Holly wyszła ze swojego pokoju, aby przejść przez malutki hol i na palcach wejść do sypialni Harry'ego. Na zegarku widniała druga, lecz brunetka nie potrafiła zmrużyć oczu, gdyż Styles chrapał tak głośno, że nie dało się skupić na niczym innym. Za każdym razem, gdy oddech zielonookiego się uspokajał, dziewczyna odliczała sekundy do następnego dźwięku zza ściany.
Powoli kierowała się w stronę jego łóżka, aby następnie wziąć poduszkę i z największą siłą jaką miała w sobie uderzyła go prosto w twarz. Mieszkała z nim od czterech lat, dlatego zdawała sobie sprawę, że delikatność była tutaj bezskuteczna.
- Czego? - zaspany odwrócił się w jej stronę i westchnął zirytowany. Ten schemat powtarzał się prawie co noc i już nawet nie posiadał w sobie chęci do podnoszenia powiek.
- Chrapiesz jakbyś odpalał ciągnik! Przestań!
- To kup sobie wreszcie zatyczki. - ich rozmowa była rutynowa, więc chłopak o kręconych włosach nie musiał zgadywać co jego przyjaciółka powie.
- Wiesz, że bolą mnie od nich uszy. - mruknęła zmęczona i usiadła na brzegu materacu. Dwudziestopięcioletni mężczyzna przyjął pozycję siedzącą i przeciągnął się, ziewając. Wtedy po raz pierwszy tego dnia spojrzał na nią. Była ubrana w komplet letniej piżamy z krótkimi spodenkami, a motywem przewodnim były stokrotki. Jej włosy związane były w luźny warkocz, a brązowe tęczówki błagały o sen. Przewrócił oczami i pociągnął ją do siebie tak, że wspólnie stworzyli łyżeczkę. - Tak, Harry. To mi pomoże nie słyszeć twojego warkotu.
- Zamknij się i śpij. - naburmuszona sapnęła pod nosem, lecz brunet nie przejął się tym i zwyczajnie ponownie oddał się w objęcia Morfeusza.
Zaskakujące było to, że faktycznie przestał wydawać z siebie jakiekolwiek denerwujące odgłosy. Działo się to regularnie, chociaż oboje nie mieli o tym pojęcia.
Historia ich przyjaźni sięga liceum, w którym się poznali. Styles, z uwagi na to, że był starszym rocznikiem, chciał zaimponować młodszej o rok koleżance i wdrapał się na najwyższe drzewo przy boisku. Niestety jego równowaga nie współpracowała z jego ciałem i opadł zanim zdążył wejść na trzecią gałąź. Została przy nim jedynie Holly, która zadzwoniła po swoją mamę. Tak spostrzegli, że mieszkali na tym samym osiedlu, a z czasem spędzali razem czas kiedy tylko mogli.
Byli przy sobie w najtrudniejszych momentach. Zielonooki pocieszał Holly, gdy została porzucona przez swoją pierwszą miłość, natomiast ona kryła go, gdy ten podobnie postępował z innymi dziewczynami.
Z czasem, wraz z dojrzewaniem, oboje się zmieniali. Evans wyrosła na delikatną, łagodną i sympatyczną osobę, a Harry wszędzie gdzie się pojawiał, sprawiał kłopoty. Był wulgarny, irytujący, nieodpowiedzialny, aczkolwiek nigdy nie zawiódł swojej przyjaciółki i bronił jej przed całym światem.
Jedyne do czego bohaterka mogła się przyczepić, to jego wieczne schadzki z różnymi kobietami nie były jej na rękę. Zawsze czuła ukucie zazdrości, a także nie podobało jej się to, że jego wybranki kompletnie jej nie tolerowały, a on tego nie zauważał. Tego w nim nie cierpiała.
Mimo to, potrafiła dojrzeć w nim to, czego nie udało się nikomu innemu, dlatego tłumiła w sobie jej wieloletnie zauroczenie i z wyrobionym przez lata uśmiechem podchodziła do sprawy ze spokojem.
A przynajmniej się starała.
♥
witam w nowym ff!
w skrócie: jest to spokojne, delikatne, urocze opowiadanie.
jak ktoś czytał sleep, harry! to to jest coś tego typu ♥
rozdziały nie będą zbyt długie i będzie ich około 20, więc piszcie co sądzicie!
Kocham xx
CZYTASZ
dandelion | h.s
Fanfiction- Czy oprócz budzenia mnie o szóstej i malowania tych swoich kwiatków, to masz jakieś hobby, które pozwoli mi mieszkać z tobą w spokoju? - Robię naprawdę piękne wianki i gram na skrzypcach. - Ja pierdole. - Nie przeklinaj. Dwie różne dusze, które zn...