Przyjechałam na tor dobrą godzinę przed otwarciem. Równo o dwunastej zaczynał się kolejny kurs, z których byłam tak bardzo dumna. Otworzyłam drzwi od garażu, a moim oczom ukazał się granatowy Skyline. Teraz był czas tylko dla mnie. Tor, ja i 650 koni pod maską w napędzie na tył. Drift daje mi zupełnie inne wrażenie niż wyścigi - kochałam tą adrenalinie i zaglądającą mi w oczy śmierć . Czasami nie miałam pewności czy skręcę koła w odpowiednim momencie, mogłam wypaść z trasy, co oznaczałoby mój koniec. Działo się tak kiedy nie potrafiłam oddzielić życia prywatnego od pracy, głowę miałam pełną problemów. Dzisiaj było jednak inaczej, dzisiaj zawalczyłam z koncentracją. Skupienie sięgnęło szczytu. Zagmatwane myśli odchodzą w niepamięć, koncentruje się na tym jednym, odpowiednim momencie - ten bezbłędny ruch kierownicą. Po każdym przejeździe słyszę szumiącą mi w uszach krew, a serce kołacze mi w klatce piersiowej. To adrenalina, która była moim największym nałogiem.
- Kurwa mać - kopnęłam nogą w przednią oponę samochodu, musiałam jakoś odreagować. Wczorajszy wyścig był jedną wielką porażką. Dalej nie rozumiem co się właściwie wydarzyło, ciężko przecież wygrać z moim porobionym Nissanem GT-R. Wiem - to nie była wina auta tylko moja i moich rozbieganych myśli. Ostatni miesiąc był fatalny pod względem finansowym. Ludzie są coraz mniej chętni na naukę driftu, to ryzyko, a w tych czasach liczy się bezpieczeństwo. Koszty rosną z dnia na dzień, a przychodów nie ma.
- Co ci zrobiło to biedne auto? - zobaczyłam idącego w moją stronę wysokiego, przystojnego chłopaka. Pewności siebie mu nie brakowało.
- Kto ty? - w głowie widziałam minę mojej mamy, która na pierwszym miejscu stawiała dobre wychowanie, a to nie był kulturalny zwrot.
- Kamil, ale raczej mówią mi Budda - wyciągnął w moją stronę rękę, którą od razu uścisnęłam. W tym momencie jeszcze nie zdawałam sobie sprawy co mnie będzie łączyć z tym człowiekiem.
- Już ta godzina, że wchodzisz na tor? - mój pretensjonalny głos można było wyczuć na kilometr.
- Nie, ale jak zobaczyłem co tu się dzieje, to nie mogłem się powstrzymać. Chciałem poznać kierowcę, ale jak narazie wiem, że ma zły dzień, a nie wiem jak ma na imię - uśmiechem mógł zdobyć każdą.
- Julia. Jestem właścicielką - każdą, czyli nie byłam wyjątkiem.Umówiliśmy się kilka razy. Spotkanie w sprawie ustalenia warunków współpracy jego wypożyczalni samochodów z torem - zakończyliśmy w moim mieszkaniu, a konkretniej w łóżku.
Od tego momentu można powiedzieć, że ze sobą mieszkamy. Budda wraca na swoje mieszkanie kiedy się pokłócimy, co z reguły trwa maksymalnie dwa dni. Chyba wiadomo jak się kończą przeprosiny.
Mimo wszystko nie wiem co bym bez niego zrobiła. Pomagamy sobie w prowadzeniu firm i motywujemy, kiedy drugiej połówce brakuje chęci. Relacja jest nietypowa, ale żadne z nas nie jest w stanie z niej zrezygnować. Przyjaźń, biznes i seks. Idealny opis tego co nas łączy.___
Kolejne wspólne dziecko z złotą kobitą, która zrobiła mi cudną okładkę i ogarnęła ten rozdział, bo naprawdę była katastrofa xagadox bijemy pokłony! ❤️
Także zapraszam dalej i czekam na Wasze komentarze! Buziaki 💋❤️
CZYTASZ
LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x Budda
FanfictionJulia jest 23-letnią właścicielką toru driftowego w Krakowie. Innym źródłem jej dochodu są wyścigi, które z reguły wygrywa. Jedyne wyścigi, które nie są jej mocną stroną - to te uczuciowe. - To jak? Jest szansa na jakiś projekt razem? - powiedziałam...