedziała staruszka, marszcząc brwi. Na jej piegowatym czole powstały zmarszczki, które przypominały o wieku Tanishy Becker, matki mojej matki. Z każdym dniem odczuwałam brak rodzicielki coraz bardziej. Wyjechała wraz z moim tatą za granicę, pracując. — Do szkoły się chodziło z uśmiechem na ustach.
— Okay, boomer — wymamrotałam z ustami pełnymi ziemniaków.
— Uważaj na słowa. — Wskazała we mnie palcem. Czekałam na wykład od niej, ale ten nie nastąpił. — Jutro znowu muszę pożyczyć twoje auto, więc radzę ci wstać wcześniej. I zjeść porządne śniadanie. Jak chcesz, mogę przygotować ci tosty.
— Jasne, dziękuję.
Babcia przeszła do drugiego pokoju, zostawiając mnie samą z obiadem. Gdy tak męczyłam się z nabiciem groszku na widelec, usłyszałam znany dźwięk zapowiadający wiadomości. Nie interesowały mnie wieści o walce pomiędzy sąsiadami z pobliskiej wioski, jednak to się zmieniło, kiedy reporterka zaczęła opowiadać o zgonie w parku. Przestałam bawić się jedzeniem, słuchając, co miała dopowiedzenia.
— Na miejscu przestępstwa jest nasza dziennikarka, Alice Long.
— Właśnie znajduję się w parku Dayfait w Noafalls, gdzie znaleziono ciało Zoe Price. Zginęła w godzinach nocnych, tuż po swojej zmianie w barze. Niestety, przyczyna śmierci nie jest nam znana. Świadkowie, którzy znaleźli Zoey, mówią, że miała dwa ukłucia w szyi. Przypuszcza się, że miała ona styczność ze środkami odurzającymi.
Nawet nie zauważyłam, kiedy wstałam z krzesła i przeszłam do salonu. Na ekranie pokazywali miejsce zdarzenia, które było mi znane, chociaż fizycznie nigdy tam nie byłam. Mimo że wspomniana lokalizacja wyglądała pospolicie, jak każdy inny park z krzewami, czy drewnianymi ławkami, to rozpoznałam go. Przez moment stałam się tą dziewczyną, z ostatnimi sekundami życia widziałam jej oczami, czułam jej ból. Tylko że to nie ja teraz leżałam martwa w kostnicy, czekając na pogrzeb.
Oparłam się o ścianę. Jedzenie, które wcześniej spożyłam, przewracało się w żołądku. Jak to możliwe, pomyślałam. Jak to było możliwe, że doświadczyłam to, co ona? Przewidziałam jej śmierć? Mogła jej uniknąć? To musiał być zbieg okoliczności. Miałam po prostu omamy z zatrucia po lunchu. Przecież nie wywróżyłam jej śmierci. Nawet nie znałam tej Zoe Price. To tylko zbieżność wypadków.
Wybiegłam z pomieszczenia do najbliższej łazienki i pochyliłam się nad toaletą. Siedziałam tak, dopóki mdłości całkowicie nieprzeszły. Już do końca dnia niczego nie zdołałam zjeść.
Dni szybko zleciały. Jak na razie nauczyciele nie wymagali od nas stuprocentowej uwagi, jednak to miało się zmienić w następnych tygodniach. No i oczywiście musiałam się spóźnić następnego dnia, gdy znowu nie miałam transportu. Na całe szczęście Lexi mnie uratowała. Właśnie chowałam do pojemnika zrobione przez babcię tosty, gdy ktoś zapukał do drzwi. Już przed otworzeniem ich, wiedziałam, kto stał za nimi. Coś nieprzyjemnego przeniknęło przez moje ciało. Było to takie szybkie i krótkie, że dopiero po chwili to poczułam.
CZYTASZ
Jesteś Dla Mnie Nieumarłym
ParanormalNikt nie mówił, że dorosłość będzie łatwa. Annę Walker męczą nocne koszmary, które nękają ją także za dnia. Ale w końcu to zwykłe sny, prawda? Tak myślała, dopóki nie przewidziała czyjejś śmierci. I tak dowiedziała się, że jest czarodziejką. W tym...