Przez cały tydzień uczyłam się kontroli nad magią. Ciocia Hayden mnie trenowała i choć dobrze tłumaczyła, nie potrafiłam wykonać nawet najłatwiejszych poleceń. Opowiedziałam jej o wcześniejszym przypadku, i była wniebowzięta, ale nie mogłam jej powtórzyć. Traciłam przez to zmysły.
— Spokojnie — mówiła ciocia. Powoli i łagodnie, jak do dziecka. — Normalnie u czarodziejek moce pojawiają się na początku wieku dojrzewania. A że u ciebie się trochę spóźniło, to możesz mieć pewne trudności. Ale sobie z nimi poradzisz. Pomogę ci.
Wierzyłam jej, że mi pomoże. Wraz z babcią. Były dumne, że w końcu zdobyłam moce, jednak widziałam niepokój w ich oczach. Obchodziły się ze mną jak z jajkiem, które lada chwila mogło im pęknąć.
— Poddaję się — skapitulowałam po jakiejś piętnastej próbie przywołania kartki. Głowa zaczynała mnie boleć i już wolałam uczyć się na historię niż nadal siedzieć na kanapie w salonie, wyobrażając biały papier na moich kolanach. — Poddaję się. Może to było tylko jednorazowe. Może nie nadaję się na czarodziejkę.
— Nie pleć głupot — zbeształa mnie babcia, wymierzając we mnie swój palec. Udawała, że rozwiązuje krzyżówkę, zamiast oglądając moje „postępy". — Potrzebujesz motywacji. Gdy moja babka mnie uczyła, to dostawałam nagrody i kary. Za każde poprawne zaklęcie dostawałam cukierka, a jak mi się nie udawało, odejmowała mi godzinę na dworze.
— No nie wiem, czy to zadziała na Annę — rzekła Hayden. — Może tylko kara na komórkę albo internet. Ale wolę inne sposoby — dodała, słysząc moje marudzenie. — Co czułaś, gdy udało ci się unieść ten ołówek? Jakie emocje?
Musiałam się zastanowić. Co dokładnie sprawiło, że w końcu zrobiłam coś magicznego? Zmęczenie? Irytacja? Rozdrażnienie? Byłam wyczerpana psychicznie.
— Odczucia wpływają na moce. Im silniejsze emocje, tym potężniejsza magia. Lecz także mniejsza kontrola — wytłumaczyła poważnie ciocia. — Przypomnij sobie, co czułaś. Użyj te doznania i okiełznaj je.
Zamknęłam oczy. Wróciłam do poprzedniego wieczora. Siedziałam na tej samej kanapie, wpatrując się w ten przeklęty ołówek. O czym ja wtedy myślałam? Ah, no tak. Nie należałam do tego magicznego świata, nie miałam ochoty brać udziału w tym cyrku.
Jednak gdy w końcu zdobyłam dowód na to, że nie byłam zwykłą nastolatką, ogarnęła mnie radość. Nie byłam normalna. I w tamtym momencie mi to nie przeszkadzało. Chciałabym przeżyć tę euforię jeszcze raz. Tyle razy, aż mi się znudzi.
Uniosłam powieki, zauważając, jak ciocia oraz babcia wpatrywały się we mnie niecierpliwie. Postanowiłam ponownie spróbować. Przejrzysty wizerunek białej kartki utkwił mi w głowie, znajdował się na moich kolanach, taki lekki. Lekki dreszcz przebiegł po plecach i przed sobą miałam małą karteczkę. Babcia podskoczyła z wrażenia. Ciocia uścisnęła mnie mocno. Mój wzrok utkwił na notatce. Mogłaby być większa, podpowiedział denerwujący głosik.
W czwartek po szkole pojechałam z Lexi do sąsiedniego miasta, by kupić sukienki na bal do Johnsonów. Dziewczyna miała już pomysł, w jakim kolorze, kroju i z jakim dekoltem jej suknia miała wyglądać. Ja aż tak się nie przygotowałam. Nastrój na takie imprezy dla mnie nie istniał, lecz widziałam, jak Lexi się cieszyła z niego. W dodatku szła na bal z Chrisem. Gdy powiedziałam jej o tym, nie mogła przestać chichotać na widok chłopaka. Żartowała, że idziemy na podwójną randkę: ja i Chris, Lexi i Jared. Tylko Adam nie był zadowolony.
— Myślałem, że będziemy dwoje bez pary — powiedział, próbując zakryć twarz grzywką. — A teraz będę się głupio czuł.
Lexi już planowała z kim go spiknąć, ale Adam odmawiał.
— Musimy tam pójść — oznajmiła blondynka, wskazując na duży sklep z formalnymi strojami. — Sylvia ostatnio sobie tutaj kupiła taką ładną bluzkę na ramiączkach.
Zaciągnęła mnie do pokazanego wcześniej butiku, pokazała różne ubrania, w których bym wyglądała bosko, a następnie zostawiła mnie na środku pomieszczenie, uciekając do przymierzalni. Ogarnęłam wzrokiem najbliższe suknie, jednak żadna nie wpadła mi w oko. Może, gdybym poszukała w internecie, to by do jutra przyjechało, pomyślałam.
Przechadzałam się po sklepie, aż wpadłam na idealną sukienkę. Góra miała odcień nieba w nocy, które bladło w połowie tkaniny. Gdy sięgał do kostek, kolor się zmienił na całkowicie biały. Mając w głowie wizerunek siebie w tej sukni, wiedziałam, że będę wyglądać przepięknie. Nawet mi nie przeszkadzało, że była bez ramiączek i tylko biust będzie ją przytrzymywać. Poszłam z nią do przymierzalni, po drodze spotykając Lexi. Pokazała tylko kciuka w górę i wróciła dalej do szukania.
Miałam rację. Wyglądałam jak bogini. Gdybym miała na głowie koronę, można by było mnie nazywać królową. Sukienka była dłuższa, niż sądziłam, ale zawadzała. A dół był taki luźny, że gdy się zakręciłam, kręciła się ze mną.
Złapałam się na myśleniu, co powie Chris, kiedy mnie zobaczy. Chciałam wyglądać perfekcyjny dla niego, ale także dla mnie. Oraz żeby pokazać wszystkim, że czułam się świetnie, a nie jak ranny ptaszek.
— Wow. — Usłyszałam Lexi. Weszła do mojej kabiny z otwartymi szeroko ustami. — Szkoda, że nie zauważyłam jej pierwsza. Ale pewnie i tak wyglądasz w niej lepiej, niż ja bym była.
— Teraz ty. Pokaż, co masz.
Przez następne dwie godziny przeszukiwałyśmy każdy sklep w galerii, w którym by była wymarzona suknia Alexis. Pod koniec weszłyśmy jeszcze do kafejki, by odpocząć oraz zjeść co nieco. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku, kładąc torby z zakupami na czerwonej kanapie. Poszłam zamówić nam kawę i kawałek jabłecznika. Gdy wróciłam Lexi ze smutną miną wpatrywała się w telefon.
— Wszystko w porządku? — spytałam, siadając obok niej. Dziewczyna prawie że rzuciła komórkę na stolik. O dziwo ekran nie pękł.
— Nie rozumiem facetów — jęknęła zmęczonym głosem. Zakryła twarz rękoma. — W jednej chwili obiecują spędzić z tobą cały dzień, a później mówią, że mają coś ważniejszego do zrobienia. I chcą się tylko spotykać w nocy. Czasami czuję się jak jakaś laska na boku.
— Nie przesadzasz trochę? Mówiłaś, że Jared jest w ostatniej klasie. Pewnie ma dużo zajęć.
Lexi westchnęła głęboko, podnosząc głowę. Nie spuszczała ze mnie wzroku przez dłuższą chwilę.
— Pewnie masz rację — powiedziała w końcu, wzruszając ramionami. — Ale jeśli moje przeczucie się nie myli, to obwinię ciebie.
Z niewinnym uśmieszkiem odpukałam w drewno.
CZYTASZ
Jesteś Dla Mnie Nieumarłym
ParanormalNikt nie mówił, że dorosłość będzie łatwa. Annę Walker męczą nocne koszmary, które nękają ją także za dnia. Ale w końcu to zwykłe sny, prawda? Tak myślała, dopóki nie przewidziała czyjejś śmierci. I tak dowiedziała się, że jest czarodziejką. W tym...