Powoli otwierające się oczy Amuri rejestrowały pomieszczenie wokół niej. Było ciemno, zimna podłoga wyzmagała dreszcze jej ciała. Wszystko było nie wyraźne, do tego jeszcze ciągły ból i wysoki dźwięk w jej głowie. Po pewnym czasie wszystko zaczęło wracać do normalnego stanu. Ku jej rozpaczy znajdowała się w małej, więziennej celi. Spróbowała się szybko podnieść i ruszyć do krat. Jednak jej ruchy zostały zablokowane. Była przykuta kardankami na nogach oraz rękach, do belki drewna. Po dostrzeżeniu tego faktu powietrze wokół niej jakby zgęstniało, a jej oddech przyśpieszył.
Rozwiejrzała się jeszcze raz po kamiennym pokoju. Dopiero teraz zauważyła dwie postacie z oczami wlepionymi w nią. Jedną z nich był ten chłopak o złotych włosach, który teraz siedział na krześle bokiem do niej i zdawał się być pogrążony w głębokich rozmyślaniach. Drugi zaś podpierał ścianę. Z kpiącym wyrazem twarzy obserwował zdezoriętowaną dziewczynę. Był niskiego wzrostu, jego włosy uczesane w przedziałek na środku odkrywały mu czoło. Jego oczy oprócz morderczego spojrzenia wydawały się mieć ciemno niebieską barwę. Jak na żołnierza wydawał się szczególnie blady, ale nie wątły.
- Witamy, wśród żywych. - powiedział, wyrywając tym samym jego towarzysza z rozmyślań.
- Przykro mi, że nie zawiedliśmy w pokojowych pertraktacjach. Jestem Armin Arlert, a to kapitan Levi Ackerman. Korpus, Zwiadowcy.
- To, to już zauważyłam. - Oznajmiła złotooka, spuszczagąc wzrok w ciemną podłogę. - Czy mogłabym się łaskawie dowiedzieć dla czego zostałam uprowadzona. - Powiedziała z nutką kpiny ochrypłym głosem.
- Wiem jak dziwnie może to zabrzmieć, ale... Nie, powiem ostatnio było o tobie dosyć głośno. Nam natomiast brakuje ostatnimi czasy żołnierzy więc...
- Dlatego, mnie porwaliście abym służyła, jako mięso armatnie? Czy wyście do reszty zdurnieli?! Teraz do wojska porywa się ludzi, bo już nikt nie chce się dobrowolnie narażać na śmierć?! - Wkurzona próbowała się wyrwać, lecz kajdanki tylko głośno zabrzęczały. To wszystko nie miało sensu i było strasznie głupie. Niech ją wypuszczą do cholery.
Po tych słowach coś twardego i zimnego obciążyło lewą stronę jej głowy, przygniatając ją mocno na prawo, tak że uchem prawie dotykała ziemi. Dziewczyna syknęła z bólu i spojrzała morderczym wzrokiem na jej oprawce.
- Stól pysk i słuchaj szczeniaka.
- Sytuacja jest taka. Jesteś pierwszą osobą na liście gończej Żandarmerii. Moglibyśmy Cię im w tej chwili oddać i mieliby problem z głowy, ale ktoś bardzo mądry zauważył już dawno twój potencjał. Naprawdę chcieliśmy to zrobić w inny sposób, ale już jesteśmy tutaj. Dajemy ci ofertę. Dołącz do Zwiadowców. Albo wolisz abyśmy oddali Cię Żandarmerii.
- Tak, czy tak umrę więc nie ma to wiekszego znaczenia. Ale po co się po mnie fatygowaliscie? Niby co mam wam tak bardzo potrzebnego? Jestem zwyczajną złodziejką nic wybitnego i chce po, żyć w spokoju, a nie mieszać się w wasze sprawy. - Gdy blondyn miał już odpowiedzieć przerwał mu kapitan.
- Teraz to ty kłamiesz. Masz tylko dwa wyjścia. Wybieraj. - Powiedział zwrócony w stronę krat więziennych. Ciemnowłosa rozważała swoją decyzję, ale nie mogła sama się przemóc aby w tej chwili to wypowiedzieć. Jej wzrok wędrował po podłodze celi, kiedy nagle został brutalnie odwrócony w górę. Ostry ból na czubku głowy mówił że zaraz ktoś może pozbawić ją kosmyków włosów.
- Gadaj. - Usłyszała rozkaz. Westchnęła cicho spoglądając na drugiego mężczyznę przed nią.
- Zgoda.
Przenikliwy, gwiżdżący wiatr chłostsjący jej obolałą i poranioną twarz, był jedynym odgłosem na pustkowiu, poza równym stukotem końskich kopyt. Mimo bólu, który jej zadawał był swego rodzaju ukojeniem. Przynosił jej chłód na rozpaloną od urazów skórę. Jej ręce skute w kajdany zupełnie zdrętwiały. Rozmyślała jeszcze czy podjęła słuszną decyzję. Sytuacja wydawała się być beznadziejna. Jedna i druga strona to była śmierć. Pójście na układ porywaczy zostawiało nikłą szansę na ucieczkę, ale nie dość że przygniatały ją liczba, dodatkowo umiejętności Zwiadowców, to jej duma nie mogła by zdzierżyć myśli że postawiono ją w sytuacji gdzie musiała się pogodzić z porażką.
CZYTASZ
Sama Napiszę Swój Los... [Snk]
FanficAkcja rozpoczyna się w 4-letniej przerwie od ostatniego odcinka 3 sezonu, a atakiem na Liberio. Amuri Katanji nie miała zamiaru być częścią tej historii, ale "los" postanowił inaczej. Czy w końcu sama zacznie decydować o swoim życiu? ~~~ Nie umiem...