Maraton 3/5
Emily pov
Od mojego okresu minął już tydzień, a ja ponownie jestem szczęśliwa. Dzisiaj jest środa i za 10 minut ma po mnie przyjechać Cameron, żeby zawieść nas do szkoły. Wiedząc, że mam mało czasu szybko się przebrałam.
Makijaż sobie praktycznie odpuściłam. Użyłam jedynie tuszu do rzęs. Gdy wiązałam buty, zadzwonił dzwonek do drzwi, więc pobiegłam otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami stał nie tylko Cameron, ale był z Theo.
-Wchodźcie, muszę jeszcze spakować kilka rzeczy.
-Sorry, że jestem z Theo, obiecałem, że go podwiozę - powiedział skruszony starszy z braci.
-Spoko, rozgośćcie się.
Poszłam na górę i usłyszałam jeszcze słowa Carerona:
- Chodź, młody. W tej kuchni zawsze znajdziesz świeże soki.
Zaśmiałam się, ale tak, to prawda. Jako sportowiec spożywam dużo świeżych owoców i warzyw, często w formie soków.
Gdy byłam w pokoju, do swojej torby spakowałam zeszyty na dzisiejszy dzień i strój na wf. Podręczników nie biorę, bo zawsze ma Cameron, Alex lub Mason. Gotowa zeszłam na dół do kuchni. Starałam się być cicho, bo ojciec i Sierra wczoraj byli na imprezie i jak wstaną to zaatakuje ich spory kac. Cieszyłam się, że mnie nie obudzili jak wrócili, bo nie wiem czy bym nie miała traumy od dźwięków z ich sypialni.
-Smakuje sok? - zapytałam, widząc chłopaków, który wypili prawie cały dzbanek.
-Tak, z czego to jest?
-Truskawki, arbuz i mięta.
Gdy Brown'y już się opili, poszliśmy do samochodu. Najpierw podwieźliśmy Theo, a potem prosto do naszej szkoły. Minute po dzwonku weszliśmy do klasy. Ku naszemu zdziwieniu nie było pani od historii, tylko nasz wychowawca.
-Siadajcie. Mamy razem zastępstwo - odwrócił się ponownie do reszty klasy. - Jak już wspominałem mamy razem zastępstwo i przy okazji omówimy sobie parę kwestii, taka godzina wychowawcza. Sprawa pierwsza, jutro mamy wyjście do aquaparku, spotykamy się pod szkołą o 9.00 - parę rąk wystrzeliło w górę. - Jak skończę, będą pytania. Ale wracając, jeśli ktoś woli się spotkać na miejscu, nie ma problemu, ale zgłoście mi to wcześniej. Wtedy o 9.30 na miejscu. O 12.00 żegnamy się pod basenem, lub 12.30 pod szkołą. Nie mamy wtedy żadnych lekcji. Jakieś pytania?
-Czy trzeba pływać? - powiedziała Louise, jedna z przyjaciółek Brendy, taka tapeciara.
-Tak. Jeśli nie ma innych pytań, przejdziemy do sprawy numer 2. W poniedziałek 28.05, czyli za niecałe dwa tygodnie mamy naszą wycieczkę do Miami. Pokoje są dwu, trzy i czetero osobowe, bardziej konkretne informacje prześlę mailem. Czy do tej części pytania?
-Czy w pokojach mogą być pomieszane płcie? - zapytał Mason.
-Po długich rozmowach z innymi nauczycielami stwierdziliśmy, że mogą być - po sali rozległ się hałas. - Ale!!! Szkoła nie odpowiada za dziwne odgłosy, ciąże i kłótnie.
O mój boże! Ale się cieszę!!!
-Dobrze, została nam ostatnia sprawa. Za miesiąc mamy bal końcowy i potrzebne nam osoby chętne do pomocy. Trzeba załatwić jedzenie, muzykę, dekoracje, sale, wszystko do rozplanowania. Ktoś chętny?
Podniosłam swoją i Camerona rękę. Nic mu się nie stanie jeśli trochę popracuje.
-Nie chce pomagać - jęknął cicho w moją stronę.
-Jak tego nie zrobisz to się nie próbój na nim pojawić - warknęłam. Co jak co, ale jest silny i może sporo pomóc.
-Cieszę się, że jest tyle chętnych.
Po lekcji skierowaliśmy się na salę gimnastyczną, gdzie mieliśmy zaraz mieć wf. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-W ogóle musimy wam coś powiedzieć - powiedział entuzjastycznie Collins.
-My? - spytał Jer.
-Ja i Mason jesteśmy razem - powiedziała Alex.
Stanęłam zaskoczona. Znaczy cieszyłam się, że są szczęśliwi, ale...
-Czemu mi nic nie powiedziałeś? - byłam smutna. - Zawsze sobie wszystko mówiliśmy, nawet o tym kiedy ci matka weszła do pokoju. Już prawie w ogóle nie rozmawiamy.
Pokręciłam głową i odeszłam. Słyszałam, że ktoś mnie wołał, ale nie zwróciłam na to uwagi. Poczułam szarpnięcie i obok mnie stanął Collins.
-Daj mi teraz spokój.
Poszłam za szkołe, gdzie najczęściej społeczność szkolna pali. Kucnęłam i wzięłam kilka głębokich wdechów. Gdy usłyszałam dzwonek postanowiłam wrócić do szkoły. Szybko się przebrałam w strój (⬇️) i spóźniona weszłam na salę.
-Przepraszam za spóźnienie.Dołączyłam do ćwiczących i starałam się unikać wzroku przyjaciel i chłopaka.
-Dobrze, dobierzcie się w pary i ćwiczymy rzuty do kosza.
Obok mnie odrazu stanął Mason. Popatrzyłam błagalnie na Camerona, ale ten tylko wzruszył rękami.
-Wiesz, że musimy pogadać - powiedział chłopak.
-A ciągu ostatniego miesiąca rozmawialiśmy? No właśnie Mason. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak daleko od siebie. Nawet nie wiedziałam, że Ci się ona podoba, nie wiem co się dzieje u ciebie w życiu.
-Wiem, przepraszam. Oboje zawiniliśmy, myślałem, że teraz o wszystkim mówisz Camowi i ja odszedłem w cień.
-Masi, kocham cie jak brata, jesteś moim jedynym bratem i nie zamienię cię na nikogo innego. Zawsze byliśmy my, nie chce żeby było ja i Ty osobno.
Chłopak mnie przytulił, a ja go przytuliłam tak, że nie miał możliwości mnie puścić. Oplotłam go nogami w pasie, schowałam głowę w jego szyi, a ręce wplotłam w jego włosy.
-Kocham się siostro.
-Ja ciebie też braciszku. Nie róbmy sobie więcej takich przerw. Obiecaj - załkałam w jego ramię.
-Obiecuję.
A obietnice składane najbliższym są niepodważalne.
***
😘❤️
CZYTASZ
Dlaczego... Tato?|L.H [TOM I - NOWE POCZĄTKI]
FanfictionIsabelle i Luke byli szczęśliwą parą. Gdy dziewczyna zaszła w ciążę, chłopak uciekł w nocy, zostawiając kartkę, że jest za młody i ma karierę na głowie. Co się stanie, gdy po kilkunastu latach Izzy umrze, a jej córka musi zamieszkać z jej ojcem? ___...