Rozdział 8

321 35 0
                                    

Wszystko poszło gładko i zgodnie z planem Shioty. Nie był on zbyt skomplikowany, jednak jego cel był na tyle głupi, żeby się nabrać. No błagam, jak można być takim idiotą?

Kciuk został przekazany. Nagisa wreszcie miał pracę. Wprawdzie nie mógł się nią chwalić, ale mówiąc szczerze, czy było się czym chwalić? Zdecydowanie nie. No cóż, takie życie.

Tego dnia Nagisa wstał naprawdę wcześnie. Słońce jeszcze nie wzeszło, jednak jego pierwsze promienie już zaczęły malować się na niebie. Ten dzień miał być wyjątkowy. Dlaczego? Nadszedł czas na konfrontację z rodzicami.

Wiedział, że ten dzień musiał kiedyś nadejść. Jednak wydawało mu się, że nadszedł za wcześnie. Wprawdzie chciał tylko wziąć kilka rzeczy ze swojego starego domu, jednak kontakt z rodzicami wydawał się nieunikniony.

Na szczęście po zapukaniu otworzyła mu pewna mała istotka. W sumie nie taka mała, piętnastolatka miała już ten metr sześćdziesiąt, czyli tyle co Nagisa. Jej niebieskie włosy były nieco ciemniejsze niż Shioty i sięgały do pasa. Oczy zaś były niemalże identyczne. Nie tylko kolor, lecz i kształt. W sumie, była jego kuzynką. To ona sprawiła, że wyrzucono z domu chłopaka. Ale dlaczego? Miała dość, że nie ważne, co robiła to on i tak byłby tym najlepszym dla - już wspólnych - rodziców. A na imię miała Nana.

— Rodziców nie ma w domu. W ogóle po co przyszedłeś?— odezwała się, lustrując niebieskookiego wzrokiem i zadzierając nos do góry.

— Ubrania.— rzucił od niechcenia. Już wolał rozmawiać z rodzicami niż z nią.

Nana przepuściła go w drzwiach i poszła w głąb mieszkania. Po zdjęciu butów Nagisa zrobił to samo. Lokal nie był zbyt duży, więc nie minęła nawet minuta jak znalazł się pod drzwiami jego pokoju. A raczej jego byłego pokoju. Wszystko było inne. Nawet kolor ścian! Wyglądało to, jakby było zaprojektowane przez jakiegoś projektanta.

— Gdzie są moje rzeczy?!— Gisa lekko podniósł głos, na co jego „siostra" uśmiechnęła się triumfalnie.

— Wyrzucone. Ostało się tylko to. Masz i wynoś się stąd. To już nie jest twój dom!— mówiąc to rzuciła w niego notesem. Były w nim zapisane wszystkie słabości Korosensei'a.

Wychodząc z tego przeklętego domu, Shiota obiecał sobie, że już nigdy tam nie wróci.

Tymczasem jego telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu widniało imię Lovro.

Assassin's night Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz