Hades – miniaturka.
W ciemności widzę światła. Jasność pośród cieni.
Nie pamiętam kiedy blask lamp na Olimpie przestał mnie radować, a sam Olimp napawał mnie niewyobrażalnym smutkiem i bólem. Wydaje mi się, że zaczęło się tak dziać kiedy wreszcie zaczęło do mnie docierać, że moje ukochane rodzeństwo się zmieniło. Władza, potęga, siła całkowicie miesza im w głowie. Moi bracia i siostry są wierni kompletnie przyziemnym sprawą. I zapomnieli o mnie. O jedynym „cnotliwym , dobrym i poukładanym" synu Rei dla, którego nie liczy się potęga. Liczy się tylko rodzina, którą darzę najsilniejszym uczuciem na świecie. I to się nigdy nie zmieni cokolwiek się stanie. Jestem tak bardzo pogrążony w swoich rozmyślaniach, że nie orientuję się do jestem już przy bramie zamku. Wzdycham cicho i z zamkniętymi oczami przechodzę przez ogród tak pracowicie pielęgnowany przez moją siostrę Demeter. Pamiętam odgłosy naszych stóp biegnących po złocistych płytkach. Uśmiecham się pod nosem...... pamiętam jak przejeżdżał ręką po moich prostych, czarnych włosach..... jak... Nie. Im dłużej będę myślał o tej osobie, tym bardziej będę cierpiał. A wiem, że nigdy o nim nie zapomnę, więc katusze będą trwały wiecznie. Kiedy przechodzę przez ogród , podchodzę do spiżowych, przepięknie ozdobionych drzwi i wchodzę do pałacu rozglądając się to uważnie. Od razu zauważam, że nic się nie zmieniło, co prawda rzucały się w oczy nowe obrazy, gobeliny, mozaiki, porcelanówiki itp. Ogólnie Siedziba Bogów pozostała taki sama jak niegdyś. Te same schody po których często zjeżdżałem. Ten sam salon, w którym starszy brat nucił młodszemu rodzeństwo niezwykłe bajki na dobranoc. Taka sama kuchnia, w której najstarsza siostra przygotowywała dla nas rozmaite uczty. Nawet dziura w podłodze w jednej z sal, którą sam wypaliłem odkrywając nową moc i zmieniając się w ognistego potwora. Niezmienna od lat podłoga po której tyle stąpałem i srebrzystobiałe ściany, które niejednokrotnie muskałem palcami. Zamek na Olimpie ma w sobie dużo pięknych, wspaniałych wspomnień od zarania dziejów, ale cały czas jest taki jaki pamiętam. Ale jest coś czego w nim nie ma. Dawniej słychać było w nim odgłosy szóstki rodzeństwa, niesamowitych przygód, wzlotów i upadków. Rankiem na zamku słychać było hałasy i pląsy ale nocą było całkiem cicho, bo nikt w nim nie mieszkał nie licząc kilkoro dzieci. Teraz Olimp pełen jest obrad, narad, bez przerwy coś się w nim dzieję. Pod osłoną nocy słychać odgłosy zdrady, kłamstwa , spisków i braku moralności, które niosą się echem po złotych kaflach. Nie czuję się tutaj jak w domu choć chciałbym, znów poczuć, że Olimp jest moim domem. Ale jak może być moim domem kiedy mam wrażenie , że nie mam tutaj w ogóle mojej rodziny, mimo iż ona tutaj ciągle przebywa. Czy uda mi się spełnić moją misję i odzyskać rodzeństwo i sprawić, że znów będziemy się kochać. Czy mój drugi dom –Podziemie usłyszy wreszcie mój śmiech, a nie płacz i krzyk bólu spowodowany nieustannym cięciem się. Gdybym był z moją rodziną wszystko byłoby możliwe. ...
- Hades! – słyszę dobrze znajomy głos.
Czuję, że się spinam, a moje serce przeszywa ostry ból. Wiem , że będę miał nadzieję, gdy popatrzę na jego z pozoru uśmiechniętą twarz. Lecz gdy do mnie podejdzie fałszywy uśmiech zniknie, a zastąpi go kamienny wyraz twarzy i zimna pusta obojętność, która sprawi, że cała nadzieja gdzieś pierzchnie i zastąpi ją tylko rozpacz. W takich chwilach mam ochotę uciec z Olimpu i do woli ciąć się i pławić się w mroku i mojej niedoli
- No hey. – czuję, że jego ręka dotyka mojego ramienia i wiem, że muszę się odwrócić, by moje milczenie nie stało się podejrzane.
Nabieram powietrza, przywdziewam ponury uśmiech, który w zamarzeniu ma być szczęśliwy i staram się odpowiedzieć wyluzowanym tonem.
- Cześć bracie. – mówię starając się by to zabrzmiało lekko i czym prędzej się odwracając się. – Witaj Posejdon.
Zawsze pamiętałem jak wygląda jego twarz : czarne, miękkie proste włosy i długa grzywka opadająca mu na czoło – takie same jak moje. Błyszczące zielone oczy w kolorze szmaragdu i ten pewny siebie, trochę szelmowski, lecz czuły i kochający uśmiech, którym tak często obdarzał mnie jak byłem mały. Ale teraz jego oczy stały się puste, twarz wyprana z emocji , usta okrutne, a uśmiech ironiczny lub wręcz pobłażliwy. Niestety do mnie przestał się w ogóle uśmiechać lub robi to niezwykle rzadko podczas tych nielicznych chwil, które ze sobą spędzamy.
CZYTASZ
Utracona i odzyskana miłość.
ParanormalGdy jego zakrwawione ciała upadło na podłogę słychać było krzyk kobiety. Gdy krew wsiąkała w ziemie wyrosły kwiaty. A gdy stał w promieniach słońca patrząc na nią z miłością piękny i silny jak dawnej wszystko przestało się liczyć. Kobieta znów się ś...