4

809 81 25
                                    

- Co mam ci znaleźć? - zapytał drugi raz, patrząc na nią jak na wariatkę.

- Dmuchawca. - powtórzyła jak do największego kretyna z jakim miała styczność. W sumie to nie odbiegało mocno od prawdy. 

- Holly, widzisz to? To jest mlecz. - wskazał jej żółty chwast, który rósł obok ich koca. Jego głos był zabawny, gdyż starał się brzmieć jak rodzic, który tłumaczy dziecku zadanie domowe. - Mlecz jest pierwotną postacią dmuchawca. - założyła ręce na piersiach, posyłając mu znudzone spojrzenie. Natomiast on bawił się świetnie. - Mlecz lubi lipiec, aby zacząć się przemieniać...

- No już, dobra. Zrozumiałam. To weź jakiś naprawdę ładny i trzymaj go. - obserwowała jak podnosił się ze swojego miejsca i rozglądał się za kwiatkiem. - Nie ten. - mruknęła, gdy chciał już wyrwać roślinkę. 

Wywrócił oczami i zignorował jej uwagę. Zerwał okaz wybrany przez siebie i czekał na dalsze wskazówki.

- Usiądź. 

- Co?

- No dalej. - usiadł na trawie i zgiął nogi. Wyglądał w tej scenerii cudownie. Miał związane włosy w koka, białą luźną koszulę rozpiętą do połowy oraz zwykłe czarne spodnie. Delikatny uśmiech zdobił jego twarz, dzięki czemu uwydatnił dołeczek, który tak uwielbiała. - Oprzyj teraz rękę na kolanie i wystaw kwiatka...

- To nie kwiatek tylko chwast. - wywróciła oczami. 

- Okej, chcę go mieć na tle łąki, więc będziesz tak musiał siedzieć. - to była jedynie wymówka. Brunetka skrywała jedną, małą tajemnicę przed Styles'em. Kiedy tylko posiadała okazję, to uwieczniała go na swoich obrazach. Wśród kwiatów, wśród drzew lub zwyczajnie trzymając różnego rodzaju dary zielonej przyrody. Te dzieła zajmowały jej najwięcej czasu, aczkolwiek podczas ich wspólnych wyjść na polanę wystarczał jej zarys. Resztę kończyła w zaciszu swojego malutkiego pokoju. Nie robiła tego często. Raczej w przypływach uczuć, chęci lub idealnej atmosfery. 

- A chcesz mi podać ciastko? - zaśmiała się, nie odrywając wzroku od płótna. 

Przerwała malowanie, odłożyła pędzel i wciągnęła z pudełka dwa ciasteczka, które odkryli, że kiedyś kupili. 

Podeszła do niego i przykucnęła, aby wsadzić mu do buzi przekąskę z kawałkami czekolady. W międzyczasie sama zaczęła zajadać się swoją.

- Będzie ci przeszkadzało jeśli zaproszę do nas moją... - popatrzyła na niego, kiedy wolną ręką trzymał wypiek i nerwowo obracał go pomiędzy palcami. -... znajomą?

- Um, nie, nie, czemu? - zrobiło jej się gorąco ze zdenerwowania. Była zmieszana i smutna, jednakże nie potrafiła tego okazać. Próbowała wszystkiego, żeby wydawać się spokojną. - Holly, jeśli ci to nie pasuje, to pojadę do niej.

- Jest w porząsiu. - uśmiechnęła się, wstała i odwróciła, żeby wrócić do swojego obrazu. Za nim też mogła ukryć swoje łzy, które krzyczały, żeby wypłynąć. Mimo to, on słyszał nieznaną mu do teraz nutę w jej głosie. - A jak ma na imię?

- Alison. - no fu.

witam kochane ♥

jak tam u was? jak sobie żyjecie? mam nadzieję, że jakoś się trzymacie!

zapraszam też na mojego tt luvasharry i piszcie co sądzicie o rozdziale!

przesyłam pozdrowionka!

kocham xx


dandelion | h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz