Damian wyciągnął paczkę papierosów i skierował ją w stronę Krzycha, który mimo zdenerwowania - odmówił. Sam odpalił używkę i mocno się zaciągnął.
Usiedli na ławce przed wejściem do szpitala.
- W takim razie mów co ci leży na serduchu. - Paris strzepnął popiół i szturchnął przyjaciela łokciem.
Poczciwy zamyślił się, patrząc gdzieś w dal. Po chwili zwiesił głowę i splótł nerwowo palce.
- Julia mi leży. - prychnął. - I kurwa chyba nie ma zamiaru wyjść.
- Nie rozumiem. - zmarszczył brwi.
- Nieistotne. - Krzychu machnął ręką i schował twarz w dłoniach. Sam przed sobą nie potrafił się przyznać, że czuje coś do Julki, co dopiero przed najlepszym kumplem.
- To dlaczego się tak uniosłeś na Buddę, hm? Co ci nie pasuje? - naciskał.
- Co mi nie pasuje? - Kamil zerwał się z ławki jak poparzony. - Nie pasuje mi, że ten kretyn ma przy sobie zajebistą dziewczynę, której nie docenia! Odkąd go poznałem, zawsze dostawał to czego chciał, bez żadnego wysiłku!
- Chodzi ci teraz o wypożyczalnie czy...
- O Julię! Lata za nim jak głupia, a on tyle czasu ukrywał przed nią małżeństwo?! Jakim trzeba być złamasem - mieć laskę na każde zawołanie, która zrobi dla ciebie wszystko, a on ma przed nią jeszcze tajemnice! - chodził nabuzowany w kółko.
- O co ty się tak spinasz? Przecież wyszło na to, że się kochają, wyjaśnią sobie wszystko i pewnie zostaną normalną parą. - wzruszył ramionami. Rzucił niedopałek na ziemię i zgniótł go butem.
- Naprawdę uważasz, że po tym co odpierdolił z Olą i z prochami zasługuje żeby mieć taką kobietę u boku?!
- Skoro on kocha ją, a ona jego, to co stoi na przeszkodzie?
- Ja! - przystanął i uderzył pięścią w ścianę budynku.
- A ty to przepraszam do czego? - Paris wstał i pretensjonalnie spojrzał na Chwastka. - Zaliczasz laski i mówisz do widzenia, nikt nie wpierdala się przez to w twoje życie z butami, więc z jakiej racji ty chcesz się wpierdalać w czyjeś?!
- Bo się zakochałem!
Damianowi chwilę zajęło zrozumienie sytuacji. Poczciwy oddychał szybko, próbując opanować emocję. Przyznał się - przed sobą i swoim przyjacielem.
- O kurwa. - to było jedyne na co teraz było stać Parisa. - Jak to się zako... Nie no, pierdolisz.
- Wyobraź sobie, że tego nie planowałem. - zaśmiał się gorzko. - Naprawdę miałem zamiar tylko się z nią przespać, jak z każdą i na tym zakończyć, ale... Nie mogłem patrzeć na jej rozbicie po tym, czego się dowiedziała. Zrobiło mi się jej szkoda i chciałem jakoś... Nie wiem... Pomóc? Pomyślałem, że takie wakacje dobrze zrobią, a ja będę miał okazję na... - jego głos się załamał.
- Zaliczenie? - dokończył za niego Damian.
- Nie. Kurwa, nie nazywaj tak tego. Błagam. - Kamil wplótł palce we włosy jakby chciał je sobie wyrwać.
Nie akceptował już słowa ,,zaliczyć'' wobec Julki. Teraz pragnął jedynie możliwości kochania jej bez przeszkód oraz chciał mieć pewność, że ona to odwzajemni.
- Ona coś do ciebie czuje? - Paris odpalił kolejnego papierosa.
- Nie wiem... - kolejny raz schował twarz w dłoniach. - Nie patrzyłaby na mnie w taki sposób jak... - zawiesił się na kilka sekund, mając w głowie obraz tych ciemnych oczu, przepełnionych pożądaniem i czymś ciężkim do określenia. - Nie mogę być jej obojętny.
- Co masz zamiar zrobić? Dobrze wiesz, że ich relacja trwa dłużej niż twoja kilkudniowa sielanka nad morzem. Są do siebie przywiązani i...
- Jest różnica między przywiązaniem, a miłością, nie uważasz? - wtrącił się drżącym głosem. Paris został bez słowa, bo wiedział, że Poczciwy ma rację.
Oboje przez dobre kilka minut wymieniali się spojrzeniami, próbując pozbierać myśli. Sytuacja była beznadziejna, bo tak naprawdę wszystko teraz zależało od Julii - przy kim zdecyduje się zostać.
- Zależy ci na niej? - oczekiwał szczerej odpowiedzi, dlatego uważnie go lustrował.
- Jak cholera. - szepnął bez zawahania.
- To będzie chamskie w stosunku do Buddy, bo znam go od małego i skoczyłbym za nim w ogień, ale... Ty też jesteś moim przyjacielem i nie raz wyciągałeś mnie z gówna. - uśmiechnął się słabo. - Dlatego... Próbuj. Zawalcz.
***
Następnego dnia Budda był już w pełni sił, więc lekarz pozwolił mu opuścić szpital. Cieszyłam się, że nie trwało to zbyt długo. Chciałam nacieszyć się nim w naszych czterech ścianach, a nie pod okiem pielęgniarek.
Z Krzychem widziałam się ostatni raz w szpitalu. Paris przyniósł mi kluczyki z samochodu do sali oraz oznajmił, że Poczciwy wziął walizkę i wrócił do domu uberem.
Rozumiałam, że nie chciał mieć teraz ze mną nic wspólnego - nie potraktowałam go najlepiej, przez co dopadały mnie ogromne wyrzuty sumienia.Starałam skupić całą swoją uwagę na Buddzie, ale marnie mi to wychodziło i Krzychu conajmniej kilka razy w ciągu godziny pojawiał się w moich myślach.
Uśmiechnęłam się do Kamila, który objął mnie w talii kiedy drzwi windy otworzyły się na piętrze, gdzie jest moje mieszkanie. Zatrzymałam się w pół kroku, ponieważ mój wzrok zatrzymał się na bukiecie róż leżącym na wycieraczce. Od razu spojrzałam na chłopaka, który tylko się wyszczerzył i ruszył w stronę drzwi. Podniósł kwiaty i stanął przede mną.
- Poprosiłem Parisa, bo nie miałem kiedy ich kupić... - wymamrotał i z nieśmiałym uśmiechem, zwiesił głowę chowając nos w czerwonych płatkach.
- Są piękne. - przytuliłam bukiet i zaciągnęłam się zapachem.
Niemal pisnęłam, kiedy zostałam przyparta do drzwi, zaraz po tym jak się zamknęły. Moje usta zostały brutalnie zaatakowane pocałunkami Kamila, które dopiero po chwili odwzajemniłam.
W momencie, gdy poczułam duże dłonie zaciskające się na biodrach, a następnie niemiłosiernie szybko wsuwające się pod moją koszulkę - musiałam je zatrzymać. Chłopak automatycznie oderwał się od moich ust i spojrzał na mnie gniewnie.- Em... Może najpierw porozmawiamy? - jego złość w oczach wprawiła mój głos w drżenie.
______
Nie jest zbyt zadowolona z tego rozdziału... No ale chyba lepiej już nie będzie.Jak zawsze czekam na Wasze opinie! Kocham! ❤️
CZYTASZ
LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x Budda
FanfictionJulia jest 23-letnią właścicielką toru driftowego w Krakowie. Innym źródłem jej dochodu są wyścigi, które z reguły wygrywa. Jedyne wyścigi, które nie są jej mocną stroną - to te uczuciowe. - To jak? Jest szansa na jakiś projekt razem? - powiedziałam...