16.

1.7K 59 28
                                    

Emily pov

Szybko podeszłam do taty, zdziwiona jego obecnością.

-Hej tato, co ty tu robisz?

-Twoja nauczycielka od matematyki mnie wezwała. Czemu mi wcześniej nie mówiłaś o swoich ocenach!? - uniósł się.

-Przepraszam - spuściłam głowę. - Postaram się na wtorek na sprawdzian nauczyć.

-Dziewczyno, ta kobieta powiedziała, że Ty nie masz kompletnego pojęcia co się dzieje na lekcji, jak chcesz się nauczyć do wtorku całego działu?

-Nie wiem, jedźmy do domu.

Nie chciałam żeby zobaczył jak zbierają mi się łzy w oczach, więc wsiadłam do samochodu i odwróciłam głowę. Droga minęła w ciszy. Wiedziałam, że ojciec co jakiś czas na mnie patrzy, ale ja na niego nie potrafiłam. Gdy dojechaliśmy, z prędkością światła wysiadłam, a po kilku sekundach zamknęłam się w swoim pokoju. Na łóżku leżała Nel, więc ułożyłam się obok niej i się wtulilam w jej sierść. Może to żałosne, ale po prostu za dużo emocji się we mnie kłębiło,a ona mnie uspokajała. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam otworzyć. Za drzwiami stał oczywiście tata.

-Wejdź - powiedziałam i znowu usiadłam na łóżku.

Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i idąc moimi śladami, też usiadł na moim łóżku.

-Przepraszam, trochę przesadziłem, wiem że ci teraz przykro - chwytał jedną z moich dłoni. - Pomogę Ci z tą matematyką, dobrze? - spytał delikatnie, jakby te słowa mogły mnie skrzywdzić.

-A umiesz na tyle, żeby mnie nauczyć? - spytałam.

-Pfff... W szkole miałem z matmy same piątki - zaśmiał się. - To co? Startujemy po obiedzie - powiedział z ekscytacją.

W sumie z jednej strony się cieszyłam, że to tata będzie mnie uczyć. Lubię spędzać z nim chwilę, zawsze mi tego brakowało...

~~~

Uroczyście oświadczam, że matematyka to jedno wielkie gówno. A układy współrzędnych to jeszcze większe.

-Tato, ja tego nie rozumiem - powiedziałam.

-Czego dokładnie? - westchnął..

-No bo jak wyznaczę x w jednym i drugim, to jak mam to robić dalej? To jest bezsensu...

-X wyznaczasz tylko w jednym, popatrz. Tu nam wyjdzie x = 7y - 10...

Po kolejnych tłumaczeniach coś zrozumiałam. Może nie do końca, ale coś.

-Spróbuj teraz sama. Niech będzie... Ten - pokazał na jeden z przykładów. - Jest prosty powinnaś sobie poradzić.

Westchnęłam nerwowo i wzięłam się do roboty. Wyznaczyłam x, potem podstawiłam i tu naszły mnie wątpliwości. Popatrzyłam na ojca.

-Teraz mam wymnożyć, czy poprzekładać na strony?

-Patrz - pochylił się nad zadaniem - y jest w nawiasie, który trzeba przemnożyć, tak? Więc nie masz innej opcji niż wymnożenie na początku.

Okej... Powiedziałam sobie w duchu i zaczęłam robić dalej. Na końcu wyszło mi x=2, y=10. Popatrzyłam na tatę, gdy ten sprawdzał moje wypociny.

-Bezbłędnie - obiął mnie ramieniem, oparłam o niego głowie i ziewnęłam. Wiedziałam, że matma wyczerpuje z sił. - Ktoś chyba musi się przespać - zaśmiał się. - idź się umyć, czy coś, a ja ci przyniosę kolację.

W taki sposób zostałam sama. Nie miałam siły się przebrać, więc się położyłam, chcąc nabrać trochę siły, ale sen przejął nade mną kontrolę...

~~~
Gdy się obudziłam, byłam przykryta kołdrą i nie leżałam w poprzek i coś mi się wydaje, że to zasługa ojca. Była dopiero 6.00 rano, ale wiedziałam, że już nie zasnę, więc się ogarnęłam i poszłam na śniadanie. Ledwo weszłam do kuchni, a zostałam napadnięta przez moją sunię. Kucnęłam przy niej, a ta zaczęła się łasić i lizać po twarzy. Mała spryciula chce mnie namówić na spacer, albo jedzenie, ja już ją znam.

-No dobrze, tylko się ubiorę i pójdziemy na spacerek - pocałowałam ją w jej wilgotny nosek. Psina jak na zawołanie zaczęła wydawać odgłosy szczęścia i zaczęła merdać ogonkiem.

Poszłam się przebrać. Stwierdziłam, że nie chce mi się przebierać piętnaście tysięcy razy, więc odrazu się ubrałam tak jak na trening, na który się wybiorę po powrocie. Dzisiaj mój wybór padł na taki ubiór:

-Chodź - zapięłam jej smycz i wyszłyśmy z domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Chodź - zapięłam jej smycz i wyszłyśmy z domu.

Musiałam przyznać, że idąc tepem ciekawej świata Nelci, szybko można sobie spalić kalorie. Po drodze kupiłam sobie drożdżówkę na śniadanie i sok jabłkowy. Bardzo zdrowo...

-Malutka, musimy już wracać - jej humor od razu uległ zmianie. - Niedługo wyjdziemy jeszcze raz na taki spacer - ona chyba serio rozumie co ja do niej mówie.

Ale wiem jedno. Kocham moją psinkę i jej nie wymienię na żadną inną.

Po powrocie do domu, tata i Sierra nadal zawzięcie coś przygotowywali w kuchni.

-Co robocie? - oboje podskoczyli w miejscu.

-Boże Emily, nigdy więcej tak nie znikaj bez powiadomienia, martwiłem się - powiedział Luke.

-Przepraszam... Zawiózłbyś mnie na lodowisko?

-Zapomniałem, że masz trening - pacnął się w czoło. - Jasne, zawiozę cię i tak muszę jechać do sklepu. Poczekaj, pójdę się przebrać.

Pokazał na swój strój, którym były dresy i podkoszulka, poczym zniknął na schodach. Popatrzyłyśmy się na siebie ze Sierrą i zaśmiałyśmy.

-Robimy dzisiaj grilla. Ma przyjść Mike, Ash i Cal z rodzinami - powiedziała kobieta.

-Ooo - powiedziałam zdziwiona. - Wrócę później, żeby wam nie przeszkadzać...

-Nie! Wręcz przeciwnie! Chcemy żebyś była. Mamy zacząć o 13.00.

-To się troszkę spóźnię - zaśmiałam się.

Zrobiło mi się miło, że też jestem mile widziana. Chciałam poznać rodziny wujków, ale jakoś nigdy nie było okazji. Moje rozmyślenia przerwał ojciec, który zszedł ubrany w bluzę z kapturem i jeansy.

-Gotowa? - kiwnęłam głową. - No to jedziemy. Pa - pocałował swoją narzeczoną w policzek i poszliśmy do garażu.

***
Czy mamy tu jakiś miłośników psów? 😘❤️

Dlaczego... Tato?|L.H [TOM I - NOWE POCZĄTKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz