10

179 6 2
                                    

Rano obudził mnie mały kociak swoim miałczeniem. Przeciągnąłem się i ziewnąłem przeciagliwie. Rozejrzałem się leniwie po pokoju i nie napotkałem wzrokiem olbrzyma, który powinien leżeć i jeszcze spać.

Usiadłem i nasłuchiwsłem, by sprawdzić czy może się kąpię, ale nic. Nie było słychać lecącej wody. Dziwne. Spojrzałem na zegarek, ale on też nie wykazywał się być podejrzany. Nie byłem nigdzie spóźniony.

- Co kotku? Głodna? - uśmiechnalem sie i w końcu podszedłem do maleństwa.

Wziąłem ją na rączki i ruszyłem z nią do kuchni. Postawiłem kotke na blacie, w domu o dziwo cicho, ni widu, ni słychu. Wyciągnąłem miseczkę i rozrobiłem mleko, tak jak pisało w internecie i jej podałem.

Sam zacząłem robić sobie śniadanie. Zdecydowałem sie na jajecznice z serem, cebulką i kiełbaską. Skażąc usłyszałem kroki, więc spojrzałem za siebie na Luhana.

- O, witaj Luhan - lekko sie do niego uśmiechnąłem.

- Cześć Baek, widziałeś resztę? - sam zaczął się rozglądać.

- Właśnie w tym problem, że nie. Wszyscy zniknęłi, nie wiadomo gdzie - westchnąłem cicho.

- Rozumiem - podszedł i zaczął robić sobie płatki - właśnie, skąd wzięła sie tu kicia? - obudził się nagle.

- Spadł z wysokości i bojąc się o nią, to zabrałem ją, do bezoiecznego miejsca, czyli tutaj - zacząłem głaskać kicie.

- Masz duże serce - mruknął jakby mu sie wymksneło.

- Dziękuję - po zjedzeniu swojej porcji wypiłem herbatą i zacząłem zmywać naczynia. Coś trzeba w tym domu robić.

- Czyżby za dwa dni wyjazd? - myśli głośno.

- Tak, to już jutro, musze zadzwonić i dowiedzieć się w końcu czy może przyjąć kotka - westchnąłem cicho układając sobie w głowie plan.

Nie odpowiedział nic. Oglądał telewizję jedząc. Zadzwoniłem i dogadałem sie, że za godzine przyjade i zostawie malutką, bym miał czas się przygotować do podróży.

Ubrałem sie w pokoju, wcześniej myjąc się. Wziąłem kotke na ręce i schowałem w kurtkę, którą wcześniej ubrałem. Założyłem jeszcze buty i byłem gotowy do wyjścia.

- Luhan, jak coś wychodzę. Wrócę może za trzy godziny - zerknąłem na chłopaka, ten tylko pokiwał głową, więc wyszedłem.

Podróż minęła w miarę spokojnie, kotka więcej czasu przespała, lecz jak chciała sie rozejrzeć zaczęła syczeć, że nie podoba jej się. Ludzie dziwnie na mnie patrzeli, ale no cóż, co zrobić? Nic.

Na miejscu odłożyłem ją na ziemię i sie rozebrałem z odzieży wierzchniej.

- To ja Rose! - powiadomiłem przyjaciółkę i skierowałem sie z kotką do salonu.

- Bekonik!!!- podbiegła i mnir mocno przytuliła - jak miło cie widzieć~.

- Mnie też, widzisz wszystko jest dobrze. Nie musisz sie martwić. Nie traktują mnie źle - sprostowałem od razu. Ona o wszystkim wie na bierzaco, wiec jasne, że się martwiła.

- Ciesze sie, to gdzie ten słodziak? - odkleiła się.

Wziąłem kotka i podałem jej ostrożnie tłumacząc jej skąd się wzięło takie małe kocie pod moją opieką.

- Okey, okey. Jak coś to dzwoń, jak będziesz sie za bardzo martwić - zaśmiała się i o dziwo mnie wygoniła, co sie dzis z ludźmi dzieje?!

Byłem w takim szoku, że chwile stałem przed drzwiami, które przede mną zamknęła i dopiero po dwunadtu minutach mogłem się ruszyć.

Zacząłem wracać do domu.

--------------------------------------------
Hej kochani!

Myślę, że dwa może trzy rozdziały i koniec książki.

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki ❤

Miłego dnia/ dobranoc.

Niechciany [ChanBaek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz