Rozdział 6

75 6 6
                                    

pov. Raven

Nagle po dwudziestu minutach ,,profesor" zaczął lewitować nad podłogą. Jego oczy zmieniły się na zielony. Wszystkie inne grupy zaczęły uciekać. Musiałam coś zrobić.

-Wszyscy natychmiast na korytarz!!- Krzyknęłam, używając czaromowy. -Wy zostańcie. -Powiedziałam do herosów.- Wszyscy uczniowie wyszli z klasy i to w idealnym momencie. Ostatnia osoba wyszła, a ja szybko zamknęłam drzwi. W tym momencie Apollo powiedział przepowiednię: 

Heroses septem provocationem accipere oportet

Aliter fit in devorationem ignis et procellas mundi

Ut cum spiritu postrema sacramentum dejuremus

Et hostes ornamenta addent ad ianuam necem.

-Co się stało? - Spytał skołowany Apollo. Gdy opadł na podłogę. Pierwszy raz nie pamiętał co powiedział.

-Właśnie powiedziałeś przepowiednie Siedmiu po łacinie. - Powiedziałam jakby to było najzwyklejsza rzecz w świecie.

-Skąd ty o tym wiesz?!- Krzyknęli herosi wszyscy w tym samym momencie.

-Eee...- No to wpadłam! Teraz chyba muszę im powiedzieć prawdę.

-Przecież omawialiście przepowiednie. - Uratował sytuacje Apollo. Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu.

-Noo... Tak, ale ona w ogóle nas nie słuchała. - Próbował się usprawiedliwić Percy. Byłam poprostu załamana jego głupotą. To już wiem skąd przezwisko Glonomórzdżek. 

-Raven zostajesz po lekcji. A gdzie reszta klasy?- Powiedział mój ,,tatko". Mam wrażenie, że ci bogowie są poprostu tępi. Chciał, aby cała klasa usłyszała przepowiednię po łacinie!? 

-Wystraszyli się i wyszli na korytarz.-Powiedziałam. Wiem, że to kłamstwo, ale nie powiem: Użyłam czaromowy i kazałam im wyjść.; kto normalny tak robi?! Wiem nie jestem normalna, ale tamta trójka nie wie, że jestem boginią. Ogólnie Annabeth zaczęła coś podejrzewać, a przynajmniej mam takie wrażenie, bo jako jedyna z ich trójki, no i może trochę Nico coś myśli. 

-Yhy. Możecie już iść.- Powiedział, chciałam wyjść razem z nimi.-A ty Raven miałaś zostać. - No to po mnie. Gdy wyszli zamknęłam drzwi. - Użyłaś czaromowy? - Zapytał najzwyczajniej w świecie.

-Tak, a co miałam pozwolić, by cała klasa usłyszała przepowiednię po łacinie?! A zresztą co ty tu robisz?!- Wydarłam się na niego.

-Zeus kazał mi mieć oko na misję tamtych herosów.

-A nie przypadkiem na mnie?- Zapytałam z ironią w głosie. Apollo już miał coś mówić, ale nie dałam mu dojść do słowa. Dobra nie chcę się kłócić, a zresztą teraz mam Eliksiry na drugim końcu zamku, więc mogę iść?- Zapytałam, jak najgrzeczniej umiałam.

-Tak, możesz iść, ale pamiętaj: Nikomu nie mów kim jesteś.- Pozwolił mi wyjść, chociaż i bez pozwolenia, bym sobie poszłam

-Tak wiem i pamiętam, a teraz nara!- Powiedziawszy to wyszłam z klasy. Miałam nadzieję, że herosi nie stali za drzwiami i nie słyszeli naszej rozmowy, bo by był mały przypał. Na szczęście nikogo nie było. Szybko pobiegłam do lochów, pod klasę do eliksirów. Zdążyłam w ostatnim momencie, bo gdy usiadłam do klasy wpadł nauczyciel. Wyglądał jak nietoperz i ulizany pudel w jednym. Już wiem czemu go tak nienawidzą. (Uznajmy, że Snape przeżył atak Voldemorta i nadal żyje i uczy w Hogwarcie.)

Wybranka Bogów [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now