Lavender siedziała na tarasie. Lubiła oglądać miasto z tej perspektywy. Dziś miał przyjść do nich Neville. Czuła się winna. Cały czas chodziło jej po głowie, że wykorzystuje przyjaciela który robi za jej terapeutę. Ale z drugiej strony cieszyła się, że jest, że go ma. Neville to był prawdziwy skarb. Przychodził do niej co drugi dzień. Codziennie dzwonił z zapytaniem jak się czuje. Teraz mocno zaangażował się w sprawę z Alexem. Szczerze im kibicowała. Chciała, żeby jej przyjaciel nareszcie znalazł miłość. Nagle ktoś przytulił ją od tyłu. Był to Olivier. Oczywiście on też był ogromnym wsparciem. Kochała go z całego serca, tak jak ich dziecko. No właśnie dziecko.
-Co tam?- zapytała dziewczyna, patrząc chłopakowi w oczy.
-W porządku, Nev ma zaraz przyjść? - zapytał, Wood nie miał nic przeciwko jej kontaktowi z Nevillem, a wręcz przeciwnie to był też jego przyjaciel.
-Tak, powinien być...-przerwał jej dzwonek do drzwi- już- dokończyła.
-Leć otwórz, a ja zrobię kawę- powiedział całując ją w czoło.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i poszła w stronę drzwi. Zobaczyła w nich jak zawsze uśmiechniętego Nevilla.
-Siemka- przywitał się z nią przytulasem- i cześć maluszku - tym razem skierował słowa do brzucha dziewczyny.
-Cześć i cześć- odpowiedziała głaszcząc się po brzuchu.
Ruszyli w stronę kanapy na której usiedli. Zaraz doszedł do nich Olivier. Chłopaki się przywitali.
-Jak się czujesz?- spytał młody gryfon.
-Chyba okej-wzruszyła ramionami- jak tam z Alexem?- zagadała.
-Omg macie nowe poduszki, to może je przetestuję- powiedział szybko kładąc się wzdłuż kanapy.
-Dzieciak- prychał Olivier- całowaliście się już?- poruszył brwiami.
-Niee, jeszcze nie , znaczy ja nawet nie wiem czy mu się podobam- westchnął.
-Jestem wręcz pewna, że czeka na spotkanie z tobą- powiedziała szczerze dziewczyna- pasujecie do siebie
-Yhm jak coś pójdzie w przód to będziesz wiedzieć pierwsza- uśmiechnął się.
-Ejjj ,a ja?- powiedział chłopak dziewczyny udając oburzonego.
- Sorry bae, dowiecie się pierwsi- rzekł Nev naciskając na słowo dowiecie- macie jakieś nowe informacje?- zapytał popijając kawę.
-Nic- westchnął Olivier- w żadnej nowej księdze nic nie ma- westchnął zrezygnowany.
-Więc co dalej, może pójdźmy do Hogwartu, tam biblioteka ma wszystko, Lav? Jesteś tu- zapytał zaniepokojony, bo dziewczyna patrzyła się w jedno miejsce od dłuższej chwili.
-Jestem, ale co ma być dalej? Ja chce urodzić to dziecko- powiedziała.
-Ale ryzyko jest ogromne- westchnął jej przyjaciel.
-Trudno, nie mogę pozwolić na usunięcie ciąży teraz! Nie wybaczyłabym sobie tego. Wiemy tylko tyle, że jest to jakaś dziedziczna choroba przechodząc z prababek na pra-wnuczki. Która osłabia organizm, wszystkie narządy. Organizm wyniszcza się sam, a potem umiera. Nie mam kogo o to zapytać. Prababcia Harley nie żyje od dawna, babcia też nie żyje, a mama mnie nienawidzi. Zrobię wszystko żeby nie stracić maleństwa...jestem gotowa umrzeć. Tego się nie da wyleczyć. To będzie wyniszczać mnie od środka. I tak żyje w ciągłym strachu, że dziecku może się coś stać, że może urodzić się chore- skończyła, a łzy znów leciały z jej oczu.
-Pójdziemy tam jeszcze raz i przeszukamy dziennik twojej prababci, może coś omineliśmy- powiedział, załamany Olivier.
-No, ale po co! Wiemy, że moja babka była w ciąży sporo przed chorobą, a gdy już zachorowała to zmarła po roku- stwierdziła- tyle wystarczy, ja odczuwam to, że jest źle...-zatrzymała się- ja się po prostu boję- powiedziała. Nev wstał i ją przytulił. Nie wiedział jak pomóc Lav. Przeszukali notatki babki dziewczyny. Napisane tam było, że jest to albo choroba dziedziczna albo klątwa. Tylko dlaczego dziewczyna zachorowała w tak młodym wieku. Niestety dowiedzieli się o tym jak Brown była już w ciąży. Pierwszymi objawami było gorsze samopoczucie i pojawienie się dziwnego znaku na nadgarstku. Zaniepokoiło ich to więc zaczęli szukać czegoś w książkach. Lav czuła się coraz gorzej. Nev dał jej ziółka, ale były one krótko trwałe. W końcu wybrali się do rodzinnego domu dziewczyny. Na strychu znaleźli pamiętnik jej prababci. Nie było tam dużo informacji. Dziewczyna specjalnie nie dzieliła się informacją o ciąży z innymi bo nie wiedziała ile ją utrzyma. Mogła poronić w każdej chwili.
- Spokojnie Lav wymyślimy coś. Za parę miesięcy będziemy tu z naszym maluchem- pocieszał ją.
-Tak nie będzie-westchnęła- błagam jeśli coś mi się stanie, a dziecko przeżyje to zapewnijcie mu jak najlepsze dzieciństwo, ty Oliwier zakochaj się jeszcze raz, żeby maluch miał matkę która będzie go kochać, Nev błagam dopilnuj ich. I szukajcie sposobu na złamanie tej cholernej klątwy, żeby moja prawnuczka nie przechodziła tego- cała się trzęsła- obiecajcie- powiedziała stanowczo.
- Ale, Lav...
-Obiecajcie! - krzyknęła
-Obiecuję- powiedzieli jednocześnie.
××××××××××××××××
Hayy!No więc o to cały problem Lav
Co sądzicie?
Przepraszam za wszelkie zawały w związku z poprzednim rozdziałem! Kocham was!
CZYTASZ
«𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 » 2 𝙷𝙿
FanficJest to druga część historii naszych bohaterów. Jeśli nie czytałeś pierwszej to szybko się cofaj i wróć tu za jakiś czas!