Jasna plama oraz towarzyszący jej przytłumiony głos stawawały się coraz bardziej przejrzyste. Amuri przymrużyła oczy, nie przygotowana na światło dzienne. Zarysowywała się w nim sylwetka. Na początku serce zamarło jej, bo myśli podpowiadały jej, że to Sora. Szybko jednak rozpoznała nie chłopca, ale swoją przyjaciółkę. Mitsuki pochylała się nad nią z radością i troską w oczach.
- Oh Amuri, dzięki Bogu, że się obudziłaś - wyraźnie było słychać jej ściśnięte gardło. - Jak się czujesz?
Brunetka wzięła głębszy oddech, zdziwiona z jaką łatwością tego dokonała. Stwierdziła, że jest całkiem wypoczęta. Przez te kilka dni jej ciało pozostawało w stresie i badal tkwił on gdzieś z tyłu głowy, ale mogła płynnie wykonywać większość ruchów.
- Nawet nie źle. - spróbowała się lekko uśmiechnąć, ale poczuła ból i plastry na twarzy.
Gdy w oczach przyjaciółki zalśniły łzy poczuła, jak bardzo za nią tęskniła. Była ogromnie wdzięczna, że medyczka jest cała i zdrowa.
- Pomogę ci usiąść i napijesz się wody. - wspólnymi siłami Amuri siedziała teraz w pozycji pół siedzącej.
Brunetka piła małymi łykami zimną wodę przysłuchując się dalszej wypowiedzi swojej przyjaciółki.
- Matko nastraszyłaś nas! Spałaś całe dwa dni! Przebudziłaś się dopiero wczoraj w nocy, ale nie wiem czy to pamiętasz. Pamiętasz? - złotooka nie bardzo wiedziała o czym mówi, ale to nie wybiło blondynki z rytmu. - Jeśli będziesz czuć się osłabiona to nic się nie dzieje, po prostu kiedy spałaś mogliśmy podawać ci tylko minerały. Dodatkowo dzisiaj jeszcze długo spałaś, jest już po obiedzie.
Katanji dopiła ostani łyk i z cichym westchnieniem oddałożyła szklankę, dziękując przy tym za wodę. Przy okazji zauważyła nowy bandaż na przedramieniu i poczuła ból w piersi. Znikł stary prowizoryczny opatrunek Sory. Widać musiała wyglądać na bardzo zamroczoną, bo Mitsuki nachyliła się i już miała coś mówić. Amuri jednak jej przerwała, by uniknąć odpowiedzi na niezdane pytanie.
- Jak w ogóle mnie znaleźliście? - nie pamiętała kompletnie nic od momentu tamtego wschodu słońca.
- Sama się znalazłaś - szereg białych zębów ukazał się w uśmiechu przed Amuri. - Byłaś w takim stanie, że zemdlałaś, a kapitan Ackerman spostrzegł Cię przy bramie. Było z Tobą bardzo ciężko, ale razem z dowódcą Zoe udało nam się zatamować krwotok, z tej rany w twoim ramieniu. Poważnych obrażeń się nabawiłaś, ale dużo odpoczynku i powinnaś z szybko wydobrzeć. Silna z Ciebie babka, więc co do tego nie mam wątpliwości! Niestety po niektórych ranach zostaną i blizny... Starałam się zmniejszyć jak najmniej te z twarzy, tak jak ta w ramieniu. - Nie wytrzymując na spodnie medyczki zaczęły spadać duże krople płaczu.
Zdezorientowana Amuri nie wiedziała co zrobić i aż podskoczyła, gdy w jednej chwili Shima sama siebie spoliczkowała z obu stron na raz. Otarła łzy, ale jej policzki zostawały czerwone od uderzenia.
- Prze przepraszam... - na chwilę przerwała i z wysiłkiem opanowała się biorąc głębszy oddech. - Po prostu bałam się strasznie, że mogę Cię już więcej nie zobaczyć, a potem że się nie obudzisz i... - snów słone łzy zabłysnęły w oczach blondynki.
Amuri także się wzruszyła. Nigdy jeszcze nie widziała swojej przyjaciółki w takim stanie i chciała ją jakoś uspokoić. Zastanawiała się chwilę, ale nim zdążyła coś zrobić Mistuki przygarneła ją do piersi mówiąc dużo zdaj w zwrotnym tępie, tak, że dziewczyna nie zdołała jej zrozumieć i Amuri nie wiedziała już co się właśnie dzieje.
- Mitsu spokojnie, wszystko dobrze, duszisz mnie...
~•~
- Myślisz, że ile potrwa gojenie się tych ran? - brała właśnie leki, które jak się dowiedziała będzie musiała brać codziennie. Nie wiedziała nawet do końca czym były, ale ufa medyczce.
![](https://img.wattpad.com/cover/218823133-288-k9288.jpg)
CZYTASZ
Sama Napiszę Swój Los... [Snk]
Fiksi PenggemarAkcja rozpoczyna się w 4-letniej przerwie od ostatniego odcinka 3 sezonu, a atakiem na Liberio. Amuri Katanji nie miała zamiaru być częścią tej historii, ale "los" postanowił inaczej. Czy w końcu sama zacznie decydować o swoim życiu? ~~~ Nie umiem...