"Następnym razem"

320 21 15
                                    

Szybka kolacja i drink, które planowali, zmieniło się w kilkugodzinną eskapadę po lokalach Chicago. Piątek wieczór, wszędzie pełno ludzi. Na szczęście przestało padać, więc nie potrzebowali parasola. Zostawili go w samochodzie, tak jak i kwiaty, które Jay kupił nim wyszli z domu. Musiał się przebrać, odświeżyć, wtedy mogli pójść. Będąc w łazience po cichu zadzwonił po kuriera. Sam nie wiedział skąd ten pomysł wziął się w jego głowie. Skąd wziął się u niego ten dziecinny romantyzm? Był pewny, że to wszystko wina szarozielonych oczu i pięknego akcentu kobiety, które rozbrajały go z wszelkich asertywnych cech. Kurier czekał przed domem i wtedy Jay stwierdził, że było warto. Na widok bukietu róż kobieta omal nie zemdlała. Była zaskoczona, zachwycona i zamiast wziąć od biedaka kwiaty, rzuciła się na Halsteada całując go mocno. 

Ten wieczór był niesamowity, oboje nie chcieli go kończyć. Ale kiedy zobaczyli, że wybiła prawie pierwsza. Uznali, że powinni zawitać do portu. Jay chciał pojechać do niego. Jadnak Emilia przypomniała mu o swoim wczesnym wylocie. Nie mogła pozwolić sobie na noc w domu detektywa. Mieszkał zbyt daleko lotniska. Jaya wcale to nie zniechęciło. Zaśmiał się tylko na jej protest, po czym pociągnął za sobą do auta. W tej właśnie chwili znów zaczęło padać. Deszcz był na tyle mocy, że wystarczyła chwila, a oboje nie mieli na sobie już nic suchego. Emilia stanęła nagle, nie przejmując się opadem, a wręcz ciesząc się nim. Uniosła głowę czując ogromne krople na twarzy. Wszyscy wokoło uciekali deptakiem w kierunku parkingu. Tylko ona stała. Ona i Jay, który nie rozumiał, dlaczego to robi?

- Hej! - zwrócił jej uwagę stając naprzeciw, z dezaprobatą i uśmiechem na ustach zapytał - Co ty robisz?

- Cieszę się chwilą. - odparła po czym uniosła się na palcach i pocałowała Halsteada. Stali tak dobrą chwilę, już nie zauważali, że wokoło jest pusto, a z nieba leje rzęsisty deszcz. Liczyli się tylko oni. 

- Jedźmy do hotelu. - powiedział gdy na chwilę się od siebie odsunęli. Emilia zgodziła się przenieść dalszą część zabawy w inne miejsce. 

Leżeli wtuleni w siebie. Zdążyli się wysuszyć i znów zmoczyć biorąc prysznic. Oboje świetnie się bawili. To był czas, kiedy żadne z nich, nie myślało o swoich problemach. Jay zostawiał całą swoją pracę, wydział i sprawy za sobą, bo gdy Emilia zjawiała się w zasięgu wzroku, nic innego się nie liczyło. To samo działo się z nią. Miała wiele na głowie przylatując do stanów, na miejscu nie działo się mniej. A jednak gdy widziała Jaya, wszystko znikało i zostawało tylko to miłe uczucie w brzuchu. 

- Zawsze zatrzymujesz się tutaj? - zapytał nagle. Emilia myślała, że już śpi, jego oddech był miarowy spokojny, jakby spał. Ale skoro nie, może śmiało odwrócić głowę i spojrzeć na niego bez obawy, że go obudzi. Oparła brodę na swojej dłoni, leżącej na jego mostku. - Dlaczego?

- Bo to hotel. - zaśmiała się z tego pytania, odsunął kosmyk włosów z jej twarzy.

- Ale dlaczego w hotelu? - wciąż nie rozumiała do czego dąży, dobrze wiedział jak mają się jej relacje z kuzynką, dlaczego teraz chciał o tym rozmawiać?

- Też wolałabym zostać u Lucy, ale wciąż ma do mnie jakieś....

- Nie o tym mówię. - przerwał jej. Jay myślał o tym od dłuższego czasu, ale jakoś nigdy nie wiedział jak zacząć, albo po prostu nie był tego pewny. Teraz jest. - Dlaczego nie zostajesz u mnie?

- Ehm... -  zaskoczona nie wiedziała co powinna powiedzieć

- Następnym razem zostajesz u mnie. - zadecydował, Emilia była oszołomiona. Właśnie jej chłopak, który oficjalnie nim nie jest, zaproponował jej wspólne mieszkanie, co prawda na czas kiedy tylko będzie w Chicago, ale jednak. Analizowała chwilę w głowie za i przeciw, gdzie sprzeciwów nie zalazła wcale. Po krótkiej chwili przytaknęła całując usta Jaya.  - No to mamy ustalone. - zaśmiał się, przyciągając ją do siebie. 

Chicago P.D. FF - Nowi znajomiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz