- Gotowy? - powiedziałam do telefonu. Czekałam pod domem ekipy w BMW. Oczywiste było, że pojedziemy moim samochodem, Opel chłopaka nie nadaje się już na długie trasy. Koszty i tak dzielimy na pół.
- Tak, już wychodzę. - Krzychu rozłączył się, a chwilę później siedział obok mnie.
- Udało się kupić strój? - rzucił zapinając pasy. W mojej głowie odrazu pojawił się obraz z przymierzalni.
Może to, że bawiłam się Buddą było wredne, ale nie zasłużył na lepsze traktowanie. Tęskniłam za nim, za jego czułością i brakiem hamulców w łóżku. Jednak musiałam się powstrzymać. Nie mogłam puścić w niepamięć, że miał żonę, o której nie miałam pojęcia. Po powrocie czekała mnie ciężka rozmowa i przede wszystkim - decyzja co dalej z naszą relacją.
- Tak. - uśmiechnęłam się i patrząc na Poczciwego kręciłam kierownicą, żeby wyjechać z podjazdu.
- Dobrze. Chociaż nie wiem czy on przeżyje dzisiejszą noc, jeśli będziesz tak na mnie patrzeć.
- Co masz na myśli? - wyprostowałam koła i zmieniłam bieg.
- Mam na myśli, że jedyną możliwością w hotelu był pokój z łóżkiem małżeńskim.
- I dlatego tak się szczerzysz? Myślisz, że możesz na coś liczyć?
- Oczywiście, że tak. Sama się przekonasz. - jego cwaniactwo doprowadzało mnie do szału.
- Strasznie dużo mówisz, a jakoś mało robisz. - podsumowałam, na co brunet tylko pokręcił głową rozbawiony.
Droga mijała przeciętnie. Od czasu do czasu wymieniliśmy kilka zdań i ciągle droczyliśmy się o to jaka piosenka ma teraz lecieć.
- Zagrajmy w pytania. - rzucił Krzychu poprawiając się na fotelu, odwracając się przy tym bardziej w moją stronę.
- Jakie pytania?
- Jakiekolwiek. Mogę zacząć, żebyś wiedziała o co chodzi. - jego kąciki ust niebezpiecznie drgnęły.
- Słucham.
- Uprawiałaś kiedyś seks na plaży? - prawie się zakrztusiłam przełykając ślinę.
- Co proszę? Chyba żartujesz. - wysłałam mu znaczące spojrzenie, ale chłopak wydawał się bardzo rozbawiony i zadowolony z sytuacji.
- Odpowiedz.
- Nie, a ty?
- Też. Będziemy mieli oboje okazje. - rzucił niby obojętnie. Nie ma mowy.
- Mhm, jasne... Moja kolej. Z iloma dziewczynami spałeś?
- Ty będziesz pierwsza. - spojrzałam na niego spod rzęs, pokazując tym, że ma mówić poważnie.
- Nie wiem no, po dziesięciu przestałem liczyć. - nie zdziwiło mnie to ani trochę.
- Dziwne, że nie robiłeś tego jeszcze na plaży. - uśmiechnął się łobuziersko.
- Robiłaś to w samochodzie? - przed oczami miałam incydent w Mercedesie Buddy, przez co na twarzy pojawił się lekki grymas.
- Nie był to najlepszy raz.
- Merol niewygodny czy Budda nie był w formie? - nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Bardziej wina samochodu. - Krzychu z radością dziecka wychylił się, żeby spojrzeć na tył M2.
- W moim BMW, na tylnych siedzeniach.* Gdzieś to tu miałem... - zanucił i szybko przewijał listę piosenek na telefonie.
- Idiota. - podsumowałam i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
Wystukując rytm piosenki PlanuBe na kierownicy zorientowałam się, że wskazówka paliwa niemiłosiernie spada.
- Musimy zatankować. - oznajmiłam i zjechałam na prawy pas, żeby nie przegapić zjazdu na stację.
Krzychu czekał w samochodzie, aż zaleję bak do pełna i wrócę z kawą. Otworzyłam jego drzwi i rzuciłam mu kluczyki na kolana.- Teraz ty prowadzisz. - oznajmiłam z uśmiechem. Szok jaki malował się na jego twarzy zniknął po kilku sekundach. Zastąpiło go niesamowite zadowolenie, niczym u dziecka, które właśnie dostało wymarzoną zabawkę.
- Jesteś pewna?
- Wysiadaj, bo się jeszcze rozmyślę. - zaprosiłam go rękę do wyjścia z pojazdu. Chłopak usiadł za kierownicą z przyklejonym bananem, który pewnie do końca podróży nie zniknie z jego twarzy.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale w pewnym sensie zaczęłam czuć jakieś napięcie między nami. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu dla Krzycha. Kiedy kątem oka przyglądałam się jego sylwetce i linii szczęki, czułam przechodzący przez ciało przyjemny dreszcz. Z godziny na godzinę - Budda szedł w niepamięć, a w mojej głowie coraz częściej pojawiały się jednoznaczne sytuacje, w których główną rolę grał właśnie Krzychu.
Napięcia nie omijało też bruneta. Nie krył się ani trochę z zerkaniem na moje ciało. Gdy miał szansę zawiesić oko na dłużej, niemal czułam jak bez wstydu ściąga ze mnie ubrania.
Po zaledwie kilku kilometrach od wyjazdu ze stacji, moje nadzwyczajne szczęście mnie odwiedziło.
- No szlag by to! - odkleiłam zmoczoną od kawy bluzkę od ciała. Zmierzyłam wzrokiem kierowcę, który miał niezły ubaw z mojej niezdarności. Nie myśląc długo, odpięłam pas i zwinnie pozbyłam się poplamionego materiału, zostając w sportowym staniku. Nie uszło to uwadze Kamila, którego oddech jakoś przyspieszył.
- O nie... Tego jest kurwa za wiele. - spojrzał szybko w prawe lusterko i zjechał na jakiś zalesiony parking. Samochód gwałtownie się zatrzymał. Krzychu wysiadł pospiesznie i otworzył moje drzwi.
- Mogę wiedzieć co ty odpierdalasz?
- Albo sama się teraz grzecznie rozbierzesz i rozłożysz nogi... - oparł rękę o dach auta i nachylił się w moją stronę. - Albo sam sobie wezmę to co chcę.
Zamurowało mnie. Przełknęłam mocno ślinę, która ciężko przeszła przez gardło. Rozchyliłam usta z nadzieją, że coś samo nasunie mi się na język, ale byłam zbyt oszołomiona. Dobrą chwilę zajęło mi zebranie się z powrotem do pewności siebie. W końcu pokręciłam głową, zaśmiałam się lekceważąco i spojrzałam na Krzycha.
- Powtórzę się. Strasznie dużo mówisz, a mało robisz. - skrzyżowałam ręce pod piersiami. Zdaję sobie sprawę, że była to prowokacja z mojej strony, ale chyba o to mi chodziło.
- Wysiądziesz sama po dobroci czy mam użyć siły? - ponownie zastygłam. Mimo to, nie przejęłam się zbytnio jego słowami. Powoli przejechałam językiem po dolnej wardze, licząc że wróci za kierownicę i bez słowa ruszymy dalej. Tak się jednak nie stało. Zerwałam się z siedzenia i stanęłam tak, żeby dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
- No i co niby teraz zrobisz cwaniaku? - prychnęłam. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Chłopak szybkim ruchem zamknął drzwi samochodu i mocno mnie do nich przyparł. Sekundę później mogłam poczuć miękkość jego ust na swoich, chwilę później na szyi i dekolcie. Kiedy wrócił do ust, bez oporu oddawałam pocałunki. Krzychu od razu to podłapał, przez co czułam jak się uśmiecha. Zarzuciłam ręce na jego szyję, dając się podnieść. Oplotłam go nogami w pasie. Niezdarnie otworzyliśmy tylne drzwi i wpadliśmy na czarne siedzenia.
- Już wiem, dlaczego Budda musiał iść do łazienki żeby ochłonąć, kiedy ostatnio wam przerwałem. - wymruczał zadowolony i postukał kciukiem w kierownicę. Odwróciłam głowę w jego stronę, nie mogąc powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
- Nawet przez TO... - nacisnęłam na ostatnie słowo i wskazałam palcem na tył samochodu. - Nadal jesteś dupkiem.
- A ty przez TO... - powtórzył mój ruch. - Jesteś jeszcze bardziej gorąca. - rumieńce towarzyszą mi od dłuższego czasu i przy nim pewnie szybko się ich nie pozbędę.
_____
A zaczęło się od wylanej kawy 😂
Co myślicie o takiej „akcji"? Julię coś bardziej ciągnie teraz do Krzycha 🙄👀W rozdziale nawiązanie do piosenki PlanBe - Na tylnych siedzeniach ❤️
Czekam na opinie, buziak! 💋
CZYTASZ
LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x Budda
FanfictionJulia jest 23-letnią właścicielką toru driftowego w Krakowie. Innym źródłem jej dochodu są wyścigi, które z reguły wygrywa. Jedyne wyścigi, które nie są jej mocną stroną - to te uczuciowe. - To jak? Jest szansa na jakiś projekt razem? - powiedziałam...