Emily pov
Moje życie toczyło się jednym schematem: siedziałam zamknięta w pokoju, nie pozwoliłam nikomu wejść, cały czas płakałam i starałam się pozbierać, co nawet wychodziło. Wychodziłam tylko po jedzenie. Tata, Sierra, wujkowie, Mason, nawet Alex przychodzili i starali się mnie pocieszyć, ale z marnym skutkiem. W końcu w piątek zeszłam do kuchni i otworzyłam się przed najbliższymi. Dowiedziałam się, że Cameron przyszedł kilka razy, ale został zbyty. Co do chłopaka... Dzięki moim rozmyśleniom, doszłam do wniosku, że on mi się podoba. I to jest dziwne, bo wiem że chłopak napewno nie czuje tego samego. W piątek poszłam też na mój ostatni trening przed konkursem, który był dzisiaj - w sobotę.
Siedzę w garderobie i poprawiam swój makijaż. Strój jest już na mnie. Był jaki delikatny i po prostu idealny.
Mielo przyjść wiele osób. 5sos z rodzinami + Mason. W sumie jest to 12 osób. Wszyscy byli już na trybunach. Niedługo będę startować ją, więc już idę na arenę.
Musze przyznać, że dziewczyna, która teraz jedzie jest dobra. Jeśli każda jest na takim poziomie, to będzie trudno... Podobno, że wiele osób jest ciekawa mojego występu, ponieważ jako jedyna startuje bez trenera.
Gdy wyczytano moje nazwisko, weszłam na lód. Chwilę rozjeździłam łyżwy, a gdy zaczęła płynąć muzyka, zaczęłam tańczyć. Piosenka nie była przypadkowa, jedna z ulubionych mamy. Ten pierwszy konkursowy chciałam dla niej. Może to takie typowe, ale tak chciałam.
Potem zeszłam z lodu, słysząc brawa. Od razu zobaczyłam pewną osobę z bukietem róż w ręce. Co on tu do cholery robi!?
-Cameron? Co ty tu robisz?
-Przyszedłem zobaczyć przyszłą zwyciężczynę - posłał ten cudowny uśmiech. - Te kwiaty są dla ciebie, mam nadzieję, że się podobają.
Przyjęłam od niego bukiet.
-Dziękuję, są cudowne.
-Emily... - westchnął. - Jak się czujesz po wtorku? - spytał niepewnie i tak... Troskliwie? - przyszedłem do ciebie parę razy, ale nie chcieli mnie wpuścić, twój chłopak prawie mnie pobił - zaśmiał się ponuro.
-Jest już dobrze. Poza tym... Nie mam chłopaka - zaśmiałam się. - Jeśli chodzi ci o tego chłopaka co był wtedy ze mną u dyrektora, to to jest mój przyjaciel, prawie jak brat.
Albo mi się zdawało, albo Brown na te słowa odetchnął z ulgą. Nie... Pewnie mój zauroczony mózg coś sobie wymyśla.
-To... Się cieszę - było trochę niezręcznie. - I chciałbym cię przeprosić, że tak na ciebie skakałem, może gdybym na spokojnie co to wytłumaczył...
-To nie twoja wina - przerwałam mu. - Jedynie jestem Ci wdzięczna, że wtedy wbiegłeś do łazienki.
Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i stwierdziłam, że jego czekoladowe tęczówki, to chyba najlepsze jakie kiedykolwiek widziałam. Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Wziął głęboki uśmiech i się odezwał.
-Słuchaj... Może chciałabyś wyjść gdzieś ze mną w piątek wieczorem? - popatrzyłam na niego trochę zaskoczona, a na policzkach poczułam wypieki.
-Ale w sensie randka? - chłopak mruknął 'mhm' - Bardzo bym chciała, ale w sobotę rano mam trening... - no mega chciałam iść, ale łyżwy to nie żarty.
-Jasne, nie potrzebnie się wygłupiłem - spuścił głowę. - Zapomnij, że pytałem.
-Podoba mi się ta idea. A pasuje ci w sobotę wieczorem? - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jasne. Mega się cieszę. To... Ja już będę szedł. Paa.
Podrapał się po tyle głowy, poczym odszedł. Było trochę niezręcznie. Chłopak się odwrócił i zaczął się oddalać, a ja nadal stałam i na niego patrzyłam.
-Cameron!
Chłopak się odwrócił, a ja do niego podeszłam i pocałowałam niepewnie w policzek. Później odsunęłam się, będąc czerwona jak burak.
-Pa - powiedziałam.
Odwróciłam się i pierwsze co zobaczyłam to ojca i Mason's, którzy mieli kompletnie odmienne. Starszy jakby niezadowolony, z chęcią mordu mulata, a Mason? Był jak małe dziecko, które dostało lizaka. Czuję, że zaraz odbędzie się przesłuchanie. Jednak wybawiła mnie kobieta, która wywiesiła wyniki. Niespiesznie ruszyłam w tamtą stronę i poczekałam aż cała dzicz się rozejdzie. W końcu doszłam do tablicy i zobaczyłam, że zajęłam siódme miejsce. Mogło być gorzej.
-Gratulacje - ktoś na mnie napadł. Było to osiemdziesięciokilowe zwierzę, znane także jako Mason Collins. - A co to było z tym całym Cameronem? - poruszył sugestywnie brwiami.
-Zaprosił mnie na randkę w sobotę - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-No chyba nie! Nie będzie mi zabierał córeczki! - proszę państwa! Oto Luke Hemmings, mój ojciec. - Najpierw odbędzie poważną rozmowę ze mną.
I teraz pytanie. Czy ja i Cameron mamy się śmiać, czy bardziej płakać?
***
MIŁOŚĆ ROŚNIE WOKÓŁ NAS!!!! Czy są tu jacyś fani Em i Camerona? 😘❤️
CZYTASZ
Dlaczego... Tato?|L.H [TOM I - NOWE POCZĄTKI]
FanfictionIsabelle i Luke byli szczęśliwą parą. Gdy dziewczyna zaszła w ciążę, chłopak uciekł w nocy, zostawiając kartkę, że jest za młody i ma karierę na głowie. Co się stanie, gdy po kilkunastu latach Izzy umrze, a jej córka musi zamieszkać z jej ojcem? ___...