Rozdział 7

3 0 0
                                    

     Zajechali właśnie pod dom Anny. Świeciło się tylko jedno światło, które wydobywało się z salonu. Chris dostrzegł zarys osoby. Raczej starszej, sądząc po ruchach czy tętnie, który mógł usłyszeć, gdyby się tylko postarał. Zgasił silnik, a milczenie między nim a Anną stało się nie do wytrzymania. Widok nieboszczyka mocno wpłynął na dziewczynę. Chris aż zapomniał, że tego rodzaje przeżycia nie są codziennością dla zwykłych ludzi. Nie byli oni przyzwyczajeni do mordów.

     Musiał się dowiedzieć, kto to zrobił. I to jeszcze tuż pod jego nosem. A on niczego nie wyczuł.

— Anna...  zaczął.

— Nie chcę jeszcze wychodzić  weszła mu w słowo. Nie patrzyła na niego. Ciężko było zgadnąć, na co dokładnie.  Daj mi jeszcze kilka minut. Proszę.

— Bez pośpiechu.

     Złapał się na tym, że tak bardzo chciał ją w tamtym momencie dotknąć, przytrzymać w ramionach. Wyglądała na taką kruchą, w każdej chwili mogła się załamać, a on chciał być tym, kto ją podeprze. Przysunął swoją dłoń do jej, ale to ona znalazła go pierwsza. Poczuł ciepło drugiej osoby. Ciało wampira było zimne jak lód. Dlaczego miałoby nie być. W końcu tak naprawdę on nie żył. Tylko za sprawą krwi Bena udało mu się wywinąć się śmierci. Chris pamiętał swoje ostatnie „żywe" miesiące jak za mgłą. Był bardzo chory, a niektóre medykamenty, które mu przepisał doktor, otępiały go.

— Chyba muszę już iść.  Głos Anny przywrócił go ze wspomnień.  Babcia już patrzy przez szybę.

     Jeszcze przez chwilę trzymali się za ręce, jednak w końcu Anna musiała puścić. Posłała mu smutny uśmiech i wyszła z auta. Zerwał się silny watr, który dmuchnął jej włosy w oczy. Czmychnęła niczym mała myszka na werandę. Odwróciła się do Chrisa i pomachała na pożegnanie. Odjechał, dopiero gdy drzwi całkowicie się za nią zamknęły i usłyszał przekręcanie klucza. Miał nadzieje, że dziewczyna będzie w środku bezpieczna.


     Wszedł do domu, trzaskając drzwiami. Prawie je wyrwał z zawiasów, jednak go to nie obchodziło. Czy był zły? Ba, to za mało powiedziane. Wściekłość opanowała jego umysł, jego ciało. Drżał ze zdenerwowania i miał wielką ochotę kogoś zamordować. Przybył do Riverfolk, by mieć spokój od tego gówna, w którym żył od pięćdziesięciu lat. Tak bardzo się starał, żeby takie przypadki nie miały miejsca w tym mieście. Przeszukał je całe i nie znalazł żadnego wampira. Od bardzo dawna Riverfolk było wolne od nadnaturalnych istot. To się zmieniło, gdy Ben postanowił poszukać kuzyna.

— Impreza się udała?  Ben stał w kuchni, otwierając właśnie kolejną puszkę piwa.

     Chris rzucił się na niego, przywierając do ściany. Trunek rozlał się na podłogę, lecz nikt tego nie zauważył.

— Dlaczego to zrobiłeś!?  wycedził młodszy wampir.

— To już nie można zapytać?

— Nie o to mi chodzi!  Ben był zdezorientowany.  Czemu zabiłeś kolejną osobę? W szkolę?

— Nikogo dzisiaj nie zabiłem  warknął zielonooki, wyrywając się Chrisowi.  Cały czas byłem tutaj. Z Taylor.

     Wampirzyca właśnie wyszła z łazienki, zaciekawiona, co się właśnie działo. Miała na sobie tylko beżowy ręcznik.

— To prawda?  zapytał Chris, nie ufając kuzynowi.

     Kiwnęła głową. Wampir użył mocy, która pozwalała mu odkryć, kiedy ktoś kłamał. W taki właśnie sposób uwierzył. Ben cały ten czas spędził z Taylor. Tutaj, w środku domu. Nie miał jak stąd wyjść niezauważonym, by później udać się do szkoły i wypić krew uczennicy. Nawet nie miał powodu, żeby to zrobić. Ale to by oznaczało, że w Riverfolk znajdował się inny wampir. Wampir, którego Chris nie wyczuł. Który z jakichś przyczyn znajdował się w szkole podczas dyskoteki i znalazł Carolyn samą w łazience. Tylko dlaczego ją zabił? Chciał zwrócić na siebie uwagę? Dać komuś coś do zrozumienia? Czy dla zabawy?

     Chris musiał wiedzieć. I pozbyć się zagrożenia.  

Jesteś Dla Mnie NieumarłymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz