11. Wrócisz?

1.1K 50 13
                                    

Długo spacerowali po deptaku, na którym rozciągały się stragany z przeróżnymi pamiątkami, drobiazgami i zabawkami.

Zachód słońca spędzili na plaży, z butelką Martini, która skutecznie umilała czas - w końcu byli na wakacjach. Lekki morski wiatr rozwiewał długie, brązowe włosy Julii, a Krzychu wpatrywał się zafascynowany w mewy, które tak uwielbiał. Na kraciastym kocu rozłożyli pudełko ze sprawdzoną już z pobliskiej, włoskiej restauracji pizzą. Zbudowany klimat sprzyjał czułością - przytulali się do siebie i jak świeżo zakochani nastolatkowie, skradali gorące pocałunki. Można by pomyśleć, że tak udanego dnia - nic nie jest w stanie zepsuć.

Paris wybrał numer do brunetki. Nie chciał przerywać jej urlopu, o którym dowiedział się z jej instagramowych relacji. Wiedział, że tego potrzebowała, ale sytuacja, która miała miejsce nie dawała mu spokoju.

- Siema Paris, co tam? - rozległ się radosny głos dziewczyny w słuchawce.

- Wybacz, że przeszkadzam, wiem, że chcesz odpocząć, ale chodzi o Buddę. - Damian z niepokojem chodził w kółko po swoim mieszkaniu. - Nie daje znaku życia, nie otwiera, ja... Ja nie wiem gdzie on jest. Czy wyjechał gdzieś, czy siedzi na chacie i coś mu się stało... Nie wiem, ja... - stres zawładnął jego ciałem.

- Hej, spokojnie. Może pojechał do mamy? - Julia szukała w głowie miejsc, gdzie mógłby być chłopak. Do głowy przychodził jej jedynie jego dom rodzinny oraz ich mieszkania.

- Już tam byłem, ze swoją mamą też się nie kontaktował. - przyjechał nerwowo ręką po włosach, licząc, że usłyszy kolejne miejsce, w którym może być Kamil.

- Masz klucze z jego mieszkania, prawda?

- Mam, ale powiedział, że daje mi je tylko na wyjątkową sytuację.

- A to nie jest wyjątkowa sytuacja? - dziewczyna zachowywała zimną krew, bo nic nie było jeszcze wiadome. Co chwilę zerkała w stronę drzwi sklepu, do którego wszedł Krzychu. Nie chciała, żeby słyszał tą rozmowę.

Martwiła się o niego, chociaż ich relacja była napięta oraz wystawiona na próbę. Nie darowałaby sobie gdyby coś mu się stało, a sytuacja wciąż nie byłaby wyjaśniona.

- Wszystko w porządku? - Krzychu wyrósł przed bladą brunetką, która szybko wsunęła telefon do tylnej kieszeni spodni.

- Pewnie. - uśmiechnęła się najlepiej jak tylko teraz była w stanie.

Po spotkaniu kilku dzieciaków, które błagały o zdjęcie z chłopakiem i rzucały natrętnie „Krzychu, to twoja dziewczyna?" - postanowili wrócić do hotelu. Oboje byli przytłoczeni.

Poczciwy rozłożył się wygodnie na łóżku, włączając jakiś film. Julia marzyła o prysznicu i chwili zapomnienia o problemie z Buddą. A przecież co mogło lepiej zadziałać, niż bliskość z jej towarzyszem?

Stała chwile przed łazienkowym lustrem, próbując ułożyć sobie w głowie cokolwiek odnośnie dwóch mężczyzn, którzy zawracają jej w głowie. Próby jednak szły na marne. Nie myśląc długo pozbyła się ubrań i owinęła mniejszym, białym ręcznikiem hotelowym.

- Zapomniałam bielizny. - rzuciła niby obojętnie wychodząc z łazienki. W oczach chłopaka momentalnie błysnęły iskierki.
Liczyła, że kiedy odwróci się, żeby iść w stronę łazienki - będzie za nią stał, pozbędzie się ręcznika i przejdzie do rzeczy. Jednak on się nie ruszył. Był pewien, że nie o to jej chodzi i faktycznie zapomniała zabrać potrzebnych rzeczy.
Widząc jego bezczynność, usiadła na brzegu łóżka.

- Jeszcze krem... - mruknęła, chociaż w jej szafce nocnej wcale nie było żadnego kremu.

Złapała za srebrną klamkę i w końcu poczuła jak materac ugina się pod ciężarem chłopaka. Złożył mokry pocałunek na jej ramieniu i zaczepnie zahaczył palcem o brzeg ręcznika. Nie musiał długo czekać na odzew. Jak tylko biały materiał opadł na ziemie, jego ręce i usta zaczęły błądzić po opalonym ciele brunetki, która dostała to, czego potrzebowała.

LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x BuddaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz