¤5¤

1.1K 45 1
                                    

Elizabeth Swann
Właśnie dowiedziałam się, że nad załogą statku, na którym się znalazłam ciąży klątwa, mówiąc bardzo prosto nie można ich zabić, bo są nie żywi, ale jednocześnie żyją- takie chodzące trupy. W świetle księżyca ich trupia postać staje się widoczna i cholernie przerażająca. Nigdy nie wierzyłam w opowiastki o duchach, ani innych takich, ale gdy to zobaczyłam zmieniłam zdanie. Tak bardzo brakowało mi teraz Hope, albo Willa, chciałam wrócić do bezpiecznego Port Royal do Rose, do ojca, do Norringtona. Tak bardzo chciałam żeby była przy mnie jakaś znana mi osoba, ale nie mogłam na to liczyć. Siedziałam jak zwykle pod pokładem, rozmyślając nad tym, w jaki sposób mogłabym stąd uciec. Zero jakichkolwiek pomysłów.
-Black nas dogania, razem ze Sparrowem- powiedział Barbossa, a ja spojrzałam na niego oczyma wielkimi jak monety złota Azteków. Czy Hope naprawdę ruszyła mnie ratować, jeśli ona tam jest, to jest tam też Will, ale po co jeszcze Sparrow? Mniejsza o to. W końcu dostałam jakomś nadzieję, na którą czekałam od kilku dni.
Hope Black
-Jak zwykle plan jest idealny dopłuki go nie spieprzycie- stwierdziłam patrząc na Willa i Sparrowa -Ty zagadujesz Barbosse, ja i Will odbijamy Elizabeth, Willie wraca z nią na pokład, a my po cichu się wycofujemy podczas epickiej sceny walki, jasne?- spytałam retorycznie -To świetnie- stwierdziłam nie dając im nawet chwili na odpowiedź.
-Mogę się przyczepić?- spytał Will, a ja skinęłam głową, aby mówił co mu nie pasuje -Epicka scena walki? Co masz na myśli?- zapytał niezoriętowany, ale sądząc po minie Sparrowa, on też nie zrozumiał tej części
-No przecież jasnym jest, że ten oszołom z małpką nie da nam odejść po dobroci, tym bardziej, że będzie podejrzewać, że wiemy kogo mu trzeba- stwierdziłam patrząc po ich dwójce -Jednakże pamiętaj, że piratów obowiązuje kodeks, "Tych, którzy zostają w tyle, uważamy za martwych" i to właśnie zrobicie jeśli ja i ten pajac nie pojawimy się zbyt szybko na statku- wyjaśniłam, choć te słowa ledwo przeszły przez moje gardło. Nie chciałam znów patrzeć jak moja załoga odpływa bezemnie, ale prawdopodobnie tak będzie.
-Więc obyście wrócili- westchnął Will obejmując mnie ramieniem
-Oby- mruknęłam pod nosem i zeszłam po linie na szalupę. Właśnie na niej mieliśmy dopłynąc do jaskini, w której Barbossa i jego łotry mieli przelać krew Elizabeth, w zamian za zdjęcie z nich klątwy. Westchnęłam cicho odwracając się plecami do Sparrowa i Willa, którym powierzyłam wiosłowanie.
-W gruncie rzeczy, to jesteś praktycznie jak pirat- stwierdził Sparrow zwracając się do Willa
-Jak to?- zdziwił się chłopak. Sparrow miał rację, Will był obecnie praktycznie jak pirat, mimo, że nie zdawał sobie z tego sprawy
-Uwolniłeś więźnia, ukradłeś okręt, byłeś na Tortudze, pływałeś z piracką załogą... i oszalałeś na punkcie skarbu- wymienił pirat podczas gdy Will spoglądał na dno mieniące się od złotych monet
-Nie prawda, nie zależy mi na skarbie- powiedział chłopak z obużeniem
-Nie mówię tu o srebrze czy złocie- stwierdził Jack i ponaglił abyśmy poszli za nim -Mówię o tym skarbie- wskazał po cichu na Elizabeth
-Elizabeth- szepnął Will wyciągając rękę do dziewczyny na co rąbnęłam go ręką w łeb, przez co wycofał swoją dłoń. -Za co?- spytał łapiąc się za tył głowy, w miejcu, w którym go walnęłam
-Jak nas zauważą to cały nasz plan pójdzie się jebać, więc siedź na dupie i nie przeszkadzaj- syknęłam, a chłopak tylko kiwnął głową
-Od kiedy ty taka wulgarna?- spytał Sparrow patrząc na mnie podejrzliwie
-Od zawsze panie Sparrow, tylko w ostatnim czasie mam przy sobie pewnego debila, przez którego jeszcze bardziej puszczają mi nerwy- odparłam, a pirat uniósł ręce w geście poddania się, na co tylko się uśmiechnęłam.
(I TU OSTŻEGAM BĘDZIE SPORO ZMIENIONE~ dop. aut.)
-Witam, witam moja kochana załogo!- zawołałam wychodząc z ukrycia, zostawiając Willa i Sparrowa za sobą.
-Kogo moje oczy widzą? Nasza kochana Black- zawołał Barbossa z uśmiechem na ustach i podszedł do mnie
-Nie tak blisko- warknęłam wymierzając dystans między nami szablą
-Hope!- usłyszałam w tłumie i zobaczyłam Elizabeth prowadzoną przez jakiegoś mężczyznę. Czyli Barbossa miał też nowych w załodze, dobrze wiedzieć.
-Puść ją wolno Barbossa- powiedziałam do mężczyzny, na którego ramię skoczyła ta małpa. Akurat jego zwierzaka to ja lubiłam.
-A z jakiej racji?- spytał szydząco
-Nie jej wam trzeba- powiedziałam podwarzając jego podbródek szablą
-Ty wiesz kogo nam trzeba?- spytał opuszczając moją szablę
-Wiem kogo wam trzeba- mruknęłam pod nosem, uśmiechając się do niego tajemniczo
-Kapitanie! Zabrali dziewczynę!- krzyknął typ, który ją tu przyprowadził. "Doskonale Will" uśmiechnęłam się pod nosem. Chłopak zabrał Elizabeth ze sobą, a ja i Sparrow zaczęliśmy drugą część planu pod tytułem "Epicka walka i odwrót"
Time skip...
Jak myślicie co się stało? No jasne, że się nie udało! Trafiliśmy razem z Sparrowem do celi na Czarnej Perle. Byłam zrezygnowana i to całkowicie, ale przynajmniej Elizabeth jest cała i ma przy sobie Willa, mogę odetchnąć przynajmniej jeśli chodzi o tą sprawę.
Elizabeth Swann
-Musimy ją ratować! Kto wie co zrobią jej na tym statku!- krzyknęłam z determinacją do pana Gibbsa
-Nie możemy, "Tych, którzy zostają z tyłu uważamy za trupy"- powiedział i podszedł do ten ciemnoskórej dziewczyny, która widocznie była obecnie kapitanem- Anamaria, chyba tak jej było
-Gibbs wybacz, ale polubiłam tą twoją Onyx- powiedziała dziewczyna i zawróciła statek
-Anamaria to nie odpowiedzialne!- krzyknął na nią mężczyzna
-Nie pieprz głupot, wszystkim nam na niej zależy. Ta dziewczyna jest równie popierdolona jak Jack i my wszyscy, potrzebujemy jej- powiedziała z powagą
-Ale...- przerwała mu
-Żadnych "ale", musimy ich odbić- powiedziała Anamaria z determinacją -Nasza Black ma być z nami, nie możemy znów jej zostawić- dodała z uśmiechem na ustach i zawróciła statek
-Perła jest szybka, napewno ich nie dogonimy- powiedział Gibbs, który widocznie nie chciał już protestować
-W takim razie trzeba odciążyć statek- stwierdziła z powagą -Odciążyć pokład!- zawołała i tak jak kazała tak też zrobiliśmy. Wyrzucaliśmy za burtę wszystkie ciężkie rzeczy po to aby przyśpieszyć i dogonić statek, na którym znajdowała się Hope. Jednak nie spodziewaliśmy się, że nie musieliśmy ich ścigać, bo oni chcieli doścignąć nas...
Hope Black
Dziura w kadłubie, (serio nie znam części statku~ dop. aut.) jedyne co łączyło nas z światem zewnętrznym. Nagle przez właśnie tą dziurę zobaczyłam statek, litery na kadłubie układały się w słowo "Niedościgły" co mogło oznaczać tylko jedno
-Przypłynęli po nas!- zawołałam zadowolona i usłyszałam strzały. Czyli, znając działa Perły, Niedościgły prawdopodobnie wyląduje na dnie. Nie chciałam o tym myśleć, bo większość moich przeczuć niestety się sprawdza. Przez dziurę wpadło do nas sporo szkła, które zraniło moją twarz, ale to nie było ważne. Moje przeczycia się sprawdziły. Odwróciłam się żeby powiedzieć o tym Sparrow'owi, ale go nie było, a kraty naszej celi były uchylone. Nie myśląc za długo jak, ani nic w tym stylu wyszłam z celi na pokład. Nasza załoga stała związana pod masztem, a Sparrow był pilnowany przez łotrów Barbossy.
-Mogę wiedzieć, co tu się do jasnej cholery odpierdala?- spytałam. Niecenzuralne słowa u piratów były bardzo na miejscu, a z ust kobiet brzmiały dla nich jeszcze groźniej.
-Oh Black, miło mi, że zaszczyciłaś nas swoją idealną wręcz osobą- zaśmiał się długobrody pirat głaszcząc swoją małpkę, która trzymała w łapkach medalion Elizabeth.
-Chodź tu malutka- mruknęłam milutkim głosem do małpy
-Nie, nie idź do niej- powiedział Barbossa ostro, ale zwierze go nie posłuchało i skoczyło na moją rękę, syknęłam cicho z bólu bo rana dalej się nie zagoiła, ale na twarz wkleiłam uśmiech
-Grzeczna małpeczka- powiedziałam słodkim głosikiem i złapałam za medalion, który trzymała -Dasz mi tą błyskotkę, potrzebuję jej- mruknęłam cicho, a zwierze puściło medalion po czym usiadło na moim ramieniu. -Chyba twoja małpa woli mnie- zakpiłam w stronę Barbossy
-Ty niewdzięcznico. Źle Ci było w Port Royal? Mogłaś tam zostać, mniej problemów bym miał na głowie- warknął do mnie -Czego chcesz w zamian za medalion?- spytał uważnie mi się przyglądając.
-A więc, puszczasz mnie, Elizabeth i Sparrowa wolno, a załogę zostawiasz w spokoju i nic im nie robisz, natomiast ja oddam medalion po dobroci- wystawiłam warunek
-Robi się- powiedział chytrze się uśmiechając
Time skip...
-Miałeś puścić nas wolno- warknęłam widząc jak Elizabeth wychodzi na deskę, aby za chwile skoczyć do wody
-Miałem i to robię, nie powiedziałaś kiedy, ani gdzie mam ich wypuścić- zaszydził i wrzucił Elizabeth do wody przez zachwianie deską, na której stała. Po niej przyszła pora na Jacka, który skoczył za swoim pirackim ekwipunkiem, który Barbossa wrzucił do wody.
-No, oddawaj medalion- rozkazał wyciągając dłoń po błyskotkę
-Przykro mi, ale ja też nie powiedziałam kiedy go oddam- zaśmiałam się cicho i skoczyłam z naszyjnikiem do wody. Ostatnie co usłyszałam to łapać ją, ale doskonale pamiętałam, że większość z tych idiotów nie umiała pływać, a jak umiała to napewno nie szybko. Uśmiechnęłam się pod nosem i gdy już niemal byłam przy wyspie ktoś złapał mnie w pasie i pociągnął za sobą. To był ten wysoki murzyn, czyli on jest tą mocną stroną załogi Barbossy.
-Przykro mi, że twój nikczemny plan się nie powiódł- zaśmiał się Barbossa i dał mi w twarz, rozcinając przy tym policzek pierścieniem, który miał na ręku i odebrał mi medalion
-Świnia- warknęłam pod nosem czując jak po policzku spływa mi coraz więcej krwi.
-Wiem, jestem okrutnym piratem, ale ty też kiedyś taka byłaś- stwierdził podchodząc do mnie
-Właśnie, byłam- syknęłam przez zaciśnięte zęby
-Nie, dalej jesteś tylko to ukrywasz- stwierdził i wrzucił mnie do celi -Jeśli zdecydujesz się dołączyć do mnie to mów, będę czekać- powiedział z uśmiechem
-Nigdy, już wolę być w szeregach Sparrowa- warknęłam
-Pamiętaj, że Cię zdradził i pożucił, a ja nigdy bym tego nie zrobił- stwierdził zgryźliwie
-Tyle, że tego dupka kochałam, a Ciebie nigdy nie pokocham- powiedziałam szorstko, a Barbossa odszedł, rzucając pod nosem wiązankę bluźnierstw...

Poprostu to tu zostawię...

Her Blue Eyes Like The SeaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz