7. Nie celowo

1.2K 46 12
                                    

Dopiero kiedy weszłam do mieszkania, w którym nie było Buddy - zdałam sobie sprawę z tego co się wydarzyło. Oczywiste było, że mieszkanie razem sprawi, że będziemy nierozłączni. Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Wyłożyłam przed nim moje największe brudy z przeszłości, a on nie powiedział mi, że miał żonę. Kochałam go, ale jak miałam się zachować, skoro miał przede mną taki sekret? Nie ufał mi?
Spakowałam jego rzeczy i wystawiłam je za drzwi. Nie chciałam widzieć go w moim mieszkaniu, skoro nie wiedziałam o nim wszystkiego. Kto wie - może jeszcze coś ukrywa.

- Julia, porozmawiaj ze mną. Daj mi to wyjaśnić. - usłyszałam po donośnym dźwięku pukania w drzwi. Nie odzywałam się. Może i chciałam wyjaśnień, ale chyba nie byłabym w stanie ich słuchać. Czekałam aż pójdzie, na co nie musiałam długo czekać.

Emocje, które wciąż mi towarzyszyły były męczące. Byłam wycieńczona psychicznie, przez co nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Pewnie liczyłam, że to co się stało będzie tylko snem.
Uciążliwe dzwonienie telefonu wyrwało mnie z krainy Morfeusza. Przeklnęłam w myślach widząc nazwę „Dupek" i 20 nieodebranych połączeń. Nie dość ze to najprawdopodobniej on sprowokował tą sytuacje, to jeszcze nie dawał mi teraz spokoju.
- Co? - odebrałam zaspana telefon, który dzwonił po raz kolejny.
- Wpuścisz mnie? Mam pizzę i piwo.
Zwlokłam się z łóżka, mając gdzieś, że właśnie wpuszczę znienawidzonego przeze mną faceta do mieszkania. Piwo było zbyt kuszące. Otworzyłam drzwi, a widząc zgrzewkę Corony - wiedziałam, że podjęłam najlepszą decyzję w tym beznadziejnym dla mnie dniu.
- Wybacz, chyba spałaś.
- Zgadza się. - jęknęłam i odsunęłam się, żeby wpuścić gościa.
- Pomyślałem, że może będziesz chciała się trochę wyluzować i zapomnieć o tej całej sytuacji - uniósł rękę, w której znajdowała się kiść trunku i pomachał nią zachęcająco.

- Skąd ją znasz? - zaczęłam kiedy kończyliśmy pałaszować pizzę.
- Olę? Byłem na ich... - zmierzyłam go wzrokiem. Nie chciałam słyszeć tego słowa. - Sama pewnie wiesz.
- Zaprosiłeś ją, żeby nas skłócić? - nawet się nie denerwowałam. Nie miałam potrzeby. W zasadzie to powinnam być wdzięczna Krzychowi, bo to dzięki niemu wyszło to na jaw. Brunet pociągnął łyk piwa.
- Właściwie to myślałem, że będziesz o niej wiedzieć. Może to źle wyglądało, ale sam byłem w szoku, kiedy okazało się, że widzisz ją pierwszy raz na oczy. - oblizałam usta i wyciągnęłam palec wskazujący w jego stronę.
- Czyli nie zrobiłeś tego celowo? Żeby się ze mną przespać?
- To znaczy... Chcę to zrobić i nie będę się z tym krył. - uśmiechnął się łobuzersko - Ale nie, nie zrobiłem tego specjalnie. Może zachowuje się jak dupek wobec ciebie, ale to dlatego, że zżera mnie zazdrość o tak pociągającą dziewczynę. - naprawdę ten facet nie ma wstydu.
- Jestem zbyt trzeźwa na takie wyznania.
- Czyli nie mówisz nie? - na twarzy Krzycha zagościł szczeniacki uśmiech.
- Daj mi spokój.
- Ha! Czyli jest nadzieja - wyszczerzył się głupio a ja zaśmiałam się i pokręciłam głową z niedowierzaniem.

Wieczór przy alkoholu leciał dużo szybciej, kiedy przed nami pojawiła się butelka wódki. Że też mnie podkusiło, aby ją wyjąć... Działanie zaczęło być trochę niepożądane. Świetnie się bawiłam, śmiejąc się w niebogłosy z brunetem na kanapie - do momentu, kiedy zaczęłam głośno myśleć.

- Wiesz, że masz idealną okazję, że spełnić twoje zamiary? - czy ja naprawdę chciałam tego teraz?
- Nie jestem aż takim dupkiem za jakiego mnie masz - aż nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
- Czyżby? - uniosłam brwi, a chłopak prychnął.
- Skoro nalegasz... - z łobuzierskim uśmiechem przybliżył się lekko. Mój oddech przyspieszył.
- Nie psuj tego - miałam jakieś resztki trzeźwości, które przemówiły. Może i lepiej. Po moich słowach Krzychu pokręcił z niedowierzaniem głową.
- I tak bym tego nie zrobił. Sumienie nie dałoby mi spokoju - wyznał. - Fakt, chciałem zanim pojawiła się wódka.

Obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca. Minęła chwila zanim poskładałam myśli i zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia jak zakończyła się nocna posiadówka z Krzychem. Że też pamiętałam o jego wizycie...

- Dzień dobry. - Krzychu siedział na kanapie i przeglądał coś w telefonie. Wyszłam z sypialni z przekonaniem, że brunet wrócił na noc do siebie - zatem ubrałam się tak, jak zawsze po domu. Odrazu pożałowałam. Pojawienie się w krótkich spodenkach, odsłaniających mi połowę tyłka oraz w sportowym staniku było jednoznaczną sugestią. Przekonałam się o tym widząc zadowolony uśmiech i rozbierający wzrok Krzycha.
- Mogę wiedzieć co ty tu jeszcze robisz? - skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Jak zasnęłaś mi na nogach to zadzwonił do ciebie Budda. Odebrałem i był kompletnie zalany. Zostałem, w razie gdyby chciał przyjść.
- Czego chciał?
- Pytał czy jesteś w domu. Jak usłyszał mój głos... Nie wiem czy chcesz wiedzieć jak cię nazwał. Ja zostałem ochrzczony skończonym chujem oraz dowiedziałem się, że moje dni są policzone. - był bardzo rozbawiony tym co mówił.
- W takim razie kim ja jestem? - mimo wszystko byłam świadoma, że skoro Budda mówił to będąc pijanym - nie będzie tego pamiętał.
- Puszczalską suką i zdzirą. - milutko.

_____
Proszę mnie nie pożerać, wiem że ostatnio mało publikuję. Ciężki czas mnie jakoś dopadł, ale mam nadzieję, że szybko przejdzie.

Jak zawsze czekam na Wasze opinie! Buziaki! ❤️

LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x BuddaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz