Bar Rabasz

18 3 0
                                    

Zbiegli się z każdej strony,
By zobaczyć zbrodniarza,
Co dziś ułaskawiony...
Raz do roku to się zdarza.
Dłonie dziury mieć miały,
Teraz kufel ściskają...
Ubrane są sandały,
Nogi odpoczywają...
Serce miało już nie bić.
Teraz wali szalone...
Cóż innego ma robić,
Skoro jest ocalone?

Zabawa jest tu huczna.
Karczmarz jeno zysk liczy.
Radość skazańca sztuczną
Jest wśród takiej dziczy...
Zabijał i rabował,
Podpalał i chędożył...
Jednak to on ocalał,
Choć na śmierć zasłużył.

Niewinny go wymienił...
Dawniej przez tłum wielbiony,
Teraz los się odmienił...
Przez tłum został zelżony...
Ręce Jego uzdrawiały.
Teraz leży pobity...
Rzesze go uwielbiały.
On na drzewie zabity
Wisi cały zakrwawiony...
Purpury nie potrzeba.
Nie nosi też korony.
Krwią nasiąknięta gleba...

Zabawy nadszedł koniec.
Każdy do domu wrócił,
Szybko tak jak goniec.
Nikt się nawet nie odwrócił...
Jeden tylko został tam...
Jeden z myślami sam...
Jeden aż tak uparty...
Jego życie tułacze...
Na ramionach oparty,
Łzami gorzkimi płacze.

Aniołek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz