Rozdział 9

1 0 0
                                    

— Czarownicą?  powtórzyłam, sprawdzając, czy dobrze usłyszałam. Zaśmiałam się ze zdenerwowania, ale przestałam, gdy zobaczyłam poważną minę cioci i babci. — Ty tak na serio?

— Moja kochana wnusia jest czarownicą  ucieszyła się Tanisha. W oczach miała łzy. Ruszyła w moją stronę i przytuliła mocno.  Jesteś czarownicą. Jesteś nią.

— Ja też nią jestem  dodała Hayden.  Twoja babcia i mama też nimi były, lecz ... Lepiej usiądź. Musimy ci coś wyjaśnić.

Nie zamierzałam nigdzie siadać. Nadal uważałam tę sytuację za wielki żart.

Ciocia Hayden przewróciła oczami. Odwróciła się w stronę stołu i wpatrywała się w biały talerz na nim. Po chwili zaczął się unosić i kręcić wokół siebie. Podeszłam do niego zahipnotyzowana. To musiała być jakaś sztuczka, prawda?

— Teraz już wierzysz?

— Ja... Ale jak?

— Chyba jestem ci winna wyjaśnienia  powiedziała babcia, obejmując mnie ramieniem. Wyglądała na zmartwioną, ale jednocześnie szczęśliwą.  Nie byłyśmy pewne, ja i twoja mama, czy będziesz w stanie używać swoich mocy. Przy twoich urodzinach doszło do pewnego incydentu.

— Co masz na myśli?  Usiadłam przy stole, wpatrując się w babcię. Bałam się tego, co chciała mi powiedzieć.  Jaki incydent?

— Natalie nie chciała rodzić w szpitalu  zaczęła Hayden.  Przeczuwała, że coś się stanie, jednak nie wiedziała dokładnie co. I gdy w końcu nastąpił ten dzień, Natalie ciężko to przeżyła.

— Gdy się urodziłaś, ledwo oddychałaś  dodała Tanisha, ściskając mnie za ramię. Ciocia dała jej chusteczkę i dopiero wtedy zauważyłam, że ma mokre policzki.  Po kilku minutach twoje małe serduszko przestało bić. Twoja mama nie chciała cię stracić, więc podjęła nierozważną, lecz bardzo odważną decyzję. Postanowiła oddać swoją magię dla ciebie. Lecz to nie wystarczyło. Bo wiesz, magia jest wspaniała, ale ona też kosztuje. Ze śmiercią się nie igra.  Zrobiła pauzę, by wytrzeć twarz z łez. Miałam ochotę ją przytulić.  Ale ja też nie mogłam cię stracić. Więc zrobiłam to samo. Oddałam swoją moc. Dla ciebie, twojego życia.

Już nie mogłam wytrzymać. Wstałam gwałtownie i wtuliłam się w ciało babci. Nie wiedziałam, czy ona drżała, czy ja. Albo obie. Po chwili dołączyła do nas Hayden. Nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać wraz z babunią.

Nie byłam tego warta. Nie byłam warta, by dwójka z najważniejszych dla mnie ludzi oddała za mnie coś wartościowego, cennego. Powinnam była bardziej się starać.

— Dobra, chyba już dość tego płaczu  oznajmiła babcia, uśmiechając się przez łzy.  Ciastka na nas czekają.

— Jak ja tęskniłam za twoimi wypiekami  rzekła Hayden, łapiąc za jednego.


Wieczorem zostałam sama w domu. Babcia wraz z ciocią postanowiły pojechać na zakupy, a ja w tym czasie zdecydowałam, że potrenuję ze swoją nowo odkrytą magią. Chociaż może lepsze określenie byłoby „nauczyć się ją kontrolować". Hayden dała mi wskazówki, jak to zrobić. Powiedziała, że to jak z wkładaniem tampona: trzeba się rozluźnić i wiedzieć, gdzie celować.

Ołówek już leżał na stole, czekając na przedstawienie. Wpatrywałam się w niego, jakby miał zdradzić mi swoje tajemnice.

— Pieprzyć to  burknęłam, mając dość. Nie ważne, jak długo wpatrywałam się w przedmiot ani jak ciężko koncentrowałam się nad nim, nic nie działało.

Jesteś Dla Mnie NieumarłymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz