Rozdział 11

1 0 0
                                    

     Sobota wieczór przyszła za szybko.

     Ciocia Hayden pomogła mi pokręcić włosy oraz z umalowaniem. Przez cały dzień czułam kamienie w żołądku. Czego się tak bałam? Sama nie wiedziałam, nie do końca. Czy to, że szłam na bal z Chrisem, miało coś z tym wspólnego? Albo to, że miałam się bawić, gdy Carolyn leżała dwa metry pod ziemią? Czy też ponowny koszmar, gdzie moi przyjaciele zostali zabici przez potwora?

— Wyglądasz przepięknie — rzekła ciocia, przytulając mnie.

     I miała rację. Z niebieską sukienką, naszyjnikiem od rodziców oraz delikatnym makijażem czułam się jak gwiazda.

     Hayden także wyglądała cudownie. Biało-czarna suknia idealnie na niej leżała.

— Babcia już gotowa? — spytałam, szukając jej wzrokiem.

— Powiedziała, że źle się czuje i żebyśmy poszły bez niej — odpowiedziała ciocia.

— Wszystko z nią w porządku? Może też powinnyśmy zostać?

— Da sobie radę. To tylko ból głowy — uspokoiła mnie.

     Wyciągnęłyśmy kurtki z szafy i wyszłyśmy z domu.  


     Willa rodziny Johnson znajdowała się po drugiej stronie Riverfolk, w dzielnicy dla bogatszych. Można ją było zobaczyć już z końca ulicy. Otoczona jasnym blaskiem oraz mnóstwem zaparkowanych aut. Wychodząc z samochodu, zauważyłam Adama, który z opuszczoną głową człapał za rodziną.

— Mam nadzieję, że mają fontannę czekolady, jak dwa lata temu — powiedziała ciocia rozmarzonym tonem.

— Czy to po niej tak się pochorowałam na dwa tygodnie?

— Tak — przytaknęła, uśmiechając się złośliwie. — Dlatego dzisiaj masz zakaz jedzenia deserów.

     Przystanęłam oburzona.

— Wszystkich? Ale ... ale...

— Może pozwolę ci na jeden kawałek ciasta. Góra dwa.

     Przewróciłam oczami i zrównałam się z Hayden. Przez całą drogę do drzwi willi śmiałyśmy się i zastanawiałyśmy, jak państwo Johnson urządzili wnętrze. Co roku próbowali przebić poprzednie wystroje. Choć nie zawsze im się to udawało.

     Dzisiaj postawili na ciemniejsze kolory z jaśniejszymi elementami. Granatowe zasłony, szare obrusy, białe naczynia. Zerknęłam na swoją suknię, czując się, jakbym odstawała od reszty. Może powinnam znaleźć jej inny kolor, jednak na to było za późno. Zresztą inne dziewczyny też o tym nie pomyślały.

     Zostawiłam Hayden z dorosłymi i podeszłam do Adama. Brązowa koszula wisiała na nim, jakby ją pożyczył od starszego i o wiele większego brata, którego nie miał. Jego dwie młodsze siostry biegały wokół stolików, a najstarsza wyjechała z Riverfolk kilka miesięcy temu.

— Musisz kiedyś pozwolić Lexi dojść do twojej szafy.

— Taaa, nie ma mowy — bąknął chłopak, poprawiając koszulę. — Wyrzuciłaby wszystko do kosza, a ja byłbym zmuszony chodzić w samych majtkach. W dodatku nie mam pieniędzy na zmianę stylu.

     Zaśmiałam się, przyznając mu rację. Przed rozpoczęciem roku Lexi zrobiła mi taki przegląd i połowa moich spodni wylądowała w koszu. Niektóre bluzki udało mi się uratować, lecz późniejsze zakupy zostawiły tylko szczęśliwą żabkę z grosikiem w moim portfelu.

Jesteś Dla Mnie NieumarłymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz