Mili szykowała się do wyjścia. Była umówiona z Harrym na drinka. Ostatnio bardzo często się spotykali. Dziewczyna znalazła w chłopaku przyjaciela, wsparcie, osobę która naprawdę ją rozumie. Ostatni raz przejrzała się w lustrze. Wyglądała znośnie. Zakryła wiecznie podkrążone oczy korektorem. Makijaż ukrywał jej zmęczenie. Ubrała na siebie zwykłą czarną sukienkę. Nie stroiła się zbytnio. Bo po co? Nie szukała faceta. Chciała się tylko napić.
Dziś złapał ją wyjątkowo głęboki dołek z którego nie potrafiła sama wyjść. Oczywiście miała wielu przyjaciół takich jak Pansy, Draco, Tracey czy Hermiona, ale nie umiała z nimi rozmawiać. Miała wrażenie, że rozmowa z nimi nic nie daje. Wiecznie ją pocieszali. Będzie dobrze, dasz radę, to przejdzie. Gówno prawda. Minął miesiąc, a nic nie przeszło. Nadal boli tak samo. Spencer był osobą która skradła serce dziewczyny już na pierwszym spotkaniu. Był taki wesoły, zabawny po prostu był sobą. Spędziła z nim wiele czasu. Tyle razy opowiadała Vivi o chłopaku. Ostatnie czego się spodziewała to zdrada przyjaciółki. Przeszły razem wiele. Po prostu było jej cholernie przykro.Mili odganiając od siebie myśli ubrała płaszcz po czym aportowała się pod klub. Szybkim krokiem skierowała się do lokalu. Było to dość przytulne miejsce. W loży zauważyła już czekającego Harrego.
-Siemka- przywitała się przytulasem.
-Hej-odpowiedział- zamówiłem już driniacze- uśmiechnął się.
-Dobry chłopiec- zachichotała- cieszę się, że o tym pomyślałeś bo potrzebuje się upić.
-Tak, to jest bardzo dobry dzień na chlanie! - stwierdził- O! Są i drineczki.
Kelner przyniósł dwa kieliszki i butelkę alkoholu. Harry rozlał pierwszą kolejkę.
-No to za chujowe samopoczucie!- powiedziała unosząc kieliszek
-Które nas nie opuszcza- dodał, po czym przechylił kieliszek-za mało-stwierdził polewając znów alkohol.
Wypili kolejną kolejkę i kolejną. Rozmawiali o głupotach. Tak jakby nigdy nie zostali zdradzeni i nie upijali właśnie smutków. Gdy opróżnili już całą butelkę wzięli się za kolejną. Po paru godzinach wylądowali na parkiecie.
-Dobra za gorąco mi- powiedziała zdyszana dziewczyna- pora na nas.
-Boże jak dobrze, że to zaproponowałaś, ja umieram- zaśmiał się.
Bezmyślnie wybiegli na dwór. Nie biorąc ze sobą nawet kurtek.
Na zewnątrz padał deszcz. Stali na środku ulicy wpatrzeni w siebie.-Chodźmy do mnie bo zaraz zmoczy nas do reszty- powiedział.
Dziewczyna tylko przytakneła głową.
Chłopak złapał ją za rękę i aportowali się do jego mieszkania. Nadal trzymając się za ręce przeszli na kanapę. Byli cali mokrzy od ulewy panującej na zewnątrz. Usiedli bardzo blisko siebie. Harry różdżką przywołał koc którym ich okrył.-Dlaczego złapał cię dziś wyjątkowy dołek?-zagadał po chwili, choć dobrze wiedział o co jej chodzi.
-Dziś mija równy miesiąc-westchnęła- ja się chyba nigdy nie pozbieram.
-Ja też, to była miłość...- mówiąc to oparł głowę o zagłuwek kanapy- dlaczego my? Przecież jesteśmy tacy zajebiści, dawaliśmy z siebie wszystko, oddaliśmy im siebie
-Najwidoczniej nie aż tak- prychnęła- jebać miłość! Wiesz co? Dziękuję ci za wszystko, jesteś jedyną osobą z którą o tym rozmawiam, jak to głupio nie zabrzmi cieszę się, że wylądowaliśmy w tym razem- skończyła.
-No cóż w końcu klub złamanych serc-zaśmiał się cicho, też się cieszył, że ma takiego kogoś jak Mili-posłuchaj oboje zostaliśmy zdradzeni przez bliskie osoby. Jesteśmy w tym razem-spojrzał jej w oczy, byli tak blisko- byliśmy i będziemy się wspierać, a kiedy będzie trzeba zaliczymy razem zgona albo będziemy wspólnie płakać przy taniej komedi, wiesz dlaczego? Bo mamy do tego prawo, mamy prawo się tak czuć- przybliżył się do niej jeszcze bardziej- musimy dać radę Mili, nawet jak zajmie nam do kolejne pół roku- patrzyli sobie w oczy dłuższą chwilę. Byli ze sobą tak blisko, nawet nie fizycznie, a psychicznie. Ta sytuacja ich połączyła. Harry złapał dziewczynę za policzek. Napięcie pękło. Para rzuciła się na siebie. Były to zachłanne pocałunki.
Dziewczyna założyła mu ręce na kark, wspinając się na jego kolana. Chłopak badał jej ciało swoimi dłońmi. Nie przerywali pocałunków nawet na chwilę. Chłopak ściągnął sukienkę dziewczyny schodząc pocałunkami coraz niżej. W końcu wstali nadal niczego nie przerywając. Skierowali się w stronę sypialni. Po drodze pozbyli się reszty zbędnych ubrań. Może działał na nich alkohol, a może potrzebowali oderwania od tej chujowej sytuacji w jakiej się znajdują.
×××
Rano Mili obudził cholerny ból głowy. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła obok siebie Harrego który nadal spał. Pamiętała wszystko co się wczoraj działo. Złapały ją wyrzuty sumienia. Nie powinni tego robić. Po cichu wstała i zaczęła szukać swoich ubrań. Nie mogła ich znaleźć więc założyła koszulkę Harrego która wisiała na fotelu.
-Idziesz już? - zapytał nagle Harry.
-Japierdziele, dostałam zawału, myślałam, że śpisz- powiedziała wystraszona, musiała powiedzieć mu o czym myśli-Posłuchaj nie powinniśmy tego robić, poniosły nas emocje i nadmiar alkoholu- zaczęła mu tłumaczyć siadając obok niego- a jeśli oni naprawdę nie robią tego z własnej woli, kurwa czemu nie myśleliśmy o tym wcześniej-powiedziała załamana.
-Spokojnie Mili, masz rację to był błąd,przyjemny błąd-stwierdził, a dziewczyna spojrzała na niego unosząc brew-po prostu udajmy, że tego nie było- powiedział siadając.
Zgadzał się z przyjaciółką w stu procentach. Nie powinni uprawiać seksu. Harry nadal kochał Vivi, a Mili nadal kochała Spencera.
-Czyli teraz i kumple od łóżka? - zażartowała.
-Na to wygląda-zaśmiał się- zostaniesz na śniadanie?
-Nie, muszę wrócić do siebie, męczy mnie kac i wyrzuty sumienia- powiedziała wstając.
Panna Bulstrode znalazła swoje ubrania w drodze do salonu. Ubrała je i wyszła.
Musieli to utrzymać w tajemnicy. Choć było miło. Nadal miała nadzieję, że Spencer wróci.
×××××××××××××××
Witam!No więc jak emocje? Jakie odczucia?
🤭
CZYTASZ
«𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 » 2 𝙷𝙿
FanficJest to druga część historii naszych bohaterów. Jeśli nie czytałeś pierwszej to szybko się cofaj i wróć tu za jakiś czas!