Po wstaniu, sprawdziłam zegarek. Oczywiście było już po o nad ranem, więc szybko ogarnęłam zadek i zbiegłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tylko Vanesse i Charmi. Po chwili podeszła do Charmi i zapytałam.
-Cześć...słuchaj..mam pytanko do ciebie Charmy.
Po chwili dziewczyna odparła
-słucham, la.
-byli tutaj chłopaki?
Zapytałam w prost idąc szykować dla siebie śniadanie
-mmmm... Nie, jeszcze nie.., la-Charmy odparła po czym że schodów usłyszałam jak ktoś schodził.po chwili gdy miałam już zrobioną kanapkę ktoś położył na moich ramionach ręce. Ja odskoczyłam z cichym piskiem.
-Cholera! Zora debilu! - odparła wkurzona na niego. Miałam go już udusić ale w tamtym momencie przyszedł kapitan yami
-Spokój głąby... Macie misję.
Odrazu spojrzałam na kapitana, który mówił coś o misji. Zastanawiało mnie o co mu chodziło ale cóż. Coś jak coś ale wreszcie mogłam coś zrobić.
-jaką? - zapytałam
-dzisiaj z rana Noelle, Asta i magna byli na zwiadach czy coś, dzisiaj ty luck, Carla i Zora idziecie zwiedzać lochy. Jeśli kurdupels da radę z panną królewną to też pójdą-odparł kapitan paląc papierosa. No cóż mój uśmiech nie wskazywał na to abym się cieszyła czy coś, ale nie miałam wyjścia. Po chwili wzięłam kanapkę i poszła do pokoju. Przed drzwiami zobaczyłam Finralda gadającego z magną, który ledwo trzymał się na nogach.
-Cześć.. - odparła stanowczo jak to zwykle bywa przegrywając chleb. Po chwili oni tylko spojrzeli na mnie ale pan 'taksówka' lekko się zarumieniła gdy przeszłam obok. Z początku to zignorowałam i w spokoju weszłam do pokoju aby się ubrać,ale co jakiś czas to nie dawało mi spokoju. Ubrałam się jak zawsze po czyn wyszłam i skierowałam się na dół. Wszyscy czekali na mnie, a wkurzony zora podszedł do mnie, wzioł mnie pod pachę i wyszliśmy.Minęło parę minut, a raczej parę naście zanim doszliśmy na miejsce. Ja oczywiście byłam znudzona aż nagle doszliśmy na miejsce. Jako pierwsza wparowałam do środka bez żadnego zbędnego gadania. Reszta szła za mną aż tu nagle zabrakło nam światła z powodu ciągłych kłótni Asty i Noelle o imię dla Anty-Ptaka, który ciągle siedział na głowie Asty. W tamtym momencie ja i mój starszy brat nie wytrzymaliśmy. Ja złapałam dziewczynę za pelerynę a Czerwonowłosy zrobił to samo pokurczowi.
-Czy wy się właściwie utkacie!
-Już nas uszy bolą!
Odparliśmy w tym samym Momencie. Po chwili puściliśmy ich, a Carla mnie uspokoiła lecz co jakiś czas spoglądała na Lucka z lekkimi rumieńcami i uśmiechem. Jak zawsze, zignorowałam to ale niezbyt się dało, aż w końcu dotarliśmy na miejsce.
Moim oczom ukazała się wielką tak jakby sala z paroma wodospadami i strumykami. Wszystko było obrośnięte czymś w rodzaju lianami. Były skały ale i wiele przejść. Po chwili Luck odparł
-Zostawiam was na moment-w pewnym momencie po prostu jak nigdy nic odszedł od nas. Ja westchnęłam,lecz Asta, Noelle i Carla poszli na przód. Ja z niebiesko okim bratem zostaliśmy. Wiedzieliśmy że są pułapki, których oni nie widzą. Po paru minutach Królewna i pokurcz wpadli w pułapkę potwora. Carla starała się uciec ale na marne. Ostatecznie zaczęłam biec aby ich ochronić lecz przechytrzył mnie osobnik o mocy wiatru.
-Nareszcie spłaciłem swój dług... Asta..
Dzieciak tylko spojrzał i Odrazu uśmiechnął się szeroko. To był yuno wraz z Mimosą, kuzynką Noelle i Panem Klausem.
Ja widząc ich nawet się nie uśmiechnęłam tylko cicho warknęłam i bez słowa ruszyła w jakimś kierunku. Nie wiem czemu ale coś mnie przyciągało. Wszyscy mnie wołali ale miałam wywalone, a po czasie zniknęła z ich pola widzenia. W tamtym momencie nie miałam jeszcze Sylpha więc po jakiś 30 minutach chodzenia nogi zaczęły mnie boleć. Po kolejnych 20 minutach doszłam do pewnego miejsca. Znalazłam wielką sale podobną do wcześniejszej ale z ogromnymi wrotami. Jak zahipnotyzowana szłam w ich kierunku. Po chwili usłyszałam jak ktoś używa magi lodu.szybko odskoczyłam i zobaczyłam jeszcze wtedy mi nieznanego Marsa. Widziałam że miał coś na klacie. Kryształy, które Odrazu poznałam. Owe rzeczy umiejscowione na jego klacie były opisane w jednej z ksiąg, które kiedyś czytałam. Co jakiś czas używałam Magii cienia, z powodu ciągłych uników. Chciałam jak najwięcej mocy zebrać aby w ostatecznym momencie wygrać.
Wszystko szło jak po maśle ale reszta musiała się wtrącić. Po paru minutach pracą zespołową, pokonaliśmy Marsa, ale nie na długo. W tamtym momencie Luck do nas dołączył a Carla się szeroko uśmiechnęła.
-To wchodzimy? - zapytał luck
-Em.. Zaraz... Setia, nie bierz wszystkiego na własną rękę. - odparł czterooki.
-Tak tak... - burknęłam po czym podeszła do asty. - możesz mieczem przeciąć cz coś zrobić innego z tymi wrotami? Czytałam kiedyś że są magiczne jak wszystko tutaj, a ty możesz magię rozpraszać...dasz radę?
-zapytałam spoglądając najpierw na drzwi a potem kątem oka na Aste.
Po chwili białowłosy odpowiedział.
-Oczywiście! - wykrzyczał a po chwili wyciągnął grimoire.
Po chwili używając miecza 'przeciął' drzwi, które po chwili się otworzyły. Ja ciągle idąc przed siebie nie zwracałam zbytniej uwagi na osoby za sobą,które zachwycały się przedmiotami znajdującymi się w tym miejscu.Moim zachowaniem zainteresował się Zora,który zaczął się martwić,a potem reszta.-em...Setia?wszystko,okej?-zapytał Zora po chwili podchodzą do mnie.
-hm?- spojżałam za siebie,i ujżałam Zorę.po chwili odparłam.- nie interesuj się-odparłam neutralnie wobec niego nadal idąc na przód.Po chwili,gdy stałam przy ścianie wszystko tak jakby ucichło.obruciłam się a wszystkich zobaczyłam w bryzach lodu.W tamtym momencie byłam w szoku. Czułam się kompletnie bez bronna, ale chcąc uratować ich zaciągłam rękawy i zaczęłam używać praktycznie wszystkich zaklęć oprócz jednego, lecz w tamtym momencie niebył on mi znany. W jednej chwili poczułam jakby paraliż ciała, i Odrazu spojżałam na swoje ciało.
-Shit! - wykrzyczalam w głowie. Moje nogi zamarzaly a ja nie mogłam nic zrobić. Prawie spanikowałam, a po chwili odpuszczałam upadłam na kolana, a wszyscy spoglądał na mnie ze strachem pomimo bycia w lodzie. Nie wiem co się wtedy stało ale coś do mnie przemówiło.spojzalam przed siebie i zobaczyłam smocze go dycha cienia. W tamtej chwili powoli wstałam i powoli podchodzi łam krok za krokiem. A po chwili dotknęła jego pyska. Nic mi nie zrobił. Odrazu mój grimoire dostał nowe zaklęcia a ja czułam się silniejsza. Jednym nowym zaklęciem od sylpha zniszczyłam lód, a potem sylpha zdobył yuno. Nie byłam au zadowolona ani zawiedziona. Nic. Po paru chwilach wszystko powoli się rozpadało.Kage w tamtym momencie się powiękrzył, a rozkazy wydał Klaus że złotego świtu.Po 10 minutach udało nam się, wydostać,a gdy wróciliśmy do bazy po uleczeniu opowiedzielismy wszystko kapitanowi. Ja przy tym nie uczestniczyła tylko siedziałam w pokoju. Po skończonych obmyśleniach i pogawętkach chwilowych, wyszłam na dach gdzie właśnie o tej porze był zachód słońca. Niespodziewanie przyszedł Finral, który usiadł obok mnie.
-Cześć.. Setia. - odparł uśmiechnięty poczym najpierw spojżał przed siebie a potem na mnie.
-Hej, co tutaj robisz? - zapytałam jak zawsze sucho po czym spojżałam na niego. Odrazu nasze oczy spotkały się. On się zarumienił i podrapał po głowie, a ja pomimo rumieńców odwróciła głowę.
-Em.. Wiesz, nie chciałem abyś siedziała tutaj sama, więc postanowiłem, że pójdę i posiedzę z tobą.
-no dobra, jak chcesz ale niczego nie obiecuje wzamian...
Tak właśnie na rozmowie nam zleciał noc, po której bardziej się zaprzyjaźniliśmy,jak i jakimś cudem byliśmy zmęczeni. Tylko nasza dwójka wstała późno. Odrazu gdy wstaliśmy wysłano mnie i resztę ludzi, którzy brali udział we wczorajszej misji do cesarza magi.
-Przepraszam bardzo.. Ale co?! Mamy iść do cesarza magi!? To jest szaleństwo. - odparła poczym bez słowa wszyscy na mnie spojżeli a po chwili Zora chwycił mnie za kaptur i pociągnął mnie,a reszta szła za nami.Po paru minutach doszliśmy na mniejsze gdzie spotkaliśmy resztę. Tylko Asta rozmawiał z Yuno o jakiś tam sprawach czy coś,aż nagle drzwi się otwarły i naszym oczą ukazał się sam cesarz Magii. Uklękliśmy lecz Asta i Yuno niewiedzieli o co chodzi. Dopiero po zrozumieniu sytuacji i upomnienia przed Pana Klausa uklękneli. Po rozkazke powstania, powstalismy. Zaprosił nas do środka i zeznalismg wszystko co wczoraj kapitanowi. Po "zeznaniach" padły słowa:
-A więc za waszą odwagę i poświęcenie, zapraszam was na tak zwane przydzielanie roli.
Wszyscy byli w szoku a u mnie nareszcie pojawił się uśmiech, który był wyczekiwany od paru dni.
Po skończonych odwiedzinach rozeszliśmy się i wróciliśmy się do swych baz. Zrobiliśmy swoje i poszliśmy spać. Co da jutrzejszy dzień? Nikt tego niewie...
CZYTASZ
Historia Setii Hokori Ideale||Black Clover
FantasyOpowiadanie, może posiadać błędy za co bardzo przepraszam,ale zapraszam do czytania