100.

1.9K 29 10
                                    

Taka mała niespodzianka, iż na 100 rozdział napisałam w końcu kolejny one shot...


POV: Ty i Barnes ukrywacie wasze uczucia przed innymi członkami Avengers. Tylko pytanie co z tego wyjdzie...

- [Y.N.] jesteś już gotowa!? - usłyszałaś z daleka głos Tony'ego. Wszyscy Avengers szykowali się na specjalnie zorganizowany dla nich bankiet, w ramach za podziękowanie za ocalenie kolejny raz miasta. Nie miałaś ochoty tam iść i z tego co wiedziałaś pewna osoba również.

- Wiesz co Tony, źle się czuję, idźcie tam beze mnie - zagrałaś smutne emocje przed Starkiem. Wiedziałaś, że może się mu to nie spodobać, ale miałaś na ten wieczór już inne plany...

- Jak to nie idziesz?! - stanął jak wryty - I mówisz o tym chwilę przed wyjściem? - spojrzał się na ciebie podejrzanie, lecz widząc cię, trzymającą się za brzuch, odpuścił.

- Dziękuję - uśmiechnęłaś się słabo. Usłyszałaś jeszcze, że Bucky również rozmawia o czymś ze Starkiem i poszłaś do swojego pokoju, by poczekać, aż wszyscy wyjdą z wieży.

Bucky POV.

- Wiesz co Tony, źle się czuję, idźcie beze mnie - doszedł go twój cichy głos. Był w stanie się domyślić, że czujesz się świetnie, a teraz tylko okłamujesz Tony'ego. Imponowało to mu. Postawienie się zasadom. Chowanie tajemnicy. To było bardzo w jego stylu. Usłyszał, że wróciłaś do swojego pokoju i postanowił również się trochę popisać zdolnościami aktorskimi.

- Może powinienem zostać z nią? - zagadnął mężczyznę, który dziwnie się na niego spojrzał.

- Co wam odbija? Zostańcie sobie jak chcecie, samemu w wielkiej wieży, izolując się od ludzi. Powodzenia świry! - rzucił na odchodne.

- Mission complete - powiedział pod nosem zadowolony brunet. Zostało im już tylko czekać, aż wszyscy się ulotnią.

*15 minut później*

- Miłego wieczoru! - krzyknął do was Steve, zamykając drzwi budynku.

Zostaliście sami.

We dwoje.

- Masz ochotę coś porobić? - spytał się brunet, tym swoim niskim, tajemniczym głosem. Wiedziałaś o co mu chodzi, ale nie chciałaś, by dostał to tak łatwo.  Uznałaś, że możesz się trochę z nim zabawić.

- Chyba położę się do łóżka, ten brzuch mnie tak okropnie boli - stęknęłaś, patrząc się na mężczyznę z pod powiek, po czym udałaś się do swojego pokoju.

Zamknęłaś za sobą drzwi i od razu ściągnęłaś z siebie spodnie i koszulkę, zostając tylko w samej bieliźnie. Chwyciłaś za swój szlafrok, narzucając go na swoje ramiona, zabierając czystą bieliznę i ruszyłaś w stronę łazienki, który mieściła się niedaleko pokoju Bucky'iego. Starałaś się zachowywać jak najciszej, by Barnes czasem nie usłyszał, że wyszłaś z pokoju.

Rozebrałaś się do naga i weszłaś pod prysznic. Poczułaś ciepłe krople wody, spływające po twoim ciele. Odprężyłaś się myśląc o tym, co zamierzałaś zrobić, gdy wyjdziesz z łazienki. Brunet nie spodziewał się ciebie w swoim pokoju, do którego miałaś się zamiar udać zaraz po prysznicu. Namydliłaś swoje ciało, podskakując lekko przestraszona, słysząc odgłos otwierających się drzwi.

- Szlag - szepnęłaś do siebie, wiedząc kto wszedł do pomieszczenia. Czekałaś tylko, aż otworzy drzwi kabiny prysznica i zobaczy cię stojącą do niego plecami. Stało się to chwilę później.

Czułaś jego ciepły oddech na swojej skórze. Stał blisko. Nawet zbyt blisko. Jedna z jego rąk powędrowała na twoje ramię, które chwilę później delikatnie głaskał. Muskał twoją szyję swoimi ustami, na co ty westchnęłaś cicho. Obróciłaś się w jego stronę, patrząc w jego piękne szaro - niebieskie oczy. Już dawno się w nich zakochałaś, o czym on wcale nie wiedział. Nikt nie wiedział. Nikt nie wiedział, co was łączy. Nawet wy sami. To na pewno nie była miłość. Byłaś tego pewna, że on nie czuje tego samego co ty. A jednak wasze twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie, a oczy spoglądały na siebie spragnione bliskości. Zdecydowałaś się zrobić ten pierwszy krok i zbliżyłaś swoje usta do jego. Tak bardzo tego chciałaś. Chciałaś poczuć je na sobie. Doczekałaś się już sekundę później, gdy brunet złączył wasze usta w czułym pocałunku. Całował je powoli, jakby chciał się nacieszyć każdą waszą spędzoną wspólnie chwilą. To było cudowne uczucie, które obiecałaś sobie zapamiętać na zawsze. Nie było wam jednak dane trwać tak ani chwili dłużej, gdyż oboje usłyszeliście mocne pukanie do drzwi.

- Jest tam ktoś? - usłyszeliście głos Steve'a - Wróciłem się tylko spytać, czy na pewno wszystko w porządku.

No tak. To było w jego stylu. Oboje się cicho zaśmialiście, po czym Barnes zostawił cię w łazience i wyszedł do przyjaciela. Patrzyłaś się pusto na płytki na podłodze przed tobą i zastanawiałaś się, jak długo uda wam się jeszcze ukrywać. Wyszłaś spod prysznica, założyłaś uszykowaną wcześniej bieliznę, szlafrok i otworzyłaś drzwi, widząc przed sobą zszokowanego Rogersa.


Mam nadzieję, że się wam podoba taki rozdział, po za tym miło by mi było usłyszeć kilka opinii, co mogłabym poprawić itd c:

Miłego wieczoru♥

Marvel PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz