Ralph siedział na podłodze w rodzinnym domu. Na panelach widniały jeszcze plamy zaschniętej krwi. Kiedy zamykał oczy widział to wszystko. W ręce trzymał fotografie małej Olivii. Była piękną dziewczynką. Napewno miałaby powodzenie u chłopaków. A Ralph jako starszy brat mógłby ją chronić. Ale jej już tu nie było. Od bardzo dawna.Łza spłynęła mu po policzku. To była moja wina. Powtarzał w głowie. To przeze mnie jej tu nie ma. Z transu wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. Do środka nie pewnie weszła Astoria. W jej oczach widać było tęsknotę i troskę. Dziewczyna podeszła do chłopaka i usiadła obok.
Ralph zdecydował, że musi porozmawiać z dziewczyną. Tak trzeba.
-Ast-powiedział słabym głosem. Ślizgonka nic nie mówiąc przytuliła chłopaka.
-Nigdy więcej tak nie znikaj- wyszeptała, a on pokiwał głową na znak zgody.
Gdy już się od siebie odsunęli Ralph zaczął mówić.
-Olivia miała tu z dziesięć lat- podał jej zdjęcie- była z niej prawdziwa łobuziara- uśmiechnął się smutno- zawsze miała tyle pomysłów. Wiecznie tańczyła i śpiewała. Pomimo tego jaka była denerwująca to kochałem ją. Więc dlaczego tak się stało- zatrzymał się- to była moja pierwsza pełnia. Tydzień wcześniej zostałem ugryziony. Chciałem zniknąć na te noc z domu i się schować. Kiedy byłem w lesie zobaczyłem moją dziewczynę która całowała się z moim przyjacielem. Byłem wściekły. Zerwałem z nią. Mama dała mi wtedy wiadomość, że z tatą wychodzą i muszę wracać do młodej. Do pełni zostało jeszcze parę godzin więc wróciłem. Cały wściekły przez sprawę z zerwaniem. Chciałem poczekać aż rodzice wrócą i znów wyjść. Mijały godziny, a oni nie wracali. Wtedy dostałem telefon- chłopak zaczął się trząść, Astoria złapała go za rękę- Mieli wypadek, śmiertelny. W tamtym momencie byłem zrozpaczony. Straciłem rodziców i miłość życia. To podziałało na przemianę. Rozwalałem wszystko co popadnie. Wtedy do salonu zeszła Olivia. Ja-a rzuciłem się na nią. Najgorsze jest to, że pamiętam wszystko, ale nad niczym nie panowałem. Ona krzyczała, błagała- łzy płynęły im obojga- naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić, to była moja mała siostrzyczka.
Astoria była w szoku po wysłuchaniu histori. Nie winiła go za to.
-Już spokojnie- głaskała go po plecach- Ralph to nie była twoja wina, to nie byłeś ty. Te wydarzenia wpłynęły na szybszą przemianę. Nie miałeś nad tym kontroli.
-Błagam nie znienawidź mnie, proszę, ja-a nie chciałem, proszę nie bój się mnie- próbował się uspokoić.
-Nie boję się i nie nienawidzę, ja wszystko rozumiem. Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Nie musiałeś uciekać- powiedziała łapiąc go za szczękę.
-Bo cię kocham, nie chciałem żebyś myślała o mnie jako mordercy- powiedział cicho.
Dziewczyna po prostu złączyła ich usta. Może Ralph tego teraz potrzebował? Chwili spokoju.
-Ja też cie kocham- szepnęła dziewczyna.
Następne parę godzin Ralph opowiadał jej o siostrze. O tym co lubiła jaka była. To w pewien sposób go uspokajało.
-Pójdźmy ją odwiedzić- zaproponował nagle.
-Jasne- zgodziła się.
Razem ruszyli na pobliski cmentarz. Grób małej Olivii był dawno nie odwiedzany. Ralph posprzątał go.
-Dziś byłyby twoje 18 urodziny, sto lat siostrzyczko, kocham cię.
Zostawił na jej grobie zaczarowaną róże. Która miała być z nią wiecznie.
××××××××××××××××
Wiatam!Jak wrażenia 🤔?
⚡⚡⚡
CZYTASZ
«𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 » 2 𝙷𝙿
FanfictionJest to druga część historii naszych bohaterów. Jeśli nie czytałeś pierwszej to szybko się cofaj i wróć tu za jakiś czas!