Pov. Eren
- Eren! - do mojego pokoju wpadła Mikasa. - za tydzień jedziemy za mury. Przygotuj się.Kiwnąłem jej głową w odpowiedzi, a oan wyszła. Przez ostatnie miesiące trochę się od siebie oddaliliśmy. Jednym z plusów tego jest to, że czarnowłosa nie chodziła cały czas za mną. Za to zbliżyłem się do kaprala. Już mnie nie bił za najmniejszy błąd i mogliśmy normalnie porozmawiać.
-Eh, znowu - westchnąłem do siebie. Miałem sam pokój, ponieważ przez ostatnie wyprawy zgineli wszyscy moi współlokatorzy - Ciekawe kto teraz. Jean, Armin, a może ja?
*tajm spik*
To już dzisiaj. Kolejne ofiary; w ludziach, zwierzętach i tytanach. Jednak dla wolności jestem w stanie poświęcić nawet własne życie. Gdy wsiadałem na konia lekko się wzdrygnąłem. Miałem bardzo złe przeciucie.
Nerwowo zerknąłem w stronę kaprala. To o niego martwiłem się najbardziej. Kilka dni temu zauważyłem, że się dziwnie zachowuję w jego towarzystwie. Podłączyłem wszystkie fakty i okazało się, że jestem w nim zakochany.
Nie chodzi o to, że nie wierzę w jego umiejętności. Wiem, że jest niesamowitym zwiadowcom o umiejętnościach, którym nigdy nie będę mógł dorównać. Po prostu... to taki odruch.
Pod jechaliśmy pod bramę, która po przemowie Erwina otworzyła się. Pierwsze kilometry były zdecydowanie za spokojne. Jechaliśmy na samym końcu formacji, jednak nawet z tyłu nie podbiegł do nas żaden tytan.
Dostaliśmy rozkaz wjechania w las. Prawa i lewa flanka mieli go ominąć. Nagle ze wszystkich stron wybiegł tytanu. Niemalże natychmiast użyliśmy sprzętu i wlecieliśmy na wysokie gałęzie. Mimo to, kilku nowych zwiadowców zostało pożartych. Wraz z resztą oddziały zaatakowaliśmy tytanów. Pomimo naszych starań nie mogliśmy się ich pozbyć,ponieważ z każdej strony nadchodzili nowi.
Kapral już na początku wystrzelił czerwoną flarę. Przez dłuższy czas nie przybywały inne oddziały. Zaczęło nam brakować ludzi do walki, a tytanów przybywało. W końcu Levi zarządził odwrót i wystrzelił odpowiednią flarę. Zauważyłem jednak, że sam nie ruszył się z miejsca. Podleciałem do niego i przystanąłem tuż obok.
- Kapralu, zarządził Pan odwrót - zwróciłem się do niego lekko zdziwiony.
- Skończył mi się gaz. Nic nie zrobię -wytłumaczył bez uczuć - Leć, a ja odwrócę ich uwagę, żeby dać wam jak najwięcej czasu.
Patrzyłem na niego w wielkim szoku.
- Kapralu nie pozwolę ci zostać tutaj. - odparłem i poczułem jak łzy zebrane w oczach powoli spływały po moich policzkach. - Nie pozwolę zginąć kolejnej osobie, którą kocham.
Zasłoniłem usta dłonią, gdy zdałem sobie sprawę co powiedziałam. Spłonąłem rumieńcem, jednak zauważyłem delikatny uśmiech na twarzy Levi'a. Szybkim ruchem złapałem go i zacząłem uciekać po drzewach. Gdy las się skończył zawołałem mojego konia. Po chwili się pojawił.
Już spokojnie wróciliśmy za mur. Zignorowałam zdziwiona spojrzenia rzucane w naszą stronę. Dojechaliśmy do bazy, gdzie zostawiłem konia. Chciałem uciec jak najdalej, jednak Levi złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w stronę swojego gabinetu.
Zatrzasnął z hukiem drzwi, a ja aż podskoczyłem. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem.
- Wiesz dzieciaku co ty powiedziałeś? - zapytał mrużąc oczy. Niepewnie pokiwałem głową spuszczając wzrok - Cieszę się.
Przygwoździł mnie do ściany po czym ściągnął mnie do swojego poziomu. Przycisnął swoje zimne usta do moich. Gdy otrząsnąłem się z szoku oddałem niepewnie pocałunek. W takiej pozycji staliśmy dość długo. Gdy zabrakło nam powietrze Levi odsunął się ode mnie. Zawstydzony odwróciłem głowę.
- Patrz na mnie, dzieciaku - zarządał kapral.
Nie spełniłem jego rozkazu. Gdy Levi zauważył, że nie zamierzam go posłuchać złapał mój podbródek w dwa palce i przechylił moją głowę.
- Kocham cię, dzieciaku -poinformował mnie - I to się nigdy nie zmieni.
♡♡♡♡♡♡
Emm zepsułam?565 słów

CZYTASZ
Shociki Czy Coś Takiego By Se_Miko
FanficTak jak w tytule. One shoty z różnych anime na zamówienia. + two-shoty +yaoi/yuri ZAKOŃCZONE